Na spacerze wpadł do rzeki. Jego szczątki znaleziono w paszczy krokodyla

Australijska policja potwierdziła tożsamość mężczyzny, który w wyniku nieszczęśliwego wypadku padł ofiarą krokodyla. W sobotę 40-latek z Nowej Południowej Walii wpadł do wody i został pożarty przez wielkiego gada. Krokodyl został zabity przez służby, które w obliczu sytuacji zaapelowały do turystów.

Krokodyle stały się gatunkiem chronionym na mocy prawa australijskiego wprowadzonego w latach 70. XX w.
Krokodyle stały się gatunkiem chronionym na mocy prawa australijskiego wprowadzonego w latach 70. XX w.123RF/PICSEL

Lekarz Dave Hogbin z Newcastle w Nowej Południowej Walii został pożarty przez krokodyla w miasteczku Cooktown. Informację potwierdziła australijska policja. W sobotę podczas spaceru z rodziną po paku dzikiej przyrody mężczyzna wpadł do rzeki Annan. Pod jego stopami osunęła się ziemia i natychmiast spadł z 5-metrowej skarpy. Żona mężczyzny powiedziała po wypadku, że Hogbin uratował jej życie.

Krokodyl pożarł lekarza z Australii

Żona ofiary w rozmowie z mediami powiedziała, że mąż był silny, ale sytuacja była praktycznie bez wyjścia. Od razu po wypadku rodzina powiadomiła strażników parku. Do poszukiwań użyto śmigłowca. Dopiero w poniedziałek udało się namierzyć krokodyla, który mierzył ok. 5 m. Gad odpłynął od miejsca zdarzenia ok. 4 km. Strażnicy parku bez wahania zastrzelili wielkiego krokodyla.

"Funkcjonariusze ds. dzikiej przyrody uśmiercili krokodyla o długości około 4,9 metra, który prawdopodobnie był odpowiedzialny za śmiertelny atak na rzece w pobliżu Cooktown" - powiedział Daniel Guymer, starszy oficer ochrony środowiska w Queensland.

Guymer potwierdził, że w paszczy zwierzęcia znaleziono szczątki Dave'a Hogbina. "Zwierzę miało w pysku dowody wskazujące, że pan Hogbin był celem jego ataku" - dodał oficer. 

Szczątki zostały przesłane do laboratorium. Będą poddawane dalszym badaniom, aby w pełni zidentyfikować ofiarę.

Ludzie karmią krokodyle. "To lekkomyślne" i karalne

Strażnicy z Queensland postanowili po śmierci Australijczyka zaapelować do turystów odwiedzających park przyrody. Z ich obserwacji wynika, że ludzie często stają na brzegu rzeki Annan i karmią krokodyle

"To bardzo ryzykowne i bardzo lekkomyślne. Jeśli ludzie karmią krokodyle, to zachęcają je do pozostania w tym miejscu, a to będzie stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa osób, które później się tam pojawią" - powiedział Daniel Gumyer.

Strażnicy dodają, że dokarmianie krokodyli w Queensland jest przestępstwem. Kara za celowe karmienie gadów może wynieść 6,5 tys dolarów australijskich, czyli niemal 17 tys. zł.

Australijskie media przypominają, że w tym roku w Australii doszło do trzech śmiertelnych wypadków z udziałem krokodyli. Są one gatunkiem chronionym w Australii.

Źródło: Interia/PAP

Polskie żółwie pod opieką. Przyrodnicy ruszyli na pomocPolsat NewsPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas