Rosyjskie cele klimatyczne i listek figowy z Sachalina
Rosyjski Sachalin chce błyskawicznie ograniczyć emisje i osiągnąć zerowe emisje netto już za niecałe cztery lata. To pierwszy taki przypadek w Rosji, która nie słynęła dotąd z wyznaczania sobie ambitnych celów klimatycznych.
Plany Sachalina brzmią wyjątkowo ambitnie. Wyspiarski region, leżący na Pacyfiku na północ od Japonii, chce wprowadzić system handlu uprawnieniami do emisji podobny do tego stosowanego w Unii Europejskiej. Do tego władze regionu planują powiązać wysokość ulgi podatkowej z emisjami. Zapowiedziały także rozbudowę stacji ładowania i parkingów dla pojazdów elektrycznych. Sprzedaż samochodów spalinowych w regionie ma być zakazana od 2035 r.
W ramach redukcji emisji, Sachalin planuje zastąpić elektrownie węglowe zasilanymi wodorem i gazem ziemnym. Region składa się z prawie 90 wysp, a to sprawia, że dobrze nadaje się do budowy niewielkich elektrowni wiatrowych, wodnych i słonecznych. Aktywny wulkanicznie region ma też potencjał do rozwoju energetyki geotermalnej.
Plany władz regionalnych zostały zatwierdzone przez Moskwę w zeszłym miesiącu.
Eksperyment dla dobra kraju
Plan zakłada, że władze Sachalina do sierpnia stworzą katalog wszystkich emitentów gazów cieplarnianych oraz potencjalnych sposobów na wychwytywanie dwutlenku węgla z atmosfery. System handlu uprawnieniami do emisji ma ruszyć w połowie przyszłego roku.
"Ten eksperyment pozwoli nam wypróbować różne środki regulacji emisji i ocenić ich skuteczność, by potem zastosować je w skali całego kraju" - napisał w oświadczeniu minister rozwoju gospodarczego Rosji Maksym Reszetnikow. "Mamy nadzieję, że inwestorzy zainteresowani zielonymi projektami i firmy, które chcą podjąć ambitniejsze cele klimatyczne, będą chciały wziąć udział w tym eksperymencie".
Organizacje środowiskowe twierdzą jednak, że Rosja jest 10 do 15 lat za resztą najbogatszych państw, jeśli idzie o redukcję emisji gazów cieplarnianych. - Dopiero zabieramy się za problemy, które inne kraje już rozwiązały - mówi szef programu energetycznego Greenpeace Rosja Władimir Czuprow.
Jego zdaniem rosyjski rynek uprawnień do emisji będzie miał problemy już na starcie, bo mało ambitne cele klimatyczne wyznaczone przez Moskwę sprawiają, że firmy nie muszą podejmować żadnych działań. Przygotowywane od czterech lat przepisy dotyczące emisji nie zakładają wprowadzenia podatku węglowego, czy krajowego systemu handlu uprawnieniami do emisji. To zdaniem Czuprowa wynik lobbingu ze strony firm energetycznych.
Bez potrzeby realizacji
Rosja przystąpiła do Porozumienia Paryskiego we wrześniu 2019 r., ale według badań Climate Action Tracker rosyjskie plany redukcji emisji są "zdecydowanie poniżej" poziomu potrzebnego do zahamowania tempa ocieplania planety przed przekroczeniem 2 st. Celsjusza. Proponowane przepisy nie zakładają osiągnięcia neutralności emisyjnej przed połową stulecia.
Prezydent Putin ogłosił co prawda w listopadzie 2020 r. narodowe cele emisyjne, ale zakładają one zmniejszenie ich do końca dekady o 30 proc. w porównaniu z poziomami z 1990 r. Rosyjskie emisje już dziś są 30 proc. niższe niż od tych w 1990 r.
Ministerstwo gospodarki Rosji zapowiadało, że krótkoterminowym celem będzie inwestowanie w energooszczędność. Cele musiały jednak zostać przesunięte. Początkowo urzędnicy zakładali poprawę energooszczędności o 30 proc. do 2020 r., ale gdy okazało się, że realizacja planów pozostaje daleko w tyle za zamierzeniami, linię mety przesunięto o kolejną dekadę. Nowe cele mają, zdaniem wiceministra rozwoju gospodarczego Ilii Torosowa, pozwolić Rosji ściąć emisje o połowę do 2030 r.
Aleksiej Kokorin z WWF Rosja mówi, że sachaliński eksperyment jest możliwy, bo działające w regionie firmy naftowe takie, jak Shell chcą zmniejszyć swoje ślady węglowe i produkować neutralny klimatycznie gaz LNG. - Eksperyment jest dobry, ale Rosja musi też rozważyć swoje narodowe cele emisyjne i podjąć ambitniejsze zobowiązania - mówi Kokorin.