Plastikowe butelki za kaucją? Przedsiębiorcy: jesteśmy za
Ministerstwo klimatu przygotowuje ustawę wprowadzającej do polskiego porządku prawnego koncepcję rozszerzonej odpowiedzialności producenta. Miałaby zobowiązać firmy sprzedające napoje i żywność do zbiórki pustych opakowań. Wprowadzona miałaby być też za nie kaucja.
Dokładnie zapisy projektu ustawy nie są jeszcze znane, choć ministerstwo miało go opublikować już w lipcu zeszłego roku. Resort wyjaśnia, że na przeszkodzie stanęła pandemia. Z kolei rok temu Polska Federacja Producentów Żywności zgłosiła swój własny projekt w tej sprawie.
Federacja sama chce rozwiązać problem recyklingu tworzyw sztucznych np. po napojach gazowanych. - System depozytowy powinni stworzyć przedsiębiorcy wprowadzający napoje na rynek, a zarządzany powinien być przez jednego ogólnopolskiego operatora działającego w formule non for profit, którego również powołali by przedsiębiorcy - mówi w rozmowie z Zieloną Interią Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Związek Pracodawców. - Doświadczenia innych krajów i nasze analizy wyraźnie wskazują, że taki system jest niezbędny, żeby osiągnąć unijne poziomy zbiórki np. w butelkach typu PET. Skuteczność zbiórki opakowań w tego typu systemie sięga nawet 98 proc.
Wyjątkowo niska cena
Polska wyróżnia się wśród krajów Unii Europejskiej, jeżeli chodzi o koszt wprowadzenia tworzyw sztucznych na sklepowe półki. W Austrii firmy płacą 610 euro za tonę plastiku. W Czechach to 206 euro. Z kolei polscy przedsiębiorcy płacą 0,6 euro.
Krajowa Izba Gospodarcza ocenia, że wprowadzenie w Polsce przepisów takich, jak w innych krajach zachodnich sprawiłoby, że przedsiębiorcy musieliby płacić kilka miliardów euro rocznie.
Producenci proponują, aby system był opierał się na dwóch filarach. Pierwszy to recyklomaty i punkty zbiórki odpadów. Drugi to kaucja za opakowania.
- Dla przeciętnego obywatela system byłby widoczny w momencie zakupu. Na paragonie powinna się pojawić obok ceny produktu kwota depozytu, którą trzeba zapłacić. Aby odzyskać depozyt, kupujący powinien oddać puste opakowanie. Konsument powinien móc zrobić to tam, gdzie mu wygodnie. Zarówno w recyklomatach ustawionych przy dużych sklepach, jak i w średnich i małych sklepach. Bez konieczności okazywania paragonu - wyjaśnia dyrektor generalny federacji.
Plastikowa danina
Producenci zobowiązują się, że zapłacą zarówno za stworzenie systemu, jak i jego działanie. To przykład wzięty z zagranicy, gdzie producenci wzięli na siebie odpowiedzialność za zbiórkę pojemników po żywności i napojach.
- W Szwecji, której system jest oparty o automaty, jedna maszyna przypada na 3 tys. mieszkańców. Dzięki stworzeniu możliwości manualnej zbiórki opakowań przez tradycyjną część handlu system w naszym kraju może być dużo bardziej przyjazny konsumentom. Chcemy, żeby w Polsce średnia ilość klientów obsługiwana przez jeden punkt odbioru opakowań (maszyna lub sklep) przypadała na nie więcej niż 500 mieszkańców - tłumaczy Gantner dodając: - Żeby zachęcić handel do udziału w systemie, nasz system przewiduje pokrycie kosztów zbiórki i zapewnia właściwą logistykę odbioru, tak żeby odebrane opakowania nie zalegały w sklepach. Jest to szczególnie ważne dla sklepów o małej powierzchni.
Według badań z 2019 r., w Polsce recyklingowi poddaje się zaledwie 34,6 proc. zużytych tworzyw sztucznych. To problem, zwłaszcza, że od stycznia obowiązują rygorystyczne unijne przepisy. "Zmiana pozwoli Polsce uniknąć kar, tzw. platic levy, czyli daniny w wysokości 800 euro za każdą tonę nieprzetworzonych odpadów z tworzyw sztucznych" - podsumowuje w oświadczeniu na stronie stowarzyszenia Szymon Dziak - Czekan, prezes Stowarzyszenia "Polski Recykling".
Polsce podatek zaczęto naliczać 1 stycznia. W 2021 r. ma wynieść 2 mld euro.