Polscy naukowcy o raporcie IPCC: Nie możemy czekać na katastrofę, trzeba zatrzymać kryzys klimatyczny

IPCC wydał raport, w którym po raz pierwszy określa zagrożenie związane ze zmianami klimatu i pilną potrzebę działań jako "jednoznaczne". Wnioski z nowego dokumentu skomentowali na konferencji prasowej polscy naukowcy zajmujący się zmianami klimatu.

Przewrócony żuraw budowlany w wyniku niezwykle silnego wiatru, który nawiedził Polskę w ubiegłym miesiącu. Tego rodzaju zjawiska pogodowe stają się częstsze w wyniku zmiany klimatu.
Przewrócony żuraw budowlany w wyniku niezwykle silnego wiatru, który nawiedził Polskę w ubiegłym miesiącu. Tego rodzaju zjawiska pogodowe stają się częstsze w wyniku zmiany klimatu.Sylwia PencAgencja FORUM
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

- Z raportu IPCC wynika, że bierne czekanie na to, co przyniosą nam zmiany klimatu, się po prostu nie opłaca. Będą powodować, że straty i szkody związane z żywiołami będą coraz poważniejsze i że będzie nam zagrażać coraz więcej, coraz silniejszych zjawisk ekstremalnych - mówiła na konferencji Aleksandra Kardaś, fizyczka atmosfery, redaktorka naczelna portalu Nauka o Klimacie. - Jednocześnie w coraz gorszym stanie będzie przyroda, ekosystemy i coraz słabiej będą nas chronić przed tymi klęskami. No i będą nam dostarczać coraz mniej tak zwanych usług ekosystemowych, czyli w praktyce żywności, czystej wody, świeżego powietrza, drewna i wszelkich zasobów - mówiła naukowczyni.

Zwróciła ona też uwagę na to, co według autorów raportu będzie kluczowe w adaptacji do zmian klimatu.

- Według autorów raportu emisji przede wszystkim natura, jej odtwarzanie i ochrona. Jak obliczają, około 30 do 50 proc. powierzchni ziemi powinno podlegać ochronie, żeby przyroda mogła nam wciąż dostarczać wszystkich usług ekosystemowych, których my potrzebujemy - stwierdziła.

Jednak dra Kardaś wyraźnie podkreśliła, że adaptacja musi iść w parze z mitygacją, czyli ograniczaniem emisji, ponieważ inaczej koszty adaptacji będą ogromne, a część proponowanych dzisiaj rozwiązań przestanie się sprawdzać.

- Adaptacja ma niestety swoje granice. Są takie miękkie granice, jak brak finansów, motywacji, jakiejś współpracy, czy informacji. Tutaj możemy takie granicę zmieniać i przesuwać. Natomiast są też niestety twarde granice. Na przykład jeżeli średnia temperatura powierzchni Ziemi przekroczy 1,5 stopnia, to na niektórych małych wyspach po prostu skończy się dostęp do wody pitnej i one przestaną się nadawać do zamieszkania - stwierdziła Kardaś.

Zgodził się z nią prof. Mirosław Miętus z IMGW, stały przedstawiciel Polski w Światowej Organizacji Meteorologicznej.

- (...) adaptacja bez łagodzenia, czyli bez mitygacji, to wyścig, w którym nie ma mety. Ta meta coraz bardziej nam ucieka, dlatego nasze działania powinny być zsynchronizowane. Powinniśmy uwzględniać zarówno adaptacje, jak i łagodzenie. Inaczej nasza przyszłość może wyglądać jak w amerykańskim hicie filmowym "Don't Look Up" - powiedział.

Miasta szczególnie narażone

Dra habilitowana Iwona Wagner z katedry ekologii stosowanej Uniwersytetu Łódzkiego i Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii PAN zwróciła natomiast uwagę na m.in. wynikające z raportu wnioski dotyczące miast.

- Miasta są takim szczególnym obszarem, które narażone są na duże ryzyka, głównie z tego powodu, że w miastach mieszka dużo ludzi. Mamy duże zagęszczenie ludności oraz dużą liczbę ludności - w Polsce na przykład jest to ponad 60 proc. No i mamy również duże zagęszczenie infrastruktury, a więc potencjalne ryzyka klimatyczne mogą mieć tam po prostu bardzo negatywny skutek, zarówno jeżeli chodzi o zdrowie, jak jakość życia oraz straty ekonomiczne - stwierdziła badaczka i dodała, że "samo miasto ma pewną określoną strukturę, która powoduje, że ekstrema (klimatyczne - przyp. red.) oddziaływają jeszcze silniej na obszary miast niż na obszary poza miastem".

Plac Biegańskiego w Częstochowie to przykład betonowania miast, czyli tzw. betonozy.
Plac Biegańskiego w Częstochowie to przykład betonowania miast, czyli tzw. betonozy.Fot. Wojciech Wojcik Agencja FORUM

- (...) śmiertelność z powodu upałów może wzrosnąć nawet trzykrotnie do 2050 roku - z tysiąca do 3 tys. Większość tych problemów może być właśnie odnotowana w miastach. Już w 2003 roku mieliśmy w Unii Europejskiej taką sytuację, że w wyniku upałów, które się wówczas wydarzyły, przedwcześnie zmarło 35-70 tys. osób. Drugim problemem są powodzie i podtopienia, i tutaj też możemy się spodziewać coraz bardziej intensywnych opadów. Te powodzie trafiające na uszczelnione powierzchnie miasta powodują to, co doskonale też pamiętamy z zeszłego roku z Poznania i Krakowa, gdzie spadło grubo powyżej 100 mm opadu. To powoduje paraliż miasta - powiedziała Wagner i podkreśliła, że bardzo cieszy ją to, że nowy raport IPCC "bardzo wyraźnie stwierdza, że ochrona i wzmacnianie natury czy kapitału naturalnego, jeśli posługujemy się językiem zrównoważonego rozwoju, to jest klucz do tego, żebyśmy żyli w dobrych warunkach".

Brudne paliwa kopalne

- Solidarnie musimy pomagać społecznościom i ekosystemom uderzonym przez ten kryzys klimatyczny, ale jednocześnie eliminować przyczyny tego kryzysu - podkreśliła natomiast Dominika Lastota, aktywistka Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. - Uniezależnienie się od paliw kopalnych to nie jest miły wybór. To wybór niezbędny, jeżeli chcemy faktycznego bezpieczeństwa, jeżeli chcemy mówić na serio o jakiejkolwiek przyszłości - bo wielu osobom kryzys klimatyczny niszczy teraźniejszość, a nie przyszłość. Dalsze trwanie i wspieranie tego sektora tworzy nam system, którego efektem są między innymi kryzys klimatyczny i wojny, takie jak ta za naszą wschodnią granicą - stwierdziła Lastoa i podkreśliła, że to właśnie dlatego teraz "musimy pilnie obniżyć emisje; wdrożyć adekwatną politykę klimatyczną, której w Polsce nadal brakuje i odejść w Polsce od paliw kopalnych: ropy, gazu i węgla".

Mateusz Czerniak

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas