Transport przyszłości: Co po dieslu i benzynie?

LNG i CNG, a w przyszłości wodór - to one z czasem zajmą miejsce ropy i benzyny. Zmiany już się dokonują, na jednych rynkach szybciej, na innych wolniej. Zakłada się, że do 2030 r. po europejskich ulicach będzie jeździć 30 mln aut elektrycznych.

article cover
pixabay.com

- Jeszcze bardzo długo transport będzie oparty o tradycyjne paliwa, ale z czasem będą one wypierane przez gaz - CNG i LNG. Widzimy już dziś, jak wiele autobusów jest zasilanych tymi paliwami. Co trzeci autobus kupowany w polskich miastach to autobus na gaz. Podobny trend widoczny jest w transporcie ciężkim, wiele firm zwraca się do nas z pytaniami o stacje tankowania na gaz. To bliższa przyszłość. A odleglejsza już w dużym stopniu oparta będzie o wodór - mówił podczas Kongresu 590 Arkadiusz Sekściński, wiceprezes PGNiG ds. rozwoju.

Rozwój transportu w oparciu o wodór nie wydaje się być jednak aż tak odległą przyszłością. Potwierdza to choćby styczniowy nabór wniosków do programu "Zielony Transport Publiczny", koordynowanego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. We wnioskach pojawiły się deklaracje zakupu ponad 300 autobusów elektrycznych i kilku trolejbusów, ale miasta zgłosiły też gotowość nabycia około 100 autobusów wodorowych.

Grzegorz Jóźwiak, dyrektor Biura Wdrażania Paliw Alternatywnych PKN Orlen ocenia, że już za rok czy dwa lata sytuacja na rynku może się zasadniczo zmienić. - My już dziś prowadzimy projekty związane z produkcją wodoru do transportu, (...) rozpoczynamy projekty związane z budową infrastruktury do tankowania wodoru. Wierzymy, że nie trzeba długich lat, by technologie wodorowe były szerzej dostępne. To kwestia roku lub dwóch, gdy będzie można na większą skalę poruszać się pojazdami napędzanymi wodorem - informował dyrektor.

Realizowany przez Orlen program wodorowy zakłada budowę centralnych źródeł wytwarzania wodoru wysokiej czystości w Trzebini i we Włocławku. Hub w Trzebini jest w trakcie budowy, a jego uruchomienie nastąpi do końca 2021 roku. Inwestycja związana z budową hubu wodorowego we Włocławku jest na końcowym etapie postępowania zakupowego. Koncern planuje rozpoczęcie budowy jeszcze w tym roku.

Zachłysnęliśmy się mobilnością, tym, że każdy musi mieć samochód. Tymczasem na Zachodzie liczba aut na 1000 mieszkańców jest o połowę mniejsza niż w Polsce. Tamtejsza młodzież ma inne priorytety. Może ten trend przeniesie się również do nas?
Krzysztof Rodziewicz, dyrektor Centrum Unijnych Projektów Transportowych

Jednocześnie spółka rozpoczęła proces wyboru wykonawcy stacji tankowania wodoru. Pierwsze takie punkty obsługujące autobusy i auta osobowe powstaną w Poznaniu i Katowicach. - Rozwój infrastruktury to bardzo ważny element budowy rynku wodoru. Unia Europejska nadaje temu wyraźny kierunek, można liczyć na duże dofinansowanie na ten cel. Powinniśmy z tego skorzystać również w Polsce - mówił Jóźwiak. Rozbudowa infrastruktury to podstawa w budowie rynku wodoru.

Transformacja transportu to również kolejne kroki w kierunku jego elektryfikacji. - Ambitne cele zakładają, że do 2030 będziemy mieli 30 mln aut elektrycznych w Europie - poinformował Krzysztof Rodziewicz, dyrektor Centrum Unijnych Projektów Transportowych. W miarę jak miks energetyczny będzie coraz bardziej zielony, elektromobilność będzie w coraz większym stopniu przyczyniać się do ograniczania emisji CO2. Szczególnie dużo pod tym względem mamy do zrobienia w Polsce - krajowa energetyka w minionym roku w ok. 70 proc. pochodziła ze spalania węgla.

W kraju elektromobilność nie rozwija się tak, jak wcześniej zakładano. Po polskich drogach jeździ zaledwie 20 tys. samochodów elektrycznych. Gonimy nie tylko Norwegię i Niemcy, ale nawet Ukrainę, gdzie zarejestrowanych jest 50 tys. takich aut. Wśród podstawowych barier dla konsumentów jest utrzymująca się wysoka cena pojazdów elektrycznych, a to ona w 70 proc. wpływa na decyzje zakupowe. Kolejnym ograniczeniem jest sieć stacji ładowania. Sytuację poprawić mogą programy wsparcia przy zakupach pojazdów elektrycznych, w tym realizowanych przez firmy. To może rozruszać rynek. 

Czy alternatywne paliwa będą droższe? Zdaniem Rodziewicza w dłuższej perspektywie ceny unormują się na akceptowalnym poziomie. - To kwestia upowszechnienia konkretnych technologii - przekonywał.

Jak wskazywali uczestnicy dyskusji będącej częścią Kongresu 590, zeroemisyjność transportu oznacza również konieczność zmiany nawyków, powszechnego korzystania z transportu publicznego, w tym transportu kolejowego,  gotowość do współdzielenia pojazdów, czy częstszego korzystania z rowerów. - Zachłysnęliśmy się mobilnością, tym, że każdy musi mieć samochód. Tymczasem na Zachodzie liczba aut na 1000 mieszkańców jest o połowę mniejsza niż w Polsce. Tamtejsza młodzież ma inne priorytety. Może ten trend przeniesie się również do nas? - zastanawia się Rodziewicz.

Monika Borkowska

Więcej o przyszłości aut elektrycznych na INTERIA BIZNES. 

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas