Zielone pochówki warte 1 mld dolarów. Jak żegnać bliskich zgodnie z naturą?

Przemysł ekologicznych pochówków może być wart 1 mld dolarów do 2030 r. Od grzybów przez drzewa po rafy koralowe - rośnie liczba sposobów na przyjazne dla natury uczczenie zmarłych.

Ekologiczne pochówki stają się coraz popularniejsze. Statystyki wskazują, że rynek zielonych pogrzebów do 2030 r. może być wart 1 mld dolarów
Ekologiczne pochówki stają się coraz popularniejsze. Statystyki wskazują, że rynek zielonych pogrzebów do 2030 r. może być wart 1 mld dolarów123RF/PICSEL
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Ludzkość grzebie swoich zmarłych od kiedy powstał gatunek Homo sapiens. A nawet dłużej, bo antropolodzy znają miejsca, w których rytualnych pochówków dokonywali Neandertalczycy, a nawet przypominający nieco szympansy Homo naledi.

Standardowe pogrzeby to obciążenie dla środowiska

Jeszcze do XVIII czy XIX wieku większość ludzi była grzebana w sposób zupełnie naturalny: składana do ziemi, w której zwłoki podlegały naturalnym procesom rozkładu. To jednak się zmieniło. Dzisiejsze pogrzeby, przynajmniej te dokonywane na zachodnią modę, są coraz bardziej obciążające dla środowiska. Od chemikaliów wykorzystywanych do balsamowania zwłok, przez ciężkie metale, lakiery i farby wykorzystywane w trumnach po rosnące obszary samych cmentarzy, pochówki w zachodnim świecie od dawna nie są "przyjazne przyrodzie".

Badania wykazały, że współczesne cmentarze zawierają metale ciężkie, takie jak ołów i chemikalia, które przedostają się do okolicznych wód gruntowych. Problemem jest także arszenik, który wchodził w skład mieszanin chemicznych wykorzystywanych do balsamowania w XIX i na początkach XX w. W wodach gruntowych starych cmentarzy USA nadal odkrywane są ślady arsenu pochodzącego ze zwłok żołnierzy walczących w wojnie secesyjnej, kiedy po raz pierwszy zaczęto balsamować zwłoki na masową skalę.

Kremacja pomaga, ale nie rozwiązuje problemu zupełnie. Jednak coraz dynamiczniej rozwija się branża, która próbuje zmienić to, jak myślimy o upamiętnianiu naszych zmarłych. Zielone pochówki mają pomóc nam żegnać się z tym światem, stając się jego częścią, wykorzystując mikroorganizmy, grzyby, drzewa czy rafy koralowe.

Zmień się w drzewo. Ekologiczny pochówek

Globalna branża specjalizująca się w zielonych pochówkach w 2021 r. była warta około pół miliarda dolarów. Do 2030 r. jej wartość ma się podwoić. A oferta firm specjalizujących się w przyjaznych przyrodzie pogrzebach jest bardzo szeroka. W najprostszym wariancie, zielony pochówek to taki, w którym nie stosuje się chemicznego balsamowania, nie używa się metalowych trumien, betonu ani kamiennych nagrobków.

Istnieją jednak formy o wiele bardziej zaawansowane. Poczynając od tego, gdzie dokonujemy pochówku. W USA coraz powszechniejsze stają się pochówki "konserwarskie" - dokonywane w dzikich czy półdzikich miejscach, których naturalny stan jest konserwowany właśnie dzięki opłatom za możliwość grzebania na nich zmarłych. W najprostszej wersji, takie "dzikie" działki są elementem większych, tradycyjnych cmentarzy.

W najdalej idącej formie, "cmentarz" to po prostu las, a jedynymi "nagrobkami" są drzewa, pod którymi chowani są zmarli. Czasem z małą tabliczką, często nawet bez niej. Bliscy mogą wracać do miejsca pochówku ukochanych, posługując się koordynatami GPS. Takie "lasy pamięci" zaczęły pojawiać się w Niemczech czy Australii. W tym ostatnim kraju jeden z takich "naturalnych cmentarzy" jest jednocześnie siedliskiem koali.

Gdzie i jak realizuje się zielone pogrzeby?

"Gdzie" to pierwszy problem. "Jak" jest jeszcze ciekawsze. Tradycyjne trumny, zwłaszcza te z metalowym wnętrzem, mają odejść w niepamięć. Firmy oferujące zielone pochówki dają możliwość owinięcia zwłok w biodegradowalny całun, umieszczenia w ekologicznej trumnie z makulatury lub wikliny albo zawinięcia w liście bananowca.

A co potem? To też zależy od formy pochówku, na jaką się zdecydujemy. Pogrzeby "grzybowe" polegają na założeniu zmarłemu "kombinezonu" zawierającego zarodniki, które po pochowaniu żywią się nim i rozwijają. Kompostowanie zwłok z kolei ma być alternatywą dla kremacji: ciało jest umieszczane w pojemniku wraz z naturalnymi materiałami i mikrobami. Dzięki utrzymywaniu go w kontrolowanych warunkach, mikroby rozkładają całkowicie zwłoki w ciągu 4-6 tygodni, produkując kilka taczek pełnych dobrej, nietoksycznej ziemi ogrodowej. Szanowny zmarły może następnie np. pomóc hodować róże czy peonie.

Problemem jest fakt, że podobne pochówki nie są jeszcze legalne w wielu krajach. W samych USA kompostować zwłoki wolno jedynie w 6 z 50 stanów. Włoska firma Capsula Mundi poszła jeszcze dalej. Stworzyła przypominający jajo czy strąk "pojemnik", w którym składa się w pozycji embrionalnej ciało, na szczycie pojemnika umieszczając sadzonkę drzewa. Po pochówku nowa sadzonka ma stanowić jedyny, naturalny pomnik po zmarłym.

Warto zaznaczyć, że podobne, przyjazne środowisku pochówki są czymś nowym, ale jedynie dla bogatego Zachodu. Tradycyjne żydowskie czy muzułmańskie pochówki nie stosują balsamowania, a zmarli są chowani w całunach, a nie w niebiodegradowalnych trumnach. Zachód wraca więc do korzeni, i robi to coraz chętniej. Przeprowadzone niedawno w USA badanie National Funeral Directors Association wskazało, że ok. 60 proc. ludzi interesuje się zielonymi pochówkami.

W Japonii zakwitły wiśnie. Dla mieszkańców to czas radościAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas