Jednouchy pies Van Gogh tworzy niezwykłe obrazy językiem
Mateusz Zajega
Ostatnimi dniami w internecie zrobiło się głośno o pewnym psiaku nazwanym po wybitnym malarzu – Vincencie van Goghu. Zwierzę podobnie jak wspomniany artysta straciło ucho i podobnie jak on maluje wspaniałe obrazy. Dzięki wzbudzeniu sporego zainteresowania pies ma szansę na adopcję.
O Vincencie van Goghu słyszał z pewnością każdy, nawet ten, kto z malarstwem nie ma nic wspólnego. Wybitny holenderski artysta znany ze swojego charakterystycznego stylu stworzył tysiące niezwykłych dzieł, z których dziś najbardziej znane są "Słoneczniki" i "Gwiaździsta noc".
Psi van Gogh
Jak powszechnie wiadomo, van Gogh w pewnym momencie swojego życia obciął sobie ucho. Właśnie ze względu na brak tego narządu organizacja ratująca zwierzęta - Happily Furever After Rescue - postanowiła nazwać swojego podopiecznego nazwiskiem wybitnego malarza.
Psi Van Gogh jest siedmioletnim mieszańcem boksera oraz amerykańskiego pitbulteriera, który został uratowany z walk psów odbywających się w Karolinie Północnej. Podczas okrutnych zmagań został on poważnie ranny, w wyniku czego weterynarze musieli amputować mu ucho.
Okaleczone psy mają zdecydowanie mniejszą szansę na adopcję, w związku z czym przedstawiciele organizacji zorganizowali specjalną akcję, dzięki której zwierzę stało się wyjątkowo popularne, co zwiększyło jego szansę na znalezienie kochającego domu.
Van Gogha nauczono malować językiem. Umieszczoną na płótnie farbę przykryto plastikową folią, którą pokryto odpowiednimi smaczkami. Stworzenie poprzez zlizywanie odpowiedniej substancji przemieszcza farbę, dzięki czemu tworzy niezwykłe dzieła.
Tym sposobem powstało już 30 prac, z których każda została sprzedana za 40 dolarów za sztukę (w przeliczeniu około 190 złotych). Dzięki temu o psie stało się głośno w mediach społecznościowych i zgłosiło się wielu potencjalnych chętnych do adopcji.
- Obecnie pracujemy nad potencjalną adopcją naszej specjalnej supergwiazdy, więc bądźcie czujni - powiedział przedstawiciel organizacji.
