Działacze klimatyczni na Berlinale. Przykleili się do czerwonego dywanu
Na jeden z najbardziej prestiżowych festiwali filmowych w Europie zjechały się nie tylko gwiazdy filmowe. Na czerwonym dywanie pojawili się także działacze klimatyczni. Chcieli zwrócić uwagę na jeden z naczelnych problemów współczesnego świata.
Aktywiści klimatyczni stosują różne formy zwracania uwagi na istotne dla całej ludzkości problemy środowiskowe. Zeszłoroczne akcje odbywające się w muzeach i obiektach kulturalnych przejdą do historii jako dobitne przykłady walki o zatrzymanie antropogenicznych zmian klimatycznych.
Na trwającym w Berlinie festiwalu filmowym, aktywiści ubrani w eleganckie stroje, rozłożyli transparent dotyczący skutków globalnego ocieplenia. Inni działacze przykleili się do czerwonego dywanu. Podczas oficjalnego otwarcia festiwalu, młodzi ludzie wezwali niemiecki rząd i społeczeństwo do podjęcia dalszych działań w walce ze zmianami klimatycznymi.
Protest nie zakłócił jednak ceremonii otwarcia festiwalu - dodaje Agencja Reuters.
Otwarciu imprezy towarzyszyło nagranie z przemówieniem prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i premiera filmu "She came to me" (w amerykańskim filmie jedną z ról odgrywa polska aktorka Joanna Kulig).
Last Generation, czyli grupa odpowiedzialna za organizację protestu przyznała, że obecny rząd i społeczeństwo są ostatnimi, którzy mają szansę zapobiec "wjazdowi do klimatycznego piekła" oraz miliardom zgonów.
"Jeśli nadal będziemy uciekać od rzeczywistości, dojdziemy do punktów krytycznych i wywołamy śmiertelną lawinę, przed którą nie ma ucieczki" - powiedziała Lisa Winkelmann, klimatyczna aktywistka.