Polski recykling, czyli niekończąca się historia reklamówki
Polska jest zasypywana górą śmieci. Każdego dnia statystyczny Polak wyrzuca ponad kilogram odpadków. Recyklingowi poddawana jest tylko niewielka część.
Zerwanie plastikowej torebki w sklepie do drobny ruch, który jednak ma bardzo poważne konsekwencje. - Co roku w Polsce produkujemy około 120 mln ton odpadów - mówi Szymon Dziak-Czekan, prezes Stowarzyszenia Polski Recykling: - Około 10 proc. z tego to odpady komunalne, czyli to co produkujemy my sami.
Najszybciej przybywa w tej stercie śmieci plastiku. Już w 2017 r. w Polsce zużyto około 3,5 mln ton tworzyw sztucznych, w tym nieco ponad milion ton w postaci opakowań.
Plastik, jako materiał ma wiele zalet. Jest lekki i wytrzymały, ale wszystko ma swoje granice. Prędzej, czy później niemal wszystkie te wyroby trafiają do śmieci. Rocznie to około 2,5 mln ton plastikowych odpadów. Teoretycznie mają szanse na reinkarnację. W przypadku lekkich torebek z folii zalety zmieniają się w wady. - Mitem jest, że takie torby nie nadają się do recyklingu - mówi Dziak-Czekan: - Nadają się, ale problemem jest ich waga, bo jeśli torebka waży kilkanaście gram, to ile musimy zebrać, żeby wypełnić ciężarówkę?
A i to przy założeniu, że taka torebka skończy tam, gdzie powinna.
Czyszczenie odpadów
Proces powinien wyglądać tak: torebka trafia do żółtego kosza, a następnie do sortowni, która w godzinę doczyści nawet 20 ton odpadów. - "Doczyszczenie" nie oznacza mycia śmieci tylko szczegółowy podział na frakcje - tłumaczy Karol Wójcik ze Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami. - Razem z torebką do sortowni trafiają też butelki PET czy opakowania polipropylenowe. Ludzkie oko ich nie odróżni, ale nasze maszyny już tak. A firmy zajmujące się przetwarzaniem plastiku kupują konkretne rodzaje tworzyw.
Firmy zajmujące się recyklingiem zmieniają palety pełne posortowanego plastiku na granulat, z którego produkowane są nowe przedmioty. Na przykład folie zabezpieczające fundamenty budynków. Są miejsca, gdzie w taki sposób recyklingowana jest większość odpadów. - W Szwecji zawraca się w taki sposób 95 proc. odpadów, które trafiają na rynek - mówi Zbigniew Trejderowski z toruńskiej firmy Conkret: - Tak samo powinno być u nas.
Powinno, ale nie jest. W Polsce, na papierze, nie jest źle. Z oficjalnych danych wynika, że przetwarzamy 60 proc. odpadów. Miasto takie, jak Lublin, aż 88 proc. Tyle że zależy jak się to liczy. - Jeśli obliczy się to wzorem docelowym, który będzie obowiązywał od tego roku, nagle robi się z tego 19 proc. - wyjaśnia Paweł Głuszyński z Towarzystwa Na Rzecz Ziemi.
Śmieciowy kalkulator
Do niedawna Unia Europejska pozwalała krajom członkowskim liczyć poziomy recyklingu na podstawie jednego z kilku algorytmów. Polska, podobnie jak kilka innych państw, wybrała ten najbardziej "liberalny". Od tego roku jednak Bruksela ujednolica sposób mierzenia poziomów recyklingu, a za niespełnienie nowych, ostrzejszych kryteriów będą kary, sięgające potencjalnie dziesiątków milionów złotych.
I bez tego opłaty za śmieci w Polsce rosną najszybciej w Europie. W ciągu dwóch lat wzrosły średnio o ponad 100 proc. W reszcie unii zaledwie o 10.
Problemów z osiągnięciem wymaganych przez UE poziomów recyklingu będzie kilka. Firmy z branży recyklingowej narzekają na brak sortowni, samorządy na brak pieniędzy, a niemal wszyscy na to, że Polacy po prostu nie nauczyli się jeszcze sortować odpadków, jak należy.
Z badań wynika, że przeciętny czarny worek zawiera aż 80 proc. materiałów, które nadawałyby się do przetworzenia. Statystycznie, odpady wyrzucone jako śmieci zmieszane, mają jedynie 6 proc. szans na to, że zostaną przetworzone. - Oczywiście taki odpad wyrzucony, jako zmieszany ma szansę być uratowany w sortowni - tłumaczy Wójcik dodając: - O ile w przypadku butelki to możliwe, to w przypadku zamoczonego kartonu już nie.
Anonimowość śmiecia
Miasta próbują walczyć z marnotrawstwem. W Ciechanowie wprowadzono testowy program, w ramach którego każdy worek śmieci ma indywidualny kod. Dopiero po jego odczytaniu przez czytnik kosz otwiera się. W ten sposób worki przestają być anonimowe, a kontrola może jasno wykazać kto rzeczywiście segreguje, a kto nie. Odkąd wprowadzono ten system odsetek prawidłowo segregowanych śmieci gwałtownie skoczył. - Z około 10 proc. do ponad 90 - zapewnia sekretarz miasta Ciechanów Adrianna Saganek.
Tyle że to, jak my segregujemy odpady, choć ważne, jest tylko ostatnim elementem długiego łańcucha problemów. Na jego początku są producenci, którzy często nie przejmują się recyklingiem i wypuszczają na rynek produkty czy opakowania, których przetworzenie jest niemożliwe, albo, w najlepszym przypadku, wymaga bardzo wiele zachodu. - Jeśli mam wielomateriałowe opakowanie, gdzie jest i metal i tworzywa, to jest problem - wyjaśnia Wójcik: - Podobnie, jeśli mam butelkę oklejoną folią termokurczliwą.
Kto powinien za to płacić?
W Niemczech, czy Francji to producent płaci za recykling. Oczywiście w ostatecznym rozrachunku najczęściej przenoszą oni koszty na klientów, ale jednocześnie mają motywację do tego, by wypuszczać na rynek produkty łatwiejsze w przetwarzaniu, bo te wiążą się z niższymi opłatami i, co za tym idzie, mogą być po prostu tańsze. - To jest tak zwana rozszerzona odpowiedzialność producenta - mówi Głuszyński: - W Polsce funkcjonuje, ale raczej jest dysfunkcjonalna.
Zobacz również:
O ile w Austrii producenci płacą 610 euro za każdą tonę wprowadzonego na rynek plastiku, w Hiszpanii 377 euro, a w Czechach 206 euro, to w Polsce ta sama opłata wynosi... 60 eurocentów za tonę.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska ma jednak przedstawić projekt rozszerzający odpowiedzialność producentów. - Jeżeli producent będzie wprowadzał produkty łatwiejsze w przetwarzaniu albo biodegradowalne, będzie ponosił mniejszą opłatę - wyjaśnia Aleksander Brzózka, rzecznik prasowy resortu.
Na razie jednak problem pozostaje, a jednym z rozwiązań jest spalanie. W Polsce pali się średnio 23 proc. śmieci. Ministerstwo rozważa jednak możliwość podniesienia górnego limitu powyżej 30 proc. Tyle, że reszta Unii ze spalarni rezygnuje. - One generują taką samą ilość dwutlenku węgla, jak przy spalaniu węgla - przestrzega Głuszyński. - Nie dość tego, marnują zasoby.
Jak choćby surowce wtórne, których wbrew pozorom w Polsce stale brakuje.- Z jednej strony ludzie wyrzucają śmieci w lasach, a z drugiej strony branża potrzebuje jeszcze kilkuset tysięcy ton - wyraża frustrację Dziak-Czekan.
Stąd ważne jest, żebyśmy nauczyli się dobrze sortować śmieci. Ale jeszcze ważniejsze, byśmy przestali produkować je w takich ilościach.
Wojciech Brzeziński, Polsat News