Błąd na błędzie. Nowy podręcznik do HiT-u jest pełen klimatycznego kitu
W nowym podręczniku do HiT-u prof. Wojciech Roszkowski stwierdza, że obecne globalne ocieplenie stoi pod znakiem zapytania. W rzeczywistości żadnego znaku zapytania nie ma. Pewne jest natomiast to, że publikacja nie jeden raz wprowadza uczniów w błąd.
Rok temu wydano pierwszy tom podręcznika do Historii i Teraźniejszości - nowego, obowiązkowego przedmiotu w szkołach ponadpodstawowych. Publikacja prof. Wojciecha Roszkowskiego była ostro krytykowana za liczne błędy oraz budowanie narracji ewidentnie sprzyjającej obozowi władzy.
W teraźniejszości, gdy wydano drugi tom, historia się powtarza. Przedstawione w książce błędy dotyczą zaś m.in. zmiany klimatu.
Fałszywa równość
Podręcznik do HiT-u uderza też w zmianę klimatu. A dokładniej w twierdzenia, że nie tylko ma miejsce, ale i że odpowiada za to człowiek.
"Jednak choć wielu ekspertów alarmuje z powodu globalnego ocieplenia, wielu też wyraża sceptycyzm co do samego zjawiska oraz do tezy o nieodwracalności tego procesu" - stwierdza autor.
"Stawianie znaku równości pomiędzy wspomnianymi stronami dyskusji jest skrajną manipulacją" - komentuje fizyk Marcin Popkiewicz na łamach Nauki o Klimacie.
Skąd wiemy, że w sprawie zmiany klimatu nie ma wśród naukowców wątpliwości?
"Po pierwszej stronie stoją wszystkie renomowane instytucje naukowe na świecie, po drugiej pojedyncze osoby, o raczej mniejszych niż większych kompetencjach, często związane z lobby paliw kopalnych. Co więcej, nie ma żadnej alternatywnej teorii wyjaśniającej obserwowane w ostatnich latach ocieplanie się klimatu, ani nawet jakiejkolwiek wiarygodnej hipotezy" - wyjaśnia Popkiewicz.
Błąd za błędem...
Roszkowski pisze też o "przyroście średniej temperatury w XX wieku". Według niego "wyniósł 0,7%, co przy błędzie pomiaru rzędu jednego stopnia Celsjusza stawia pod znakiem zapytania samo globalne ocieplenie".
Na jakiej wiedzy naukowej opiera się ta myśl? Na żadnej.
Jak wyjaśnia Popkiewicz, nie ma żadnego znaku zapytania ani błędu pomiaru rzędu 1℃. Stwierdzenie o 0,7% jest zaś nielogiczne (kto na świecie podaje tak zmiany temperatury?) i nie pasuje do jakichkolwiek odnotowanych danych. Być może autorowi chodziło o 0,7℃, ale w takim razie autor powołuje się na stan sprzed 20 lat. I to powołuje z niewyobrażalnym wręcz błędem.
Możliwe, że o taką błędną interpretację starych danych jednak chodzi, bo Roszkowski powołuje się na nie również później.
... i błąd za błędem
Chodzi o poziom CO₂ w atmosferze, który według niego wynosi 380 ppm (cząsteczek na milion) i "nie jest dramatycznie wysoki", bo "rośliny najlepiej się rozwijają przy poziomie 1000 ppm".
Po pierwsze: takie stężenie CO₂ w atmosferze było, ale w 2006 r. Dziś zbliża się ono do 420 ppm.
Po drugie: to ogromna zmiana. Obecne stężenie jest o połowę większe od tego, jakie było na Ziemi, zanim ludzie zaczęli spalać paliwa kopalne. A w ostatnich 800 tys. lat wahało się od ok. 180 (w epokach lodowcowych) do 280 ppm (w cieplejszych okresach).
Po trzecie: twierdzenie o korzystnym wpływie podwyższonego stężenia CO₂ na świat roślin to wśród klimatycznych mitów klasyka gatunku.
"Owszem, wzrost stężenia CO2 może być dla roślin korzystny - ale tylko lokalnie i krótkoterminowo. W dłuższej perspektywie wzrośnie powierzchnia obszarów suchych i pustynnych. Skurczą się obszary dostępne dla roślinności, i tak osłabianej przez szkodniki, niedobory wody i składników odżywczych" - tłumaczy Popkiewicz.
Czego uczy nas historia?
Kolejny argument Roszkowskiego dotyczy tego, że "znane są z historii okresy większego ocieplenia, po których następowały okresy ochłodzenia".
Oczywiście to prawda i nikt jej nie podważa. Co więcej, zmiany z przeszłości były o wiele większe. Ale zachodziły też w o wiele dłuższym okresie i z przyczyn naturalnych. Wiemy to właśnie dzięki tej samej nauce, która udowadnia też wpływ człowieka na obecną zmianę klimatu.
"To m.in. na podstawie dawnych zmian klimatu możemy powiedzieć, że nasze emisje gazów cieplarnianych prowadzą do gwałtownej w skali geologicznej zmiany klimatu, a jeśli szybko ich nie zaprzestaniemy, to możemy doprowadzić do tak dużej i szybkiej zmiany klimatu, jakiej nie znamy w całej historii geologicznej naszej planety, z potencjalnie katastrofalnymi konsekwencjami" - wyjaśnia Nauka o Klimacie.
Nie można więc powoływać się na naukę i odrzucać ją jednocześnie. Choć jak widać jednak można, ale nie powinno się tak robić.
Ale to już było...
Warto też zauważyć, że przytaczane przez Roszkowskiego argumenty nie pojawiają się z jego strony po raz pierwszy.
Serwis Nauka o Klimacie od kilku lat organizuje plebiscyt Klimatyczna bzdura roku, Autor podręcznika do HiT-u był w nim nominowany już w edycji z 2020 r. z dokładnie tym samym zdaniem na temat "przyrostu temperatury".
Wówczas zamieścił je w książce "Bunt barbarzyńców. 105 pytań o przyszłość naszej cywilizacji". Jak widać profesor nauk humanistycznych od tego czasu swej błędnej wiedzy o klimacie nie zaktualizował. Nie przeszkodziło to jednak w tym, by umieścić ją w podręczniku dla uczniów.