​Fundujemy sobie kolejną pandemię? Następny wirus może zaatakować z hodowli zwierząt

Naukowcy są pewni: następna pandemia na pewno się wydarzy. Pytanie tylko, kiedy. Wiadomo jedno - możemy jej uniknąć, jednak musimy przyjrzeć się temu, jak hodujemy zwierzęta.

Świńska, czy ptasia? Która grypa rozpocznie kolejną pandemię?
Świńska, czy ptasia? Która grypa rozpocznie kolejną pandemię? pixabay.com
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Obecna pandemia koronawirusa zaczęła się najpewniej na targu żywych zwierząt w chińskim Wuhan. Wirus był obecny nawet 10 lat wcześniej, jednak dopiero w drugiej połowie 2019 r. wpadł na podatny grunt i zaczął się rozprzestrzeniać między ludźmi. Od tamtej pory, oficjalnie, zmarło na niego ponad pięć mln osób. Choć wraz ze szczepionkami i zapowiadanymi lekami na koronawirusa jesteśmy bliżej końca pandemii niż jej początku, to naukowcy alarmują: trwa odliczanie do następnej epidemii. Najpewniej będzie to wirus, który "przeskoczy" ze zwierząt na ludzi. I znowu, będzie to nasza wina.

Covid-19, SARS, świńska i ptasia grypa, ebola, czy gorączka Zachodniego Nilu - wszystkie te wirusy pochodzą od zwierząt. Częścią z nich możemy się zakażać między ludźmi, część wymaga kontaktu z chorym zwierzęciem. Jednak wirusy mutują, czego przykładem jest wariant Omicron. To kolejna odmiana koronawirusa, który tym razem ewoluował najpewniej na południu Afryki. Zatem kolejne mutacje u innych wirusów są tylko kwestią czasu. Wiadomo jednak, gdzie są problemy.

Od zwierząt do ludzi

W przypadku Covid-19 wirus najpewniej przeszedł z nietoperzy na ludzi, być może z pomocą łuskowców. Ludzie mogli chore nietoperze zjeść, lub po prostu zbyt blisko nich przebywać. Wbrew temu, co mówiły wcześniej Chiny, na rynku w Wuhan sprzedawano żywe i egzotyczne, nawet jak na Daleki Wschód, zwierzęta. Brak odpowiednich zasad sanitarnych i chęć uzyskania jak najlepszego, a w tym przypadku najświeższego produktu spowodowały, że chore nietoperze transmitowały wirusa.

Podobnie ma być z przyszłą pandemią. Ludzkość zignoruje znaki ostrzegawcze i przesadzi z konsumpcjonizmem. Wówczas wystarczy, aby wirus zmutował i zaczął przenosić się między ludźmi. Zakażenie od zwierząt bardziej egzotycznych jest łatwiejsze do uniknięcia. Możemy wprowadzać zakazy ich sprzedaży, tak jak to zrobiono w Chinach. Jesteśmy też bogatsi o wiedzę, że lockdowny pomagają przerwać transmisję wirusa, a co za tym idzie, ograniczyć jego działanie. Jednak nie myślimy o zwierzętach hodowlanych, których mięso na co dzień spożywa większość społeczeństwa.

Pełna kontrola nad tym, jakie wyrosną nam zwierzęta i ile dokładnie będzie z nich mięsa, jest doskonałym narzędziem dla branży. Można w końcu ustalić, ile kurczak, krowa czy świnia będzie ważyła i kiedy można ją przeznaczyć na ubój. Wszystko jest kontrolowane. Do tego stopnia, że średni kurczak jest dzisiaj dwa razy większy, niż w 1955 r. Coś, co naturze zajęłoby kilka, lub kilkadziesiąt tysięcy lat ewolucji, ludzkość osiągnęła w mniej niż pół wieku. Zyskaliśmy dwa razy więcej mięsa, jednak zapłacimy za to cenę.

