Naukowcy jednak się mylili? Jest nowa wersja tego, jak wymarły dinozaury
Teoria, że za zagłade dinozaurów odpowiada jedynie uderzenie dużego ciała niebieskiego, jak asteroida czy kometa, została podważona rok temu. Wtedy pojawiły się głosy, że nie była to jedyna przyczyna, a zwierzęta zgładził ich splot chociażby z aktywnością wulkaniczną Ziemi. Po roku naukowcy zmienili zdanie. A jednak za zagładę dinozaurów odpowiada przede wszystkim jedno konkretne zdarzenie.
W sprawie przyczyn i okoliczności wymierania dinozaurów wciąż pojawiają się nowe dane. Nie było to największe wymieranie w dziejach Ziemi, nie umywało się chociażby do wymierania permskiego, ale zdecydowanie to ono najmocniej działa na wyobraźnię.
Zniknęły wszak dinozaury, zwierzęta fascynujące nas od dawna i na dodatek władające Ziemią najdłużej w dziejach, przeszło 150 mln lat. W wypadku ssaków, którym wymarcie dinozaurów utorowało drogę, nie mówiąc już o człowieku, nie ma mowy o tak długim okresie dominacji w świecie przyrody.
Dinozaury wymarły 66, a nie 65 mln lat temu
Już jakiś czas temu zweryfikowane zostały informacje na temat tego, że dinozaury i inne ówczesne zwierzęta końca mezozoiku (pterozaury, ichtiozaury, plezjozaury i inne) zniknęły 65 mln lat temu.
Dzisiaj wiemy, że tzw. linia K-T, czyli zagłada mezozoicznego życia miała miejsce wcześniej, ok. 66 mln lat temu. To istotna zmiana, a nie jedyna. Wątpliwości wciąż budzą okoliczności wymarcia mezozoicznej fauny. Przywykliśmy twierdzić, że dinozaury zgładziło coś, co uderzyło w Ziemię z Kosmosu i czego ślady znajdujemy chociażby na półwyspie Jukatan w Meksyku (np. w miejscowości Chixculub).
W 2020 r. pojawiła się jednak koncepcja, że potężny impakt z Kosmosu przyczynił się do zagłady życia na linii K-P, ale nie był jedynym czynnikiem. Za wielkie wymieranie kredowe odpowiedzialny jest jeszcze jeden winowajca, niemniej ważny. To działalność wulkaniczna Ziemi pod koniec kredy. Ta koncepcja została jednak porzucona, ale rok temu znowu odżyła.
Mowa o potężnej aktywności wulkanicznej, jaka miała miejsce w tamtym czasie na Dekanie, czyli terenie dzisiejszych Indii.Ten fragment pod koniec kredy nie był częścią Azji ani żadnego innego kontynentu, ale stanowił odrębny ląd.
Zresztą właśnie uderzenie tej ogromnej wyspy, jaką były mezozoiczne Indie, w resztę kontynentalną pod koniec orogenezy alpejskiej (już po wymarciu dinozaurów) doprowadziło do wypiętrzenia się najwyższych gór świata, Himalajów. Ich wysokość pokazuje jak silny był to proces i jak intensywny.
"Wyniki badań z ostatnich lat sprawiają, że trudno zignorować rolę wulkanizmu w wymieraniu mezozoicznych gatunków" - uważał na przykład Brenhin Keller z Uniwersytetu Dartmouth.
Uzasadnieniem były badania przeprowadzone w Indiach i na Syberii, które wskazują na intensywność emisji szkodliwych gazów, w tym dwutlenku węgla do atmosfery w czasie erupcji wulkanów pod koniec kredy. Porównały one ślady pozostałe po erupcjach w kredzie z tymi, które doprowadziły do największej zagłady gatunków w dziejach Ziemi - wymierania permskiego.
Wiele wskazywało zatem na to, że wymieranie dinozaurów nie było tak gwałtowne jak zakładaliśmy i nie zależało jedynie od uderzenia ciała niebieskiego, ale stanowiło kombo z podwyższoną aktywnością wulkaniczną Ziemi na linii K-T.
