​Wyprawa po Rowerową Koronę Ziemi

Damian Drobyk od kilku lat zmierza po Rowerową Koronę Ziemi. Podróżnik rowerowy chce zdobyć najwyżej położone drogi i przełęcze na świecie. Brakuje mu niewiele, choć wydaje się, że jedna z najtrudniejszych wypraw jest jeszcze przed nim.

article cover
Damian Drobyk
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Piotr Grzesiak, Zielona Interia: Udało nam się umówić na wywiad między dwoma wyjazdami. Właśnie wrócił pan z Kaukazu, a zaraz znowu wybiera się w kolejną podróż.

Damian Drobyk, podróżnik rowerowy: Tak, lecę do hiszpańskiej Andaluzji. Tam są wysokie góry Sierra Nevada i najwyższy w Europie podjazd na prawie 3400 m n.p.m. - Pico Veleta. Byłem tam już kilka lat temu, wówczas startowałem z Grenady. Teraz ruszam z poziomu morza od strony południowej i będę miał do pokonania 80 km w górę. To będzie bardzo ambitny podjazd. Można powiedzieć, że najbliższa wyprawa będzie poprawkowa. Poprzednim razem na Pico Veletę nie udało mi się wjechać na sam szczyt. Na trasie leżał śnieg, i końcówkę musiałem podejść. Teraz śniegu nie będzie, więc myślę, że powinno się udać.

Dlaczego akurat podróże rowerem? 

Mieszkam w Jeleniej Górze. W okolicach mam piękne góry i świetne trasy na rower. Zanim zacząłem podróżować na rowerze, dużo jeździłem wokół Kotliny Jeleniogórskiej. Startowałem także w miejscowych zawodach. Tak właśnie się to wszystko zaczęło. Rower to świetny środek transportu, szczególnie w tak turystycznym regionie jak Sudety Zachodnie.

Damian Drobyk

Jakie jest pańskie największe marzenie, jeżeli chodzi o wyprawy rowerowe?

Marzenia się spełnia, co staram się robić od wielu lat. Dowodem tego jest projekt ogólnoświatowy Rowerowej Korony Ziemi. Polega on na zdobyciu wszystkich najwyższych podjazdów poszczególnych kontynentów. Do tej pory na rowerze odwiedziłem 6 kontynentów i 69 krajów. Jeszcze nie udało mi się na nich zdobyć wszystkich najwyższych dróg, ale z każdym rokiem jestem coraz bliżej celu.

Rowerowa Korona Ziemi jest tym, do czego dążę już od kilku lat. W planach mam Hawaje, tam jest najwyższa droga Oceanii. Można podjechać do obserwatorium, które znajduje się na wysokości 4200 m n.p.m. Obecnie pandemia bardzo przeszkadza w zdobywaniu kolejnych celów, Stany Zjednoczone są zamknięte dla turystów. Dlatego znowu musiałem przełożyć tę wyprawę. Muszę jeszcze powrócić do Azji, w Himalaje i Góry Pamir. Tam są bardzo wysokie drogi, na ponad 4000-5000 m n.p.m. Oczywiście, główne marzenie to Antarktyda i ekspedycja rowerowa na Biegun Południowy, od wybrzeża, aż do samego bieguna. Także i tę wyprawę musiałem przełożyć, nie tylko ze względu na pandemię. Potrzebne są także potężne środki. Sprzęt mam gotowy, zarys wyprawy też. W kontakcie jestem z touroperatorem, który organizuje przelot na Biały Kontynent, tylko sytuacja na to nie pozwala.

Czy to nie będzie pańska najtrudniejsza wyprawa?

Ona na pewno będzie specyficzna. Planuję tam pojechać w lecie, czyli w styczniu, lutym. To najlepszy okres do podróży po Antarktydzie. Wówczas warunki są znacznie łagodniejsze niż w zimie, -30 st. Celsjusza, temperatura podobna jak w Górach Izerskich w Karkonoszach w zimie, gdzie zdarzało mi się już jeździć. Na Antarktydę będę jednak o wiele lepiej przygotowany. Już mam specjalny rower, specjalną odzież, a także odpowiednią przyczepkę. Cały sprzęt jest bardzo profesjonalny.

Damian Drobyk

Podczas samotnej podróży musi pan być świetnie przygotowany i samowystarczalny.

Zgadza się. Dużo zależy od miejsca, do którego jadę, od regionu świata, gdzie będę. Właśnie od tego zależy lista rzeczy, które zabieram. Z reguły jeżdżę po najwyższych drogach i przełęczach świata, więc także rower musi być do tego odpowiednio przygotowany. Od kilku lat w podróże jeżdżę na rowerze typu gravel. Rower zbudowany jest na stalowej ramie, z prostą kierownicą, hydraulicznymi hamulcami i górskim napędem.

Na dłuższe wyprawy zabieram jednokołową przyczepkę. W Ameryce Północnej spędziłem 8 miesięcy, w Australii trzy, a w Ameryce Południowej ponad pół roku. Na takich dłuższych wyprawach przyczepka bardzo się przydaje. Mogę zabrać więcej sprzętu ze sobą, dzięki zwiększonej przestrzeni bagażowej. Na przykład w Australii w przyczepce wiozłem kilkanaście litrów wody, aby móc przejechać pustynne odcinki. Przyczepka daje mi również możliwość zamiany tylnego koła z rowerem, w razie kłopotów z kołem, to świetne rozwiązanie.

Jeździ pan od 16 lat. Czy takie samotne wyprawy po świecie są bezpieczne?

Jeszcze nie zdarzyło się nic takiego złego, żebym musiał zrezygnować z samotnej jazdy. Na mojej drodze głównie spotykam ludzi, którzy w jakiś sposób chcą pomóc, oferując nocleg, posiłek, czy serwis roweru. Takich dobrych rzeczy jest tak dużo, że tych gorszych się nie dostrzega. Największym problemem są kierowcy, którzy są dużym zagrożeniem dla podróżników rowerowych. Z moich informacji wynika, że co roku w wypadkach z udziałem pojazdów ginie kilku takich podróżników.

Nałęczowianka contnet box zielona
Nałęczowianka contnet box zielona.

Zwiedził pan wiele miejsc, od Machu Picchu, przez Wielki Kanion, po Stonehenge. Która wyprawa najbardziej panu utkwiła w pamięci?

Ciężko coś wybrać, tak dużo tego było. Najbardziej pamiętne są najtrudniejsze i najbardziej męczące podjazdy. Mam ich za sobą ponad 500. Niektóre z nich utkwiły mi w pamięci na bardzo długo. Podczas ostatniej podróży musiałem przejechać przez gruzińską przełęcz Abano Pass. Strasznie mnie umęczyła, chociaż robiłem ją przez dwa dni. Bardzo stroma i kamienista, niezwykle wymagająca. Niezapomniany jest mój najwyższy podjazd rowerem w Andach na wulkan Uturuncu w Boliwii. Udało mi się tam wjechać na wysokość aż 5805m n.p.m. Póki co, to mój rekord wysokości zdobyty na rowerze.

Damian Drobyk

W tych wyprawy chodzi bardziej o sprawdzenie samego siebie, czy podróżowanie?

Już bardzo dawno temu sprawdziłem siebie i znam bardzo dobrze swoje możliwości. Nie podróżuję wyłącznie po to, żeby zwiedzać, ale głównie, aby zdobywać wysokie podjazdy. Myślę, że to ta największa różnica. Każdy podjazd jest wymagający, zwłaszcza, jak rower jest dodatkowo obciążony o sakwy i przyczepkę. Na tym jednak polegają moje wyprawy.

Co zaproponuje pan tym, którzy też chcieliby zacząć takie wyprawy?

Przede wszystkim zacząć od krótkich kilkudniowych wycieczek po płaskim terenie. Mamy w Polsce piękne regiony i wiele tras rowerowych, np. Green Velo, wybrzeże Bałtyku. Warto zacząć od tras, gdzie jest dużo możliwości postoju i noclegu. Góry są wymagające i zmienne. Polecam rozpocząć swoją przygodę z wyprawami od łatwiejszych tras i tak budować swoją kondycję i doświadczenie na trudniejsze wyprawy.

Więcej szczegółów o wyprawach i przyszłych planach podróżnika można zobaczyć na fanpage'u Damiana https://www.facebook.com/damiannawyprawie/ i jego stronie: http://damiandrobyk.pl/

A Ty, masz już korbę na rower? Napisz do nas na zielona@interia.pl

Podobał ci się ten materiał? Jeszcze więce w ramach akcji "Korba na rower:

.
.INTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas