Pogryzła śmiertelnie człowieka. Schwytana niedźwiedzica ułaskawiona
Na początku kwietnia w północnych Włoszech w dolinie Val di Sole znaleziono ciało 26-letniego mężczyzny. Biegli uznali, że został śmiertelnie pogryziony przez zwierzę. Schwytano właśnie niedźwiedzicę, która jak zdecydowano, nie zostanie na razie zabita.
Niedźwiedzica, która według biegłych śmiertelnie raniła 26-letniego biegacza została schwytana w nocy z 17 na 18 kwietnia. 6 kwietnia znaleziono ciało 26-latka. Po sekcji zwłok władze lokalne potwierdziły, że próbki DNA wskazują, iż mężczyznę zaatakowała 17-letnia niedźwiedzica nazywana "JJ4". Prezydent prowincji Trydent, Maurizio Fugatti, wydał rozkaz uśpienia JJ4. Nakaz ten został jednak zawieszony przez sąd administracyjny 14 kwietnia.
Wyrok na niedźwiedzicę
O niezabijanie zwierzęcia apelowały m.in. organizacje prozwierzęce, które twierdziły, że nakaz zabicia niedźwiedzicy wynika z chęci zemsty. Niektórzy uważają też, że niedźwiedzica broniła swojego potomstwa, dlatego zaatakowała mężczyznę, który biegał niedaleko młodych. Według lokalnego oddziału organizacji przyrodniczej WWF zabicie niedźwiedzicy to ostateczność. Rozważano też możliwość przesiedlenia części drapieżników, które żyją w regionie Trydentu.
O dalszym losie niedźwiedzicy mają zdecydować sędziowie. 11 maja odbędzie się rozprawa.
Prezydent prowincji Maurizio Fugatti chce jednak, aby zwierzę zostało zabite. Nie zgadza się z tym część Włochów, którzy uważają ten pomysł za bezsensowny i nieadekwatny. "Twoim prawdziwym obowiązkiem była prewencja, a teraz próbujesz ocalić swój autorytet zemstą" - pisał jeden z użytkowników.
Śmierć 26-latka doprowadziła do kolejnej debaty na temat współżycia i konflitku dotyczącego koegzystencji człowieka z dzikimi zwierzętami. W rejonie Val di Sole żyje około 100 niedźwiedzi. W 2020 r. niedźwiedzica JJ4 miała zaatakować ojca z synem, ale nie odnieśli znaczących obrażeń. Wówczas sąd również zdecydował o niezabijaniu zwierzęcia. Prezydent prowincji, podonie jak w obecnym przypadku, nakazał zabicie J44.