Woda w tym kraju będzie droższa. Wszystko przez "wieczne chemikalia"
Nowe, rygorystyczne limity mają zmienić skład wody pitnej, która jest stosowana w Stanach Zjednoczonych. Chodzi o tzw. wieczne chemikalia, czyli PFAS. Oskarża się je o wywoływanie wielu poważnych chorób, w tym nowotworowych, więc mają zostać rozcieńczone w wodzie używanej przez ludzi. Woda będzie zdrowsza, ale i droższa.
Skrót PFAS pochodzi od angielskich słów "per- and polyfluoroalkyl substances". To syntetyczne związki fluoroorganiczne, w których cząsteczce jest wiele atomów fluoru przyłączonych do łańcucha alkilowego. Oblicza się, że na świecie istnieje 4730 takich związków. Są w wielu miejscach na świecie, bo też przydają się do czegoś, co ogólnie można nazwać "ograniczeniem przywierania".
W USA chcą się pozbyć wiecznych chemikaliów. Woda będzie droższa
Pod wpływem tych związków zastosowanych na narzędziach kuchennych nie przywiera do nich żywność. Podobnie zresztą rzecz się ma z opakowaniami - dzięki PFAS także łatwiej wydobyć ich zawartość. Te chemikalia zwiększają odporność na zanieczyszczenia chociażby ubrań, dywanów, wykładzin, pozwalają też tworzyć lepsze środki czyszczące i pianę gaśniczą. No i są także w wodzie, w której zmniejszają napięcie powierzchniowe.
Cząsteczki PFAS mają łańcuch połączonych atomów węgla i fluoru. Ponieważ wiązanie węgiel-fluor jest jednym z najsilniejszych, te chemikalia nie ulegają łatwo degradacji w środowisku.
Czy rozpoznasz morskie ssaki? Sprawa wydaje się łatwa, więc sprawdźmy [QUIZ]
EPA czyli The Environmental Protection Agency to agencja federalna Stanów Zjednoczonych działająca w celu ochrony zdrowia ludzkiego oraz środowiska naturalnego. I to ona nałożyła na amerykańskie władze oraz przedsiębiorstwa użyteczności publicznej w USA obowiązek ograniczenia emisji substancji chemicznych do najniższego poziomu, który można wiarygodnie zmierzyć. Najniższego wykrywalnego. Dotyczy to także PFAS.
Wieczne chemikalia PFAS wpływają na zdrowie ludzi
To efekt badań przeprowadzonych w związku z wpływem tych substancji na organizm człowieka. Okazało się, że przyczyniają się one do rozwoju chorób nowotworowych, chorób wątroby i mają wpływ na przedwczesne urodzenia i małą masę noworodków. To dlatego postanowiono je ograniczyć i wyeliminować m.in. z wody pitnej.
Ustalone limity, które mają obowiązywać na terenie Stanów Zjednoczonych dotyczą trzech rodzajów PFAS w wodzie pitnej, w tym GenEx Chemicals. Może ich być 10 części na bilion cząsteczek. To znacznie mniej niż obecnie, a cytowany przez amerykańskie media Michael Regan z EPA uważa, że to najważniejsza z inicjatyw przeforsowanych przez jego agencję. Ma bowiem zapobiec 10 tysiącom zgonów w najbliższych latach.
Nie będzie to jednak zmiana tania. Według agencji Associated Press i earth.com, wdrożenie jej oznacza koszty aż 1,5 mld dolarów rocznie, to są ogromne sumy. Dlatego reprezentujące branżę wodną American Water Works Association skrytykowało pomysł EPA i koszty. Jego zdaniem, do wdrożenia projektu brakuje pieniędzy oraz pracowników i odpowiednich filtrów. Pojawiają się też głosy, że nowe przepisy spowodują zamieszanie, niepokój i spadek zaufania ludzi do wody pitnej, którą zaczną postrzegać jako toksyczną. No i jej cena oczywiście wzrośnie, bowiem koszty zostaną przerzucone na konsumentów.
A skoro ten koncept zostanie wprowadzony z powodzeniem w USA, zapewne rozprzestrzeni się na inne kraje świata.