Prawdziwa cena podróży. Bez zielonej turystyki nie będzie co zwiedzać
Turystyka i tak już mocno ucierpiała wskutek pandemii COVID-19, ale prawdziwe przemiany są dopiero przed nią. W szybko zmieniającym się i coraz gorętszym świecie turystyka musi się zmienić, aby przetrwać. Także po to, żeby umożliwić przetrwanie naturalnych skarbów, które przyciągają turystów.
Spis treści:
W sercu turystycznego biznesu leży paradoks. Z jednej strony, wyjeżdżamy w obce strony po to, by odpocząć i nacieszyć się tamtejszą kulturą i przyrodą. Dzikie lasy, ośnieżone góry czy tropikalne plaże dają oddech od codziennej, miejskiej bieganiny. Z drugiej strony, sama turystyka przyczynia się często do niszczenia przyrody, na której jest oparta.
Przedstawiciele organizacji międzynarodowych i branży turystycznej są jednak przekonani, że to nie jest problem nie do rozwiązania. A turystyka może zmienić się tak, by dawać nam możliwość kontaktu z naturą, jednocześnie przyczyniając się do jej ochrony. Przyszłość turystyki może być o wiele bardziej zielona. To warunek konieczny do tego, by turystyka, taka, jaką ją dziś znamy, mogła w ogóle przetrwać.
Turystyczna gorączka
Branża turystyczna już dziś odczuwa coraz poważniejsze skutki globalnego ocieplenia. Rosnące temperatury zwiększają ryzyko klęsk żywiołowych. Pożary lasów, huragany czy powodzie często dotykają dokładnie tych regionów, które są największym magnesem dla turystów. Rafy koralowe są w coraz gorszej kondycji, a wiele wyspiarskich i nadmorskich krajów musi przygotować się na to, że ich turystyczne ośrodki mogą w najbliższych dziesięcioleciach po prostu zniknąć pod falami.
Jeśli branża turystyczna ma dalej istnieć, musi natychmiast podjąć działania.
9 listopada 2021, podczas konferencji COP26, Program Środowiskowy Narodów Zjednoczonych (UNEP) i Światowa Rada ds. Podróży i Turystyki (WTTC) przyjęły mapę drogową dla turystyki, która ma pozwolić całej branży osiągnąć zerowe emisje netto do 2050 r.
"Działania na rzecz klimatu muszą zostać radykalnie przyspieszone, jeśli mamy mieć szansę na ograniczenie wzrostu temperatury na świecie do 1,5 stopnia Celsjusza" - mówiła Inger Andersen, dyrektorka wykonawcza UNEP. "Sektor podróży i turystyki ma duży udział w dekarbonizacji, bo zniszczona planeta nikomu nie służy". Sektor turystyki w 2019 r. odpowiadał za 10,4 światowego PKB i jedno na 10 miejsc pracy.
Plany na przyszłość
"Mapa drogowa" zakłada między innymi odejście od paliw kopalnych na rzecz odnawialnych źródeł energii, modernizację i zwiększanie wydajności samolotów i statków, oraz projektowanie przyjaźniejszych środowisku hoteli i ośrodków turystycznych. Ponad 300 sygnatariuszy planu, w tym organizacje zrzeszające największe linie lotnicze, firmy turystyczne i polegające na wpływach z turystyki kraje zobowiązało się do opublikowania w ciągu 12 miesięcy konkretnych planów działania i regularne przedstawianie raportów z ich wykonania.
"Sektor turystyki ma mniej, niż 10 lat na przyspieszenie przejścia na niskoemisyjne, zamknięte rozwiązania biznesowe, aby stworzyć nowe możliwości wytwarzania energii i ograniczyć do 2030 r. emisje z transportu o połowę. Powinien także wprowadzić w swoich operacjach rozwiązania oparte na przyrodzie" - mówił Andersen.
Zdrowiej, lepiej i przyjemniej
Co to oznacza dla przeciętnego turysty? Chociaż turystyka, zwłaszcza ta, która wiąże się z dalekimi podróżami lotniczymi nie jest szczególnie przyjazna środowisku, może stać się o wiele bardziej zrównoważona. A to z kolei bezpośrednio przełoży się na to, że wakacje staną się po prostu przyjemniejsze.
Pierwsze zmiany muszą dotknąć właśnie lotnictwa. W 2019 r., tuż przed pandemią, samoloty pasażerskie odpowiadały za 2 proc. globalnej emisji dwutlenku węgla i stanowiły jedno z najszybciej rosnących źródeł zanieczyszczeń. Pandemia niemal zupełnie zatrzymała ruch lotniczy na długie miesiące, prowadząc do spadku emisji z lotnictwa o 60 proc.
Organizacje międzynarodowe i wiele rządów chce, by odbudowując się po pandemii, linie lotnicze nie wracały do "starej normalności", ale stworzyły nowy model, w którym środowisko będzie jednym z priorytetów. To nie będzie łatwe. Dziesiątki tysięcy samolotów, które będą w służbie jeszcze przez wiele lat, nie stanie się nagle w magiczny sposób przyjaźniejsze dla planety.
Hotele na szynach
Pierwszym krokiem, by uczynić podróżowanie przyjaźniejszym dla planety, będzie więc stworzenie alternatyw. Właśnie temu ma służyć planowana, europejska sieć międzynarodowych pociągów. To właśnie krótkodystansowe loty są najbardziej uciążliwe dla środowiska, a przeniesienie pasażerów na tory miałoby umożliwić szybkie zmniejszenie obciążenia, jakie wiąże się z masowymi podróżami.
Zwolennicy tego pomysłu podkreślają, że choć pociągi są wolniejsze od samolotów, to pozwalają na podróżowanie w nieporównywalnie większym komforcie. Pasażerowie nie muszą podróżować na podmiejskie lotniska, przechodzić uciążliwych kontroli czy znosić ścisk w upchanych do granic możliwości maszynach.
Jeden z planujących tworzenie europejskiej sieci luksusowej kolei startupów, paryski Midnight Trains, zapowiada, że jego pociągi będą "hotelami na szynach". Podróże w hotelowym luksusie mają stać się atrakcją samą w sobie, a docieranie do miejsca przeznaczenia ma być elementem wakacyjnego relaksu, a nie frustrującą męczarnią.
Pociągi start-upu mają od 2024 jeździć od Edynburga po Berlin, i zawierać bary, restauracje i bezpieczne, intymne przedziały sypialne. Koszt biletu ma być "konkurencyjny wobec lotów na krótkich dystansach", jeśli weźmie się pod uwagę koszty dotarcia na lotnisko czy opłacenia dodatkowego bagażu.
Lot w ciszy
Kolejnym krokiem ma być reforma samego lotnictwa. Kilka rządów, w tym duński i norweski, zapowiedziało wdrożenie programu który ma uczynić latanie na krótkich dystansach dużo przyjemniejszym i zdrowszym. Duńczycy nie zdradzają jeszcze szczegółów programu, który ma "zazielenić" latanie w ciągu najbliższej dekady, ale Norwegowie mówią wprost: nasze loty krajowe w latach 30. muszą stać się stuprocentowo elektryczne.
Na dziś samoloty elektryczne istnieją, ale w większości są to niewielkie maszyny turystyczne czy prototypy. Największi producenci, tacy jak Airbus, pracują już nad hybrydowymi i elektrycznymi samolotami pasażerskimi. Chęc zainwestowania w nie przejawiają także przewoźnicy tacy, jak Easy Jet, ale nie należy się spodziewać dużych, pasażerskich maszyn napędzanych prądem wcześniej, niż za kilkanaście lat.
Wcześniej jednak możemy odbyć pierwsze loty na pokładzie niewielkich, kilku- lub kilkunastomiejscowych maszyn obsługujących niewielkie lotniska czy mało uczęszczane trasy. Australijski start-up Magnix stworzył lotnicze silniki elektryczne, które instaluje na popularnych, krótkodystansowych maszynach takich jak DeHavilland Beaver czy Cessna Caravan. Samoloty wożą kilku-kilkunastu pasażerów na krótkich trasach, których pokonanie zajmuje około 30 minut. Są wykorzystywane w Kanadzie, wkrótce mają trafić do Brazylii. A ich pierwsi użytkownicy udowodnili, że mają wiele zalet w porównaniu z konwencjonalnymi.
Po pierwsze, lot elektrycznym samolotem jest o wiele przyjemniejszy. Zamiast ryku silnika - słychać jedynie ciche brzęczenie i szum wiatru. Po drugie, jest o wiele tańszy. Półgodzinny lot wiąże się ze zużyciem elektryczności o wartości zaledwie 30 zł. A po trzecie, elektryczne samoloty przyszłości mogą okazać się o wiele bezpieczniejsze. Przygotowywany przez NASA prototypowy samolot elektryczny X-57 Maxwell korzysta nie z jednego, ale z 14 silników. Awaria jednego czy nawet kilku z nich nie wpływa na własności lotne maszyny. Maxwell ma wzbić się w powietrze już w lutym.
Rajskie hotele
Ale co nas czeka, gdy już dotrzemy na miejsce? Zapewne mniejsze tłumy. Wiele najpopularniejszych turystycznych destynacji zaczęło w ostatnich latach uważać hordy turystów bardziej za problem, niż za okazję. Dotyczy to zwłaszcza pasażerów z ogromnych wycieczkowców, przywożących tysiące ludzi na kilkugodzinne wizyty w miejscach takich, jak Wenecja czy Barcelona. Miejscowy biznes korzysta z ich obecności w minimalnym stopniu, bo nie płacą oni za pobyt w hotelach czy kolacje w restauracjach, ale ich obecność błyskawicznie zatyka najważniejsze turystyczne atrakcje.
Wenecja zamierza więc wprowadzić środki zmniejszające liczbę turystów w historycznym centrum miasta, w tym podatek od jednodniowych wycieczkowiczów. Podobnie władze Amsterdamu i Barcelony chciałyby zachęcić ludzi do pozostawania w mieście na dłużej i, rzecz jasna, zostawienia tam większych pieniędzy.
Zielone klimatyczne destynacje mają być też zdecydowanie czystsze. Ateny wprowadzają plany wyrzucenia samochodów z historycznego centrum, a Berlin i Paryż budują dziesiątki kilometrów nowych ścieżek rowerowych. Mniejszy ruch oznacza wyższą jakość powietrza i przyjaźniejszy, bardziej wyluzowany klimat w obleganych przez turystów miastach.
Podobnie bardziej egzotyczne lokalizacje muszą skupić się na ochronie swoich najcenniejszych, naturalnych zasobów. Naukowcy z Australii, Arabii Saudyjskiej czy Egiptu prowadzą wielkie programy ochrony raf koralowych, niszczonych przez rosnące zanieczyszczenia, temperatury i zakwaszenie oceanów. Zdrowe rafy to zdrowe morze - i więcej zadowolonych turystów.