Przemysław Białkowski podcast: Elektryczny maluch
To elektryk, który zwróci się już po 20 tys. km jazdy. To największy sukces tego projektu - w rozmowie z Przemysławem Białkowskim mówi Radosław Pawlaczyk, twórca e-malucha.
- Silnik e-malucha pochodzi z pompy hydrauliki wózka widłowego - zdradza Pawlaczyk. - On ma prawie wszystkie parametry, które mi były potrzebne. Posiadał także bardzo dobrą cenę, bo niecały tysiąc złotych - dodaje.
Na razie pojazd nie osiąga zawrotnych prędkości, choć tego typu samochody nigdy z nich nie słynęły. Auto może rozpędzić się do 70 km na godz., jednak pod górę zwalnia do 40 km. Obecnie trwają prace nad jego przyspieszeniem i niedługo samochód ma osiągać 100 km na godz., choć nie jest jasne, w ile sekund.
Auto, w przeciwieństwie do oryginalnego "malucha" jest ciche. Pawlaczyk zapewnia, że jazda nim po mieście, nawet bez większej prędkości to "niezwykła przyjemność".
Z powodu większego silnika, auto waży 120 kg więcej, niż w oryginale. Jednak pomimo dodatkowych baterii w bagażniku, jego twórca zapewnia, że można nim pojechać na porządne zakupy do supermarketu.
Samochód może legalnie jeździć po ulicach. W dowodzie rejestracyjnym Fiata 126p zapisano m.in., że jest zasilany energią elektryczną oraz że zwiększyła się jego masa. Pawlaczyk nie ukrywa, że to właśnie droga urzędnicza była najdłuższym etapem z całej konwersji.
Wynalazcę cieszy to, że maluchy wracają do łask, tym bardziej że ich właściciele to coraz częściej "puryści", którzy nie robią kiczowatego tuningu.