I taka teoria została przedstawiona jesienią zeszłego roku, podważając nasze dotychczasowe myślenie o końcu mezozoiku i nie katastrofie, ale szeregu katastrof, które się wówczas wydarzyły.
A jednak silne wybuchy wulkanów miały miejsce wcześniej
Teraz jednak mamy nowe ustalenia. Naukowcy pod przewodnictwem University of Manchester zrekonstruowali średnie temperatury powietrza z 100 tys. lat poprzedzających wymieranie. Możemy o nich przeczytać w "Science Advances" w materiale "Dowody na wulkanogeniczne ochłodzenie spowodowane siarczanami około 30 tys. lat przed masowym wymieraniem kredowo-paleogeńskim".
Zwróćmy uwagę, 30 tys. lat przed zagładą dinozaurów, przez linią K-T (zwaną teraz K-Pg). To mniej więcej tyle, ile oddziela nas od neandertalczyków i epoki lodowcowej.
Te dane powtarzają i potwierdzają odkrycia, że na koniec kredy doszło do potężnych erupcji wulkanicznych na Dekanie, czyli w Indiach przed ich połączeniem z resztą Azji. Istotnie, były to erupcje potężne, niszczycielskie i zmieniające bezdyskusyjnie klimat na Ziemi.
Jak czytamy, zapisy kopalne pokazują na ogromne i długotrwałe globalne ocieplenie rzędu 3 stopni Celsjusza.To wywołało gwałtowne zmiany. Efekt cieplarniany wiązał się z silnymi emisjami dwutlenku węgla i anomaliami klimatycznymi, w tym ciężkim ochłodzeniem o 5 stopni Celsjusza w skali globalnej. Miało to miejsce ok. 30 tys. lat przed końcem kredy.
To ochłodzenie było prawdopodobnie spowodowane aerozolizacją siarki wulkanogenicznej, pochodzącej z erupcji wulkanów w Indiach, zwłaszcza Poladpur. Temperatury najpierw wzrosły, potem spały (jak wiemy chociażby z czasów współczesnych, czasowe ochłodzenie jest także efektem globalnego ocieplenia), ale badania wskazują na to, że wartości klimatyczne powróciły do stanu sprzed owej wzmożonej erupcji wulkanicznej zanim dinozaury wymarły. Na 30 tys. lat przed tym zanim zniknęły.
To sugeruje, że spowodowana erupcjami wulkanicznymi zmiana klimatu miała miejsce na koniec kredy, ale jednak nie była główną przyczyną wymierania K–Pg.
„Siarka i dwutlenek węgla w atmosferze miały drastyczne konsekwencje dla życia na Ziemi. Ale te wydarzenia miały miejsce tysiące lat przed wyginięciem dinozaurów i prawdopodobnie odegrały tylko niewielką rolę w ich wyginięciu” – uważa Lauren O'Connor z Uniwersytetu w Utrechcie w oświadczeniu opublikowanym przez Uniwersytet w Manchesterze. Można je przeczytać tutaj.
To asteroida zadała ostateczny cios dinozaurom
A zatem co ostatecznie zgładziło dinozaury? Naukowcy twierdzą, że należy wrócić do podważonej rok temu koncepcji odpowiedzialności za wymarcie zwierząt jednego, konkretnego zdarzenia, takiego jak uderzenie ciała niebieskiego, zapewne asteroidy.
Ten impakt był tak silny, że wywołał następnie poważne konsekwencje, jak pożary, trzęsienia ziemi, tsunami, wreszcie wyrzut do atmosfery masy pyłów, które przysłoniły słońce i doprowadziły do zimy nuklearnej. Część dinozaurów i innych zwierząt zapewne przeżyło uderzenie 66 mln lat temu, ale wymarły z czasem na skutek konsekwencji katastrofy.
Mówimy o uderzeniu ciała niebieskiego o wielkości 10-15 kilometrów, które wyryło wielki krater na granicy lądu i morza w Chixculub w Meksyku. "Uderzenie asteroidy wywołało szereg katastrof, które zablokowały światło słoneczne i zdewastowały ekosystemy. To asteroida ostatecznie zadała śmiertelny cios” - puentuje Rhodri Jerrett, wykładowca nauk o Ziemi na Uniwersytecie w Manchesterze we wspomnianym oświadczeniu.