Dekarbonizacja to wielka szansa dla gospodarki. Polska musi ją wykorzystać

Dekarbonizacja gospodarki, w tym wygaszenie energetyki węglowej może wydawać się ogromnym kosztem dla Polski. Okazuje się jednak, że nowe rozdanie, którym jest przestawienie ekonomii na przyjazną dla klimatu, otwiera nam furtkę do prężniejszego rozwoju.

Windsurfer na tle farmy wiatrowej w Swarzewie.
Windsurfer na tle farmy wiatrowej w Swarzewie.Sebastian KrupaAgencja FORUM

Jeśli chodzi o kwestię kosztów, to Polski Instytut Ekonomiczny w ubiegłym roku opublikował w swoim Tygodniku Gospodarczym analizę stwierdzającą, że... większym kosztem dla Polski byłoby nieprzeprowadzanie transformacji. Zgodnie z planem rządu dekarbonizacja Polski może kosztować 890 mld zł. PIE policzył, że utrzymanie statusu quo sektorów paliwowo-energetycznych, miksu energetycznego i kluczowych inwestycji do 2040 roku kosztowałoby nas natomiast aż 1 bln 64 mld zł, czyli o 19,5 proc. więcej niż zrealizowanie scenariusza dekarbonizacji.

Wielki rozwój

Ale mniejsze koszty to dopiero początek. Dekarbonizacja to też wielki impuls dla gospodarki. Tym aspektem zajęła się w swoim raporcie "Neutralna emisyjnie Polska 2050" największa firma doradztwa strategicznego w Polsce - McKinsey & Company Poland. Według niej dekarbonizacja będzie miała niezwykle pozytywny wpływ na ekonomię naszego kraju. 

Analiza firmy, stwierdza, że "pełna dekarbonizacja polskiej gospodarki jest osiągalna do 2050 r. i może poprawić niezależność energetyczną, przynieść rozwój nowych branż oraz nawet 300 tys. miejsc pracy". 

Dodatkowo według McKinsey dekarbonizacja powinna poprawić bilans handlowy naszego kraju. Jeśli chodzi o nowe branże, to szczególnie korzystny będzie rozwój niskoemisyjnych gałęzi gospodarki, wśród nich produkcja komponentów pojazdów elektrycznych, morska energetyka wiatrowa na Bałtyku, produkcja elektrycznych pomp ciepła oraz elektrycznych maszyn rolniczych, a także działalność badawczo-rozwojowa i wdrożenie technologii związanej z wychwytywaniem, wykorzystaniem i składowaniem dwutlenku węgla. Oprócz wspomnianych wyżej miejsc pracy ma to zwiększyć nasz wzrost gospodarczy o 1-2 proc.

Tysiące miejsc pracy

Do podobnych wniosków dochodzą autorzy raportu fundacji Instrat zatytułowany "Zielone miejsca pracy. Przypadek regionu bełchatowskiego". Według nich "w zielonych inwestycjach może powstać nawet 6 razy więcej miejsc pracy, niż jest obecnie w górnictwie i spalaniu węgla brunatnego w Elektrowni Bełchatów". Warunkiem tego, żeby tak się stało, jest jednak "stworzenie planu odchodzenia od węgla w regionie oraz akceptacja celu neutralności klimatycznej do 2050 r".

Elektrownia Bełchatów - największy pojedynczy emitent CO2 wśród elektrowni na całym świecie.Piotr Kamionka/ REPORTEREast News

- Zwolennicy energetyki węglowej niezmiennie utrzymują, że zakończenie spalania węgla spowoduje falę masowych zwolnień w elektrowniach i kopalniach. Jest wręcz odwrotnie - na przykładzie Bełchatowa pokazujemy bowiem, że zielone inwestycje mogą wygenerować nawet sześciokrotnie więcej miejsc pracy, niż obecnie zatrudnia Kompleks Elektrowni Bełchatów - mówi ekonomista i analityk Paweł Czyżak, współautor raportu. Dodaje też, że "kluczowa jest deklaracja neutralności klimatycznej do 2050 przez rząd - bez niej środków na sprawiedliwą transformację energetyczną będzie dwukrotnie mniej, a Bełchatów »straci« 25 tys. potencjalnych miejsc pracy". 

Nowe rynki

Do podobnych wniosków dochodzi Aleksander Śniegocki, ekspert zajmujący się polityką energetyczno-klimatyczną.

- Zbudowanie bezpiecznego dla klimatu systemu energetycznego jest nowym zadaniem dla gospodarki - a więc również szansą dla firm na rozwój. Tworzy to nowe rynki - jeżeli polscy dostawcy będą w stanie szybko na nie wejść w oparciu o swoje przewagi konkurencyjne, to będzie to wyraźna korzyść dla Polski - mówi Śniegocki. - Jeśli chodzi o ekoinnowacje czy bezemisyjne rozwiązania, to polskie firmy już teraz radzą sobie całkiem nieźle. Najlepszym przykładem są autobusy elektryczne. Polskie firmy nie byłyby jeszcze długo liderami w Europie w dostarczaniu tradycyjnych pojazdów. Jednak gdy pojawiła się na tym rynku nowa nisza, wynikająca z transformacji w kierunku bezemisyjnej gospodarki, polskie firmy szybko rozwinęły ofertę autobusów elektrycznych, a dziś przyglądają się potencjałowi rozwiązań wodorowych - tłumaczy ekspert i dodaje, że Polska ma także duży potencjał w produkcji ładowarek do pojazdów elektrycznych i rozwiązań na rzecz termomodernizacji.

Co do autobusów elektrycznych to Polska w ubiegłym roku stała się ich największym eksporterem w Unii Europejskiej i posiada aż 46 proc. tego rynku. Jeszcze w 2017 r. było to zaledwie 10 proc. 

Autobus elektryczny obsługujący linię 193 komunikacji miejskiej w Poznaniu.Wojtek Laski/East NewsEast News

Koniec węgla

- Jest zresztą dosyć interesujące, że w dyskusjach o polityce gospodarczej zwolennicy kontestowania zastanego porządku jako sposobu na wzmocnienie pozycji polskich podmiotów, są jednocześnie mocno sceptyczni, gdy chodzi o gospodarczy potencjał niskoemisyjnej transformacji. Tymczasem to jest właśnie jedno z nowych rozdań gospodarczych, na których polscy dostawcy również mogą skorzystać. Pamiętajmy zresztą, że jeśli chodzi o energetykę, to żywot większości elektrowni węglowych już się kończy, więc i tak musielibyśmy zainwestować w ich wymianę - stwierdza Śniegocki. 

Także think tank Forum Energii podkreśla, że po 2025 r. z polskiego systemu może wyjść najpierw 8 GW mocy węglowych, a trochę później kolejne 6 GW. Analitycy organizacji stwierdzają, że "przyczyn odstawiania mocy węglowych jest wiele i niekoniecznie wynikają z presji klimatycznej". Przyczyny te to m.in. wiek, stan techniczny elektrowni, a także spadające przychody w związku z tym, że bloki pracują coraz mniejszą liczbę godzin.

Mateusz Czerniak

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas