Udar, odwodnienie i nowe mikroby. Oto choroby klimatyczne
Wojciech Słomka
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu, naukowcy z całego świata zajmujący się zmianami klimatu przewidywali, że do końca XXI wieku, w wyniku tych przemian, strefy klimatyczne przesuną się o 200-400 kilometrów. Tymczasem nastąpiło to w ciągu ostatnich 30 lat, a strefa gorąca przesunęła się o ponad 450 kilometrów na północ. Skutkuje to ogromnymi zmianami w środowisku. Dogrzanie umiarkowanej strefy klimatycznej, stworzyło szansę zasiedlania Polski przez nowe organizmy w tym chorobotwórcze. A średni wzrost temperatury jest coraz groźniejszy dla osób starszych i dzieci.
Spis treści:
Pogoda na chorobę i nowe mikroby
Od końca lat 40 minionego wieku, Bałtyk nie zamarza. 6 sierpnia tego roku, w wielu polskich miastach było cieplej niż 1 stycznia 2023 r. Zgodnie z danymi opublikowanymi przez Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW (Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej), kilka dni temu maksymalna temperatura we Wrocławiu wynosiła 15,7 st. C, Legnicy 15,6 st. C, a w Kłodzku 15,4 stopnia.
Odpowiednio pierwszego stycznia tego roku zmierzono we Wrocławiu 18 stopni, Legnicy 18,4, a w Kłodzku 16,3. Tego rodzaju odstępstwa od normy zdarzały się już wcześniej, jednak od 10 lat przyjęły formę stałego trendu. Miniony miesiąc, lipiec, okazała się najcieplejszym miesiącem w historii pomiarów temperatury. Do tego, od wielu lat żyjemy w okresie wzmożonej suszy i nic nie wskazuje, żeby się to zmieniło w nadchodzących latach.
Takie zaburzenia pogodowe, wywołane zmianami klimatu sprzyjają wielu organizmom. Ciepło i gorąco pozwala im na rozpoczęcie wędrówki na obszary, w których do tej pory nie występowały. Niestety, wśród nich znajdziemy liczne gatunki mikroorganizmów, odpowiadających za wystąpienie groźnych chorób, często śmiertelnych. Stukrotne przyspieszenie zmian klimatu (pojawiają się również głosy o tysiąckrotnej intensywności) w minionych trzech dekadach, jak do tej pory nie wzbudziło w nas mechanizmów adaptacji do zachodzących przemian.
Zapisana w genach pamięć o cyklu pór roku i fizjologiczne dostosowywanie się do nich, jest wadliwa i niesprawdzalna w obecnych realiach. W naszych europejskich organizmach brakuje odporności na choroby, które przynoszą zmiany klimatu. Wirus dengi, szeroko rozpowszechniony w 100 krajach gorącej strefy klimatycznej, w wyniku tysięcy lat współistnienia z człowiekiem, wypracował w ludzkich organizmach naturalny mechanizm odporności na ten patogen. Szacuje się, że na terenie: Azji Południowo-Wschodniej, Afryki Subsaharyjskiej, Ameryki Środkowej i Południowej oraz na wyspach Oceanii, aż 80 proc. osób zakażonych tym wirusem, przechodzi dengę bezobjawowo i bez szkody dla organizmu.
Natomiast odporność na ten mikropatogen w Europie jest bardzo niska. Szacuje się, że w krajach Basenu Śródziemnomorskiego wynosi około 15-20 proc., a na dalekiej północy zaledwie 1 proc. Sytuacja nie wyglądałaby groźnie, gdyby nie liczne i potwierdzone doniesienia o obecności w Europie komara tygrysiego, notowanego na naszym kontynencie od 1975 r. To właśnie on, obok komara egipskiego, stanowi wektor do przenoszenia wirusa dengi na człowieka. Potwierdzono z całą pewnością, że komar tygrysi jest obecny w faunie Czech i Niemiec.
W Polsce jego prawdopodobieństwo obecności jest wysokie i pewne w nadchodzących latach. Komar egipski na dobre zadomowił się na Maderze i w Gruzji. Na szczęście trzeci z tropikalnych komarów przenoszących dengę, Aedes scutellaris, nie zagraża mieszkańcom Europy. A denga to jedna z nielicznych groźnych chorób, które rozprzestrzeniają się w Europie i którym służą zmiany klimatu.
Szok temperaturowy, przegrzanie, odwodnienie i udar termiczny
W Polsce co 8 minut, ktoś doznaje udaru mózgu i potrzebuje szybkiej pomocy medycznej. Szacuje się, że tylko 60 tysięcy pacjentów rocznie trafia do szpitali z powodu tego zdarzenia. Kolejne 30 tysięcy lekceważy objawy i świadomie odmawia hospitalizacji. Statystycznie, obecnie jeden na sześciu mieszkańców Polski, w swoim życiu przejdzie udar mózgu. Niestety, ale ta tendencja się pogłębia i za 20-30 lat już 1 z 4 Polaków dozna tego przypadku medycznego. Wśród wielu przyczyn odpowiadających za powstawanie udaru, wymienia się czynnik temperaturowy.
W szczególności jego nagłe, skokowe wysokie zmiany oraz ekspozycja organizmu na działanie podwyższonych temperatur przez dłuższy czas u osób z zaburzoną termoregulacją, aż w 28-30 proc. klinicznych przypadków udaru dotyczy właśnie przegrzania i odwodnienia w okresie letnim. Zaburzone procesy chłodzenia ciała oraz nieprawidłowo funkcjonująca gospodarka wodna u dzieci, osób starszych i pacjentów z przewlekłymi chorobami w rezultacie prowadzi do nadmiernej utraty płynów i elektrolitów w organizmie. Pojawiający się stan, nazywany wyczerpaniem cieplnym, jest pierwszym sygnałem do rozwijającego się udaru termicznego - ciśnienie krwi spada, pojawia się uczucie silnego zmęczenia.
Ponadto charakterystycznymi objawami są: wzmożona potliwość, poczucie utraty siły, zimna, blada i wiotka skóra, szybkie i słabo wyczuwalne tętno, nudności i wymioty oraz zasłabnięcia. Jeśli u pacjenta pojawiają się zaburzenia mowy oraz niedowłady kończyn, udar jest w pełni rozwinięty.
Szacuje się, że w skali świata po 2030 r. coroczna liczba zgonów z powodu udaru mózgu może wynieść nawet 7,68 miliona osób i będzie stanowiła jeden z największych problemów medycznych (w 1990 r. udary mózgu były przyczyną śmierci około 4,4 miliona osób w skali globu, a w 1999 r. już 5,54 mln). Ogromna liczba pacjentów, po przebyciu tego zdarzenia medycznego, pozostaje inwalidami do końca życia i w szczególności dotyczy to osób po 60 roku życia. Ryzyko wystąpienia udaru mózgu w ciągu roku u młodych osób wynosi 1 na 30 000, a u osób w wieku 75 - 85 lat 1 na 45 osób.
U osób jeszcze starszych to aż, 1 na 30 osób. Sytuacja ta sprawia, iż udary mózgu niosą za sobą ogromne negatywne skutki emocjonalne, ekonomiczne i społeczne zarówno dla samych chorych, ich rodzin oraz służby zdrowia. Dzisiejsze zaplecze medyczne nie jest w odpowiedni sposób przygotowane na pacjentów z udarami. Wiele szpitali, nie dysponuje klimatyzacją i nawilżaczami powietrza, niezbędnymi do utrzymania stałej, niższej temperatury, sprzyjającej rehabilitacji neurologicznej.
Jeszcze więcej chorób klimatozależnych
Nie tylko wysoka temperatura i zaburzona gospodarka wodna organizmu będą stanowiły największe zagrożenia dla naszego zdrowia. Inne, takie jak zwiększone promieniowanie słoneczne, czy też zjawiska antropogeniczne towarzyszące zmianom klimatu, przyczynią się do ogólnego spadku naszego zdrowia. W przypadku nadmiernego promieniowania słonecznego, a w szczególności promieniowania nadfioletowego (UV), coraz częściej mogą pojawiać się choroby skóry, oczu i zaburzenia immunologiczne. Do najgroźniejszej choroby tej grupy należy zaliczyć nowotwór skóry nazywany czerniakiem.
Zauważono również, że częściej niż dotychczas pojawiają się fotoalergie. Zmiany w stanie zdrowia człowieka wywoływane są również pośrednio przez specyficzne warunki lokalne towarzyszące zmianom klimatu. Zaliczamy do nich, np. urbanizację i związany z nią wzrost zanieczyszczeń powietrza, potrzebę zapewnienia odpowiedniej jakości wody w aglomeracjach miejskich oraz wzmożoną koncentrację różnych organizmów żywych na terenach miejskich, będących wektorami licznych chorób. W badaniach projektu Euro-HEAT, które objęły 9 miast europejskich, stwierdzono 10,5 proc. wzrost zgonów w dniach upalnych.
Jeśli wysokim wartościom temperatury towarzyszył również wysoki poziom ozonu, liczba zgonów była wyższa, aż o 16 proc. W przypadku podwyższonego poziomu pyłu zawieszonego PM10, zgonów było więcej o 14 proc. Niestety, zmiany klimatu wpływają również na zmianę struktury mikroorganizmów w spożywanej żywności i wodzie pitnej.
W Polsce najpowszechniejszą chorobą przenoszoną drogą pokarmową i wykazującą korelację z wyższymi średnimi wartościami temperatury w okresie letnim jest salmonelloza. Do chorób wektorowych, których pojawianie się będzie coraz częstsze, zaliczamy choroby przenoszone przez kleszcze, a wśród nich w szczególności należy zwrócić uwagę na kleszczowe zapalenie mózgu (KZM) oraz boreliozę. Ocieplanie się klimatu odpowiedzialne jest za wydłużenie okresu żerowania kleszczy, który trwa obecnie od lutego do listopada, a w wielu lokalnych punktach notowany jest przez cały rok.
Zmiany klimatu to również problemy natury psychicznej. Niestety, ale już wiemy, że przemiany klimatyczne generują zwiększona liczbę pacjentów z depresją oraz z zaburzeniami emocjonalnymi. Tendencja ta, jak w przypadku wielu innych chorób klimatozależnych będzie się utrzymywała, a nawet rosła.