Garstka najbogatszych odpowiada za połowę emisji. To oni niszczą klimat
Nowe badania ujawniają, że 10 proc. najbogatszych Amerykanów odpowiada za aż 40 proc. emisji gazów cieplarnianych w Stanach Zjednoczonych. Wpisuje się to we wcześniej zarysowany światowy trend, w którym to właśnie najzamożniejsze osoby mają największy wpływ na globalny klimat.
Wcześniejsze badania wskazały, że jeśli 20 proc. najbogatszych ludzi na świecie, chociaż w niewielkim stopniu zmniejszy "luksusowe zużycie energii", to będzie miało to aż siedmiokrotnie większy pozytywny wpływ na globalny klimat, aniżeli rezygnacja przez 20 proc. najbiedniejszych osób z podstawowych potrzeb.
W ostatnich latach wykreował się światowy trend, w którym styl życia najbogatszych osób generuje więcej szkodliwych emisji, niż styl życia klasy średniej, czy osób najbiedniejszych.
Jak mówi dr Jared Starr z University of Massachusetts Amherst: "Oparte na konsumpcji podejście do ograniczania emisji gazów cieplarnianych jest regresywne. Nieproporcjonalnie karze biednych, mając jednocześnie niewielki wpływ na bardzo bogatych, którzy zwykle oszczędzają i inwestują dużą część swoich dochodów".
Dodaje także: "Podejścia oparte na konsumpcji pomijają coś ważnego: zanieczyszczenie dwutlenkiem węgla generuje dochód, ale kiedy ten dochód jest ponownie inwestowany w zapasy, a nie wydawany na artykuły pierwszej potrzeby, nie podlega podatkowi węglowemu opartemu na konsumpcji. Co się stanie, gdy skupimy się na tym, jak emisje generują dochód, a nie na tym, jak umożliwiają konsumpcję?".
Jednakże, jak wskazują naukowcy, kwestia ta jest skomplikowana, ponieważ bardzo trudno jest określić dochód pochodzący z inwestycji, który jest największym źródłem bogactwa najzamożniejszych Amerykanów.
Zespół specjalistów w swoich analizach skupił się na danych z ostatnich 30 lat odnoszących się do ponad 2,8 mld międzysektorowych transferów finansowych. Następnie prześledzili przepływ emisji węgla i dochodów w ramach poszczególnych transakcji.
Dzięki czemu udało im się obliczyć emisje gazów cieplarnianych w oparciu o producentów i dostawców. Jak wyjaśniają naukowcy, emisje oparte na dostawcach produkowane są przez poszczególne branże, które dostarczają gospodarce paliw kopalnych. Z kolei emisje pochodzące od producentów są wytwarzane przez działalność samego przedsiębiorstwa.
Posiadając te dane, badacze mogli powiązać je z danymi demograficznymi i danymi związanymi z dochodami dla ponad pięciu milionów Amerykanów.
Wyniki badań wskazują, że 10 proc. najbogatszych Amerykanów odpowiada za 40 proc. całkowitej emisji gazów cieplarnianych w USA. Z kolei zaledwie jeden procent najzamożniejszych osób może generować aż 15-17 proc. emisji w kraju. Generowanie emisji gazów cieplarnianych miało tendencję wzrostową wraz z wiekiem - szczyt znajdował się w grupie wiekowej 45-54 lata.
"Prace oparte na dochodach pomagają nam skupić się na tym, kto dokładnie czerpie największe korzyści, które zmieniają klimat przez zanieczyszczenie węglem i opracowywać politykę mającą na celu zmianę ich zachowań" - mówi Starr.
Autorzy badań wskazują, że należy wprowadzić specjalne podatki dla decydentów i powiązać je z intensywnością emisji dwutlenku węgla oraz z dochodami z inwestycji. Ma to pomóc w osiągnięciu celu, jakim jest utrzymanie globalnego ocieplenia na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza.
"W ten sposób moglibyśmy naprawdę zachęcić Amerykanów, którzy napędzają i czerpią największe zyski ze zmian klimatu, do dekarbonizacji swojego przemysłu i inwestycji [...] Wyobraźmy sobie, jak szybko dyrektorzy korporacji, członkowie zarządów i duzi akcjonariusze zdekarbonizowaliby swoje branże, gdybyśmy zrobili to w swoim interesie finansowym. Uzyskane dochody podatkowe mogą pomóc narodowi w znacznych inwestycjach w wysiłki na rzecz dekarbonizacji" - podsumował Starr. Wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie PLOS Climate.