Dla kogo pieniądze na rower elektryczny? Posłanka wskazała poważny problem
Choć program "Mój rower elektryczny" jest jeszcze we wstępnej fazie, to już wywołał wokół siebie nie lada zainteresowanie. Chętnych na dopłaty do jednośladu ze wspomaganiem zapowiada się sporo, ale tyle samo jest też kontrowersji co do zasadności dofinansowania akurat rowerów elektrycznych. Takie pojazdy są droższe i nie rozwiążą problemu wykluczenia komunikacyjnego - argumentuje w rozmowie z Zieloną Interią posłanka Paulina Matysiak. E-bike to dobry sposób na przekonanie kierowców do porzucenia aut - twierdzi z kolei Karol Raniszewski, wiceprezes stowarzyszenia Rowerowy Poznań.
Na początku lipca Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiedziało, że Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dofinansuje zakup rowerów elektrycznych. Zwrot będzie mógł stanowić maksymalnie 50 proc. kwoty zakupu i wynosić nie więcej niż 5 tys. zł (rowery tradycyjne) lub 9 tys. zł (rowery cargo).
Rząd dopłaci do rowerów. Ale tylko elektrycznych
Zainteresowanie programem jest bardzo duże. Potwierdza to choćby liczby uwag zgłoszonych do projektu - niedawno NFOŚiGW podał, że było ich ponad 500. M.in. z tego powodu start dofinansowania (nabór wniosków) przesunięto na "nie wcześniej niż w 2025 r.".
Nie wszyscy zgadzają się jednak co do podstawowych założeń programu, a więc dofinansowania rowerów wyłącznie elektrycznych. Jedną z takich osób jest posłanka partii Razem Paulina Matysiak, która zwróciła uwagę m.in. na sposób dofinansowania (zwrot poniesionych kosztów), który stawia w gorszej sytuacji osoby mniej zamożne.
- Rower elektryczny jest zdecydowanie droższą inwestycją niż tradycyjny rower, którego używane modele można nawet kupić za nieduże pieniądze - argumentuje parlamentarzystka w rozmowie z Zieloną Interią. Jak jednak podkreśla, w Polsce zastosowanie mogą mieć zarówno pojazdy ze wspomaganiem elektrycznym, jak i klasyczne jednoślady.
Dziwi mnie natomiast, że mimo wszystko takich środków nie planuje się w stosunku do rowerów tradycyjnych, bo jest zeroemisyjny w użytkowaniu i z dużą korzyścią dla zdrowia fizycznego. Który rower będzie bardziej pasować? Tu już użytkownik może oszacować, jaki pojazd będzie dla niego odpowiedni.
- Zakup roweru elektrycznego naturalnie stanowi większą barierę finansową niż zakup roweru tradycyjnego - potwierdza Karol Raniszewski, wiceprezes stowarzyszenia Rowerowy Poznań. Jak mówi, warto jednak zwrócić uwagę, że Polska jest jednym z krajów o najlepszej dostępności roweru.
- Aż 69 proc. ankietowanych deklaruje, że ma rower, którego może używać osobiście. Tylko Holendrzy mają lepszy dostęp - podkreśla ekspert.
- Niestety na pytanie, czy jeździsz do pracy lub szkoły na rowerze, tylko 17 proc. odpowiedziało twierdząco, co nie jest złym wynikiem, bo pokazuje, że jest wciąż potencjał zachęcenia Polaków do jazdy codziennej, ale niekoniecznie poprzez obniżenie ceny rowerów i zwiększenie ich dostępności - ocenia Karol Raniszewski.
Badanie tego, jak zachęta finansowa do zakupu e-bike’ów zmienia strukturę ruchu i zwiększenie użycia rowerów przeprowadzono w Norwegii. Osoby, które nabyły rowery elektryczne dzięki subwencji wynoszącej 500 EUR, korzystały z nich o 17 do nawet 22 proc. częściej niż grupa kontrolna.
Mój rower elektryczny. Problem z dofinansowaniem
Dlaczego zatem NFOŚiGW będzie dofinansowywał rowery elektryczne, a nie np. bezpieczną infrastrukturę rowerową? Jak podpowiada posłanka Paulina Matysiak, pieniądze na program będą pochodzić z KPO, gdzie akurat przewidziano takie dopłaty w ramach rozwoju elektromobilności.
- Moim zdaniem kluczowe jest, aby był on skierowany do najbardziej potrzebujących. Czyli tych osób, które na co dzień nie mają dostępu do transportu publicznego - mówi parlamentarzystka.
Wątpliwości odnośnie do zasad refundacji programu "Mój rower elektryczny" zgłosił mi mieszkaniec małego miasteczka w Łódzkiem, gdzie transport publiczny pozostawia wiele do życzenia. Rower z napędem elektrycznym byłby dla niego udogodnieniem, ale nie jest w stanie wyłożyć całej kwoty przy zakupie, aby potem odzyskać jej połowę w ramach dotacji. Obawiam się, że z tego programu skorzystają głównie zamożniejsze osoby z dużych miast, dla których ten rower będzie raczej "zabawką" niż realną pomocą w codziennych podróżach.
- Oczywiście każda zachęta do zakupu roweru, np. obniżenie VAT, jest działaniem korzystnym, ale niekoniecznie musi się to przekładać na zwiększenie korzystania z roweru w codziennych podróżach - ocenia Karol Raniszewski ze stowarzyszenia Rowerowy Poznań.
Jak mówi ekspert, badania potwierdzają, że zakup roweru elektrycznego jest korzystny przede wszystkim tam, gdzie można zachęcić kierowców do rezygnacji z samochodu. - Chętniej takie działanie podejmują osoby zamieszkujące mniej zurbanizowane obszary oraz osoby w wieku ok. 50 lat i w przedziale 60-69 lat - dodaje.
Posłanka Paulina Matysiak proponuje, aby dofinansowanie do zakupu roweru elektrycznego było możliwe na zasadzie podobnej jak w programie "Laptop dla nauczyciela", czyli przez obniżenie ceny przy zakupie. Swoje stanowisko w tej sprawie wysłała do resortu klimatu i środowiska.
- Liczę na to, że resort przychylnie odniesie się do zawartych w nim uwag, aby z programu "Mój rower elektryczny" mogły także skorzystać osoby o mniejszych dochodach z mniejszych miast i wsi, które nie będą w stanie wyłożyć całej kwoty na raz, aby potem otrzymać refundację - mówi parlamentarzystka.