​Francja stawia na atom. "Koszt neutralności węglowej w zasięgu"

Francuski operator sieci elektroenergetycznych informuje, że koszt likwidacji emisji CO2 może być "do opanowania". Pomóc w tym mają elektrownie jądrowe.

Zdecydowana większość francuskiej energii pochodzi z atomu
Zdecydowana większość francuskiej energii pochodzi z atomu123RF/PICSEL
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

RTE, czyli krajowy operator sieci energetycznej, poinformował, że Francja jest w stanie osiągnąć neutralność węglową do 2050 r. przy kosztach, które nie przewyższą możliwości kraju. W odejściu od paliw kopalnych ma pomóc atom, na którym kraj ten już teraz opiera swoją energetykę. "Budowanie nowych reaktorów jest ekonomicznie wykonalne, zwłaszcza, że pozwoli to na zachowanie mocy zainstalowanej na poziomie 40 GW w 2050 r." - pisze RTE w swoim raporcie.

- Do 2030 r. musimy rozwijać zaawansowane technologicznie i ekonomicznie odnawialne źródła energii oraz rozbudowywać istniejącą energetykę jądrową - powiedział prezes zarządu RTE Xavier Piechaczyk.

Reuters, powołując się na swoje źródła m.in. w rządzie, podaje, że dokument ma pomóc francuskiemu prezydentowi zdecydować się na budowę nowych reaktorów. W zeszłym tygodniu dziennik "Le Figaro" poinformował, że Emmanuel Macron chce ogłosić budowę sześciu nowych reaktorów EPR do końca roku.

Zdaniem RTE, osiągnięcie neutralności węglowej bez energii atomowej oznaczałoby konieczność szybszego rozwoju OZE niż gdziekolwiek w Europie. Jednak - jak podkreśla operator - bez rozwoju OZE osiągnięcie neutralności węglowej będzie "niemożliwe". RTE zaznacza również, że rozwijane powinny być m.in. łączniki energetyczne między krajami, a także technologie magazynowania energii.

Z treścią raportu nie zgadzają się francuscy Zieloni. Ich zdaniem raport jest jednostronny i próbuje usprawiedliwić powstawanie nowych projektów atomowych, bez uwzględniania kontroli konsumpcji. - Cel prezydenta i jego rządu jest jasny: usprawiedliwić odrodzenie energii atomowej za wszelką cenę - powiedział Matthieu Orphelin z Zielonych.

W lutym urząd zajmujący się bezpieczeństwem atomowym we Francji ocenił, że ponad połowa tamtejszych reaktorów może działać o dekadę dłużej niż planowano.

57 reaktorów produkuje około 62,4 GW mocy. Atom odpowiada za około 70 proc. francuskiego miksu energetycznego.

Przypadek Francji jest jednak wyjątkiem w Europie. Wiele krajów Unii Europejskiej jest zależnych od paliw kopalnych, jak węgiel, gaz czy ropa. Francja ma do likwidacji tylko kilkanaście procent swojego miksu energetycznego. Dla porównania w Polsce węgiel stanowi 70 proc. naszego miksu.

Z tego powodu Francja, a także i m.in. Polska chcą, aby projekty atomowe były traktowane przez Unię Europejską jako "zielone inwestycje".

Zgodnie z Polityką Energetyczną Polski na rok 2040 (PEP2040), pierwsza polska elektrownia jądrowa ma zacząć pracować w 2033 r. Sam atom ma być paliwem docelowym naszej energetyki. Jako paliwo przejściowe, rząd chce wykorzystać gaz ziemny. Rząd miał wyznaczyć trzy miejsca, w których chciałby wybudować pierwszą siłownię jądrową. Premier Mateusz Morawiecki przyznał, że może to być m.in. Bełchatów, gdzie obecnie znajduje się największa polska elektrownia.

Wedle wyliczeń, które rząd zawarł w PEP2040, transformacja energetyczna ma kosztować Polskę co najmniej 1,6 bln zł.

Źródło: Reuters, PAP, Zielona Interia

Szczyt klimatyczny w Glasgow. Ostatnia szansa na neutralność klimatyczną?eNewsroom
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas