Policja kontroluje nielegalne podlewanie ogródków
Mateusz Zajega
Problemy z dostępnością wody w Kalifornii wciąż trwają, w związku z czym obowiązują tam najbardziej surowe w historii stanu restrykcje dotyczące jej używania. Funkcjonariusze policji regularnie sprawdzają, czy mieszkańcy przestrzegają przepisów, a tych, którzy tego nie robią, każą odpowiednimi mandatami.
W Kalifornii trwa najsuchszy rok w historii stanu. Aby mieszkańcom nie zabrakło wody w kranach, lokalne władze wprowadziły restrykcje w używaniu życiodajnej cieczy. Na różnych obszarach wyglądają one inaczej, lecz mniej więcej sprowadzają się do tego samego - ograniczenia w podlewaniu ogródków.
Policja kontroluje zużycie wody
Przykładowo w Los Angeles mieszkańcy mogą wyłącznie dwa razy w tygodniu włączyć szlauchy czy zraszacze ogrodowe w celu podlania swoich roślin. Co więcej, czas trwania rzeczonej czynności może wynosić maksymalnie osiem minut. W innym wypadku mogą oni zostać ukarani odpowiednim mandatem.
Policjanci regularnie patrolują okolicę w celu wyłapywania ludzi nieprzestrzegających przepisów. Jak wysokie kary czekają na takie osoby?
- Zaczyna się od ostrzegającej formułki. A potem zaczyna się od 200 dolarów. Następne naruszenie to 400 dolarów. A następne to 600 dolarów - mówi Damon Ayala, przedstawiciel Wydziału Wodociągów i Energetyki Los Angeles.
- Tak naprawdę nie szukamy ich pieniędzy - to nie daje nam więcej wody. Staramy się zmienić zachowanie - dodaje.
Przepisy działają
W Kalifornii zaledwie 10 procent zasobów wody zużywanych jest w obszarach miejskich. Reszta używana jest do podlewania roślin i upraw. Właśnie dlatego w tym obrębie władze szukają oszczędności.
Warto dodać, że obowiązujące przepisy naprawdę działają i widać to po statystykach. Zużycie wody spadło w czerwcu aż o dziewięć procent w porównaniu z tym samym miesiącem zeszłego roku.