Zwierzę było wymarłe. Wtedy w odległym miejscu Polak odkrył coś dziwnego

Pod koniec XIX wieku widziano w Australii ostatnie kangury małe. Przestały się pojawiać, więc uznane zostały za wymarłe. I nagle w leżącej daleko od Australii i pozbawionej kangurów Nowej Zelandii doszło do pewnego kuriozum.

Kangur mały już raz uznany był za gatunek wymarły
Kangur mały już raz uznany był za gatunek wymarłyBenjamint444Wikimedia Commons

Kangur mały należy do grupy niezbyt dużych kangurów, za to niezwykle zgrabnych, zwinnych i przez wielu uważanych za piękne. Nie osiągają tak dużych rozmiarów jak największe gatunki australijskie jak kangur rudy, kangur szary czy kangur olbrzymi. W australijskiej faunie torbaczy zajmują raczej nisze mniejszych trawożerców, których kangury tu dublują wobec nieobecności ssaków łożyskowych. A zatem jeżeli kangury rude czy kangury szare uznamy za - powiedzmy - słonie, bawoły czy żubry, to takie kangury małe będą antylopami Australii.

Wiele z nich występuje jednak na dość ograniczonych obszarach. Kangur rączy, chociażby zamieszkuje w zasadzie jedynie stan Wiktoria, kangur zachodni ogranicza się do Australii Zachodniej, kangur pasmowy to mieszkaniec Queensland itd. Najrzadszy z nich okazał się kangur mały, który jeszcze do XIX wieku występował na terenach Nowej Południowej Walii, głównie na północ od Sydney.

Problem polegał na tym, że kangur mały zamieszkiwał ściśle określone środowisko. To wiecznie zielone lasy zwane sklerofilami, przypominające nieco lasy strefy śródziemnomorskiej. Gdy torbacz stracił te tereny, zaczął wymierać. Według doniesień dawnych Australijczyków, pod koniec XIX wieku widziano go w Nowej Południowej Walii po raz ostatni. W 1932 roku oficjalnie zostało uznane za wymarły gatunek torbacza.

Polak odnalazł zaginionego kangura

I wtedy stał się cud, za którym stał Polak. Polski zoolog Kazimierz Wodzicki, wykładowca zoologii na Uniwersytecie Poznańskim i Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie jeszcze przed II wojną światową. Zoolog był co prawda w Polsce wybitnym badaczem ptaków - stał za badaniami nad bocianem białym i on jako pierwszy sugerował, że pole magnetyczne Ziemi wpływa na ich migracje, jego asystentem był Włodzimierz Puchalski. Gdy wybuchła wojna, Kazimierz Wodzicki wpadł w ręce radzieckiego NKWD, trafił na Syberię, z czasem emigrował i to on oraz jego rodzina stali za udzieleniem schronienia dla polskich cywilów towarzyszących wychodzącej z ZSRR armii Andersa w Nowej Zelandii. To tam bowiem Kazimierz Wodzicki osiadł, tam prowadził badania jako jeden z najwybitniejszych polskich zoologów na emigracji i jeden z najwybitniejszych badaczy fauny nowozelandzkiej.

Kangur mały waży nie więcej niż 6 kg, więc zagrażają mu drapieżniki takie jak lisymichaklootwijk123RF/PICSEL

Chociaż był głównie ornitologiem, to on dokonał w 1965 roku przełomowego odkrycia związanego z kangurem rudym. Otóż na wyspie Kawau leżącej niedaleko nowozelandzkiej Wyspy Północnej znajdowała się populacja wolno żyjących kangurów mniejszych, bardzo bliskich krewnych kangurów małych - z tego samego rodzaju odpowiadającego w Australii antylopom. Kangury mniejsze wprowadzono na nowozelandzką wyspę sztucznie, mocno się tu rozpanoszyły jako inwazyjne. Rozpoczęło się zatem ich wybijanie, aby pozbyć się intruza. Nowa Zelandia leży daleko od Australii i chociaż niegdyś tworzyła z nią wspólny ląd, to jednak torbacze tu nie przetrwały i nie występują naturalnie. To zupełnie inna fauna niż australijska.

Polskiemu uczonemu coś jednak nie pasowało. To on dostrzegł, że część kangurów mniejszych z Kawau różni się od pozostałych osobników. Przyjrzał się im baczniej i okazało się, że wśród inwazyjnych kangurów mniejszych Nową Zelandię zamieszkują także uważane za wymarłe kangury małe.