Każde ognisko ptasiej grypy oznacza śmierć ptaków
Każde ognisko ptasiej grypy oznacza śmierć ptakówMarcin SmulczyńskiEast News

Ptasia pandemia

Kurczaki nie dość, że są o wiele bardziej podatne na choroby, a przez to faszerowane antybiotykami, to do tego są równocześnie identycznie genetycznie. To oznacza, że jakikolwiek wirus, który pojawi się na fermie, jest niczym iskra w suchym lesie. To dlatego w przypadku wykrycia ogniska, zabijane są wszystkie ptaki z fermy, bez wyjątku. Za jednym razem życie może stracić kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt, lub nawet kilkaset tysięcy stworzeń. Wirus oznacza, że wszystkie są narażone.

Jak na razie w Polsce i Europie w przypadku ptasiej grypy dominuje wariant H5N8. Panikę na świecie wzbudzał jednak wariant H5N1. Choć od początku wieku stwierdzono "zaledwie" 456 zgonów na całym świecie, to niepokoi jego odsetek umieralności - ponad 50 proc. W lutym rosyjskie władze poinformowały, że u kilku osób wykryto zakażenie wariantem H5N8, który do tej pory był uznawany za niezdolny do zakażenia człowieka. Pacjenci wyzdrowieli, a sprawę bada Światowa Organizacja Zdrowia. Zakażeni zostali pracownicy fermy drobiu na południu Rosji. Być może byli "pacjentami zero" tego wariantu.

Większość hodowli, wraz z klatkową, od której odchodzi m.in. Unia Europejska, oznacza, że zwierzęta są ze sobą ściśnięte. - Kiedy zwierzęta żyją zbyt blisko siebie w tysiącach, stłoczone na hodowli o rozmiarze boiska do piłki nożnej, będąc dziób w dziób, czy pysk w pysk, mając osłabiony system immunologiczny, bez świeżego powietrza i słońca, to mamy doskonałe środowisko dla sytuacji nadzwyczajnej, czyli rozwoju choroby - mówił portalowi Vox Michael Greger, autorki książki "Bird Flu: A Virus of Our Own Hatching".

"Tykające bomby"

Wystarczy przypomnieć sobie tylko wybuch pandemii świńskiej grypy w 2009 r. Wówczas wirus H1N1 przeskoczył ze świń na ludzi. Zakażonych na świecie było od 700 mln do 1,4 mld osób. Oficjalnie był on przyczyną śmierci ponad 14 tys. osób, jednak umrzeć na niego mogło ponad 280 tys. osób. To ten sam podtyp, na który chorowały miliony ludzi w 1919 r. podczas pandemii grypy "hiszpanki". Wtedy na całym świecie z jego powodu zmarło około 50 mln osób. Ten sam podtyp rozpoczął także pandemię "rosyjskiej" grypy w 1977 r. Pierwsze zakażenia pojawiły się w Chinach, potem były masowo stwierdzane w Rosji. Szacuje się, że liczba zgonów przekroczyła 700 tys. Co te pandemie mają ze sobą wspólnego? Świnie. Naukowcy przypominają, że przy okazji wybuchu "hiszpanki", często mówiono o powiązaniu z hodowlą świń. Pandemie z 1977 i 2009 r. zdają się to potwierdzać.

Zwierzęta w hodowlach żyją zbyt blisko siebie
Zwierzęta w hodowlach żyją zbyt blisko siebie0000053/ReporterEast News

W 2020 r. "The Guardian" pisał, że podtyp G4 świńskiej grypy wykryto u 10 proc. pracowników przemysłu w Chinach. To znowu H1N1. Do tej pory nie stwierdzono, aby przechodził z człowieka na człowieka. Jednak wirus cały czas mutuje i może transmitować wśród ludzi.

Jednak to nie wszystko. Problemem może być nie tylko sama hodowla, ale i sposób, w jaki osiągamy tak dobre jej wyniki. "Kiedy pisałam moją książkę, zapytałam źródeł co nie pozwala im spać w nocy. Zazwyczaj były dwie odpowiedzi: ptasia grypa i odporne na leki patogeny" - powiedziała w rozmowie z "Vox" Sonia Shah, autorka książki "Pandemia". "Obie te rzeczy są napędzane przez skupiska w hodowli przemysłowej. To są tykające bomby" - mówiła.

Źródło: VOX, The Guardian, Zielona Interia

"Zwierzostan": PseudohodowlePOLSAT GO
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas