Polski rząd znów zablokuje rozwój wiatraków? Branża drży i alarmuje
Ministerstwo klimatu chce, by obszary Natura 2000 otoczono strefą buforową, w której niemożliwa będzie realizacja projektów OZE. - To całkowicie zablokuje nowe inwestycje w energię z wiatru - alarmują przedstawiciele branży.
„Nowa ekipa, ten sam bubel” – to chyba najlepsze podsumowanie tego, jak przedstawiciele biznesu oceniają niespodziewaną „wrzutkę” do tzw. ustawy odległościowej.
W ostatnim roku rządów PiS wydawało się, że osiągnięto kompromis, a budowa wiatraków w Polsce zostanie w końcu odblokowana. Nieoczekiwanie jednak na ostatniej prostej poseł Marek Suski zaproponował na jednej z komisji wprowadzenie poprawki. I tak oto uzgodniona odległość pozwalająca na budowę wiatraków w odległości 500 m od zabudowań mieszkalnych została zwiększona do 700 m. W ten sposób rozwój tej technologii został bardzo mocno ograniczony.
Teraz na równie niespodziewaną „wrzutkę” zdecydował się rząd Donalda Tuska.
1,5 km bufora
Ministerstwo klimatu i środowiska zaproponowało, by w przygotowywanej nowelizacji „ustawy odległościowej” wprowadzić 1,5 km strefy zakazu budowy wiatraków wokół niektórych obszarów Natura 2000.
Propozycja dotyczy jedynie tych obszarów, które utworzono w celu ochrony ptaków i nietoperzy, czyli w ramach tzw. dyrektywy ptasiej. Nie obejmie zatem, utworzonych na mocy dyrektywy siedliskowej.
- Zaczynamy konsultacje projektu i jesteśmy otwarci na propozycje - mówi cytowany przez PAP Miłosz Motyka, wiceminister klimatu.
Branża przyjęła tę wiadomość z dużym niepokojem.
Całkowita blokada wiatraków?
Obszary Natura 2000 zajmują w Polsce ok. 70 tys. km kw., czyli 20 proc. powierzchni kraju. Zdecydowanie więcej zajmują jednak obszary specjalnej ochrony ptaków. Stanowią one ok. 16 proc. powierzchni Polski (ok. 50 tys. km kw.), podczas gdy obszary chroniące siedliska - ok. 11 proc. powierzchni kraju (ok. 35 tys. km kw.). Do tego 6 proc. Polski (ponad 20 tys. km kw.) to obszary, które służą ochronie nietoperzy.
– W obszarach tych aktualnie obowiązuje zakaz lokalizacji elektrowni wiatrowych. Nałożenie na te obszary odległości minimalnej 1500 metrów sumarycznie spowoduje całkowite wyłączenie aż 28 proc. powierzchni kraju [blisko 89 tys. km kw. – przyp. red.] spod możliwości budowy elektrowni wiatrowych. W połączeniu z odległością od zabudowań to – mówiąc wprost – całkowicie zablokuje nowe inwestycje w energię z wiatru - komentuje Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
I dodaje: - Długo wyczekiwana ustawa w takim kształcie, zamiast rozwijać OZE, będzie kolejnym bublem prawnym. Przez to skazujemy się na dalsze uzależnienie od paliw kopalnych, bo energii z wiatru w polskim miksie wciąż będzie za mało.
Według PSEW istniejące przepisy są wystarczający, by zadbać o ochronę przyrody, w tym parki narodowe, rezerwaty przyrody i obszary Natura 2000. Wyznaczona odległość od chronionych obszarów powinna być zaś efektem oceny oddziaływania na środowisko konkretnego projektu, a nie sztywno zapisanych standardów. „Wprowadzanie dodatkowych obostrzeń w tym zakresie należy uznać za ponadwymiarowe” – podkreśla stowarzyszenie.
Wiatraki mają pod górkę?
PSEW zwraca przy tym uwagę, że branża związana z lądową energetyką wiatrową jako jedyna posiada zakaz lokalizacji inwestycji na terenach parków narodowych, rezerwatów przyrody, parków krajobrazowych i obszarów Natura 2000.
Co więcej, na tych ostatnich ustawodawca dopuszcza prowadzenie różnych form działalności, o ile nie odbiją się one negatywnie na tym, co na danym obszarze jest chronione. „Obszary te nie posiadają otulin, dlatego wprowadzanie wokół nich dodatkowych buforów dla wiatraków wydaje się szczególnie nadmiarowe i nieuzasadnione” - uważa stowarzyszenie.
Blokowanie rozwoju energetyki wiatrowej to realne opóźnienia w transformacji energetycznej i ogromne straty dla gospodarki i społeczeństwa. Podczas gdy tania i czysta energia wciąż napotyka przeszkody, paliwa kopalne emitują szkodliwy CO2 do atmosfery, zagrażając zdrowiu ludzi i zwierząt oraz środowisku” – podsumowuje Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej.
Czy wiatraki to zagrożenie?
Warto przy tym dodać, że wiele badań przeprowadzanych w różnych częściach świata wykazało znikomy wpływ elektrowni wiatrowych na ptaki i nietoperze. Zdecydowanie więcej ginie ich po wpadnięciu na linie elektroenergetyczne, w zderzeniu z budynkami czy też jest zjadana przez zwierzęta domowe.
W kwietniu na stronie MIT opublikowano ciekawą analizę właśnie na ten temat, poświęconą danym z USA. Przywołano w niej badania sprzed dekady, według których w zderzeniu z wiatrakami w kraju tym ginie co roku kilkaset tysięcy ptaków. To oczywiście znacząca liczba, ale przy innych stanowi jedynie ułamek problemu.
Na przykład w zderzeniu z liniami energetycznymi, w zależności od badania, ginie od 12 do 64 milionów ptaków. Z kolei aż od 1 do 4 miliardów jest zjadana przez koty.
W jednym z badań oszacowało zaś, ile ptaków umiera w czasie potrzebnym do wyprodukowania gigawata energii elektrycznej. W przypadku energetyki wiatrowej było to 0,27 ptaka, a w przypadku elektrowni na paliwa kopalne – 5,18 ptaka. Jak to możliwe? Po pierwsze – ptaki umierają nie tylko w zderzeniu z wiatrakami, lecz także blokami energetycznymi i towarzyszącą elektrowniom infrastrukturą. Po drugie – spalanie paliw kopalnych przyczynia się do wycinania lasów, zanieczyszczenia środowiska i powietrza oraz innych problemów, które odbijają się na ptasich ekosystemach.