Kangury na Nowej Zelandii? Tam nie występują

To odkrycie było sensacją. Czasem zdarza się, że uważany za wymarły gatunek odradza się i zostaje ponownie odkryty, ale tu wydarzyło się to w innym, odmiennym kraju. To było coś niezwykłego. Jakby tego niezwykłego było mało, wydarzenie z udziałem Polaka pociągnęło kolejne konsekwencje. Pod jego wpływem Australijczycy zaczęli mocniej szukać u siebie i dwa lata później, w 1967 roku oni także odnaleźli kangury małe w Nowej Południowej Walii. Także tam przetrwały! Odnalazły się w górach Gosford.

Wymarły kangur powrócił, ponownie znalazł się w wykazie fauny Australii jako jeden z większych powrotów wśród torbaczy XX wieku. Eksterminacji populacji kangurów na Kawau zaprzestano także z tego powodu, żeby ocalić pozornie wymarły gatunek i zbadać go. A było co badać, gdyż okazało się, że nowozelandzka, inwazyjna w sumie populacja tych zwierząt różniła się od tej australijskiej. Zwierzęta były mniejsze, co uważano za powstający na naszych oczach dowód na ewolucyjną karłowatość wyspową. Ograniczona do małej wyspy kangury tworzyły populację skarlałą.

Bezcenny kangur mały urodzony w niewoli w Klingelbach w Niemczech w 2013 rokuTHOMAS FREY East News

To był skarb także pod względem naszej wiedzy o przyrodzie, ewolucji i zachodzących w związku z nią zmianą. Tym bardziej przykre jest to, co z kangurami małymi stało się dalej.

Kangur mały zaczął bowiem znów wymierać. Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (IUCN) uznała go za "bliski zagrożenia", co znaczyło, że bez pilnej interwencji torbacz znajdzie się na skraju wymarcia. Wymrze już po raz drugi, pytanie czy tym razem już nie skutecznie.

Kangura małego trzeba pilnie chronić

Australijski Uniwersytet Narodowy w Canberrze podjął więc działania na rzecz ocalenia go, aby tym razem nie stracić kangura ponownie i nie trzeba było poszukiwać jego niedobitków w Wielkich Górach Wododziałowych albo posiłkować się karłowatą populacją z Nowej Zelandii. Udało się wytypować zagrożenia - to głównie ataki drapieżników takich jak lisy, ale także niszczycielskie pożary buszu. Wiemy, że ogromne spustoszenie wśród tych torbaczy wywołało Czarne Lato, czyli katastrofalne pożary w Australii na przełomie 2019 i 2020 roku.

Kangur mały znów jest poważnie zagrożonyVassilWikimedia Commons

Naukowcy postanowili stworzyć nowe enklawy kangura małego np. w Robertson w Nowej Południowej Walii. Fiasko było zupełne. Okazało się, że zwierzęta zostały niemal całkowicie wybite przez lisy - inwazyjne drapieżniki stanowiące katastrofę przyrodnicza w Australii. To one odpowiadają za rzezie takich niedużych torbaczy jak taki kangur, ważący maksymalnie tylko 6 kg. Lisy zabiły 40 kangurów w zaledwie kilka tygodni! To było aż przerażające. Pokazuje też skalę problemów, przed jakimi stoi unikalna fauna australijska.

"Australian Zoologist" pisze o nowych badaniach na temat tego kangura, które mają doprowadzić do ocalenia najmniejszego przedstawiciela rodzaju i zwierzęcia, które już raz wymarło i zostało wskrzeszone jak Łazarz (w przyrodzie używa się nawet terminu "efekt Łazarza"). Czytamy w nich, że "ponowne wprowadzenia do niezamieszkanych środowisk na wolności w Australii jak dotąd nie przyniosły rezultatu, drapieżniki wyniszczyły niewielkie populacje w ciągu trzech miesięcy. Natomiast kangur mały daje sobie radę w zagrodach wolnych od drapieżników w wilgotnych środowiskach na wysokościach w Yengo, Mt Wilson i Barrington Tops, w Nowej Południowej Walii. Trwa eradykacja gatunku z Nowej Zelandii."

Te zagrody wolne od lisów i innych drapieżników to jedyny sposób na to, by kangur mały przetrwał. I takie wnioski przyrodnicy australijscy złożyli do władz Nowej Południowej Walii. Bez ich uwzględnienia zwierzę wymrze drugi raz w swej historii.

Torbacze z zębami i diabły jak z piekła. Co wiesz o zwierzętach Australii? [QUIZ]

Znów płoną lasy w Australii. Mnóstwo ludzi zostało ewakuowanych ze swoich domówAFPAFP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas