Bioreaktor w Serbii ma zastąpić drzewa, by ograniczyć CO2. Czy to wystarczy?
Magdalena Mateja-Furmanik
Innowacyjny bioreaktor w Serbii ma zastąpić drzewa w miastach, by szybciej zredukować CO2 w powietrzu. Takie rozwiązanie ma jednak wiele wad. Nie sprawi jednak, że jakość powietrza poprawi się, hołduje iluzji, że technologia jest w stanie rozwiązać wszystkie nasze problemy oraz oddala nas od przyrody.
Bioreaktor umieszczony w samym centrum Belgradu ma zastąpić drzewa w ograniczaniu ilości CO2 w powietrzu. Urządzenie, przypominające nieco brudne akwarium, za pomocą fotowoltaicznych paneli wykorzystuje światło słoneczne do hodowli mikroorganizmów przeprowadzających fotosyntezę.
Projekt bioreaktorów został przygotowany w 2021 roku, ale dopiero niedawno wdrożono go w życie. Pierwsze kontenery nazwane LIQUID3 zostały przygotowane przez naukowców z Instytutu Badań Multidyscyplinarnych Uniwersytetu w Belgradzie. Znajdujące się w stolicy Serbii "płynne drzewo" ma pojemność 600 litrów i jest wypełnione mikroalgami. Zdaniem producentów, zbiorniki mają stanowić alternatywę dla terenów zielonych w miastach, gdzie nie ma miejsca na sadzenie drzew. W praktyce mogą jednak stanowić pokusę, by skolonizowały miasto tak jak beton.
Koordynator rady ds. czystego powietrza w Konfederacji Lewiatan, Jan Ruszkowski, jest sceptyczny co do tego pomysłu. Jego zdaniem drzewa, do których porównywane są bioreaktory, to nie tylko produkcja tlenu, ale przede wszystkim coraz bardziej deficytowy element miejskiego krajobrazu, zacienienie, obniżenie temperatury zabetonowanych miast, schronienie dla ptaków i poprawa jakości powietrza. Sztuczne akwarium nie sprawi zatem, że jakość powietrza się poprawi.
Wszystkie usługi, które świadczą nam drzewa w miastach, można wycenić rocznie na kilka milionów złotych. Drzewa są bardzo wszechstronne, podczas gdy urządzenie skupia się tylko na jednym aspekcie. Sięganie po takie rozwiązania utrzymuje również iluzję, że ludzie nic nie muszą zmieniać — zwłaszcza stylu konsumpcji oraz energetyki — ponieważ i tak problem rozwiążą za nich maszyny. Przypomina to sytuację, w której ktoś, kogo boli ząb, zamiast pójść wyleczyć go u dentysty, uśmierza go wyłącznie przy pomocy tabletek przeciwbólowych. Ból znika. Problem — niekoniecznie.
To zdanie podziela również Jan Ruszkowski.
Oprócz tego, że [nazwy reaktorów] fajnie brzmią, to pomogą niewiele, oraz odwracają uwagę od prawdziwych źródeł zanieczyszczeń, prawdziwych wyzwań i realnych rozwiązań
Co jest głównym problemem miast?
Osobną kwestią jest to, że stężenie CO2 jest problemem globalnym, jednak z perspektywy lokalnej — dla samych miast — nie wpływa on na jakość powietrza, a to ona jest kluczowa dla mieszkańców. Na nią wpływa zapylenie i szkodliwe związki chemiczne pochodzące głównie ze spalania paliw kopalnych oraz transportu.
Uważanie, że maszyna zastąpi drzewa w mieście, jest przykładem skandalicznego mieszania dwóch pojęć — zanieczyszczeń powietrza substancjami szkodliwymi dla zdrowia i emisji gazów cieplarnianych. Mimo że zarówno zanieczyszczenia powietrza, jak i dwutlenek węgla powstają w tym samym źródle, problemy z nimi związane są inne.
Źródło: PAP