Mało znany, jadowity wąż grasuje w Niemczech. Jest już pierwsza ofiara
Kobry, mamby, żmije, grzechotniki, tajpany - zapewne te zwierzęta wymieni wielu zapytanych o to, jakie zna jadowite węże. Może ktoś dorzuci mokasyny czy korbacze, może ktoś przypomni sobie o żararakach i wężach morskich. Gada, który grasuje teraz za naszą zachodnią granicą zna niewielu, a jest w czołówce groźnych węży.
To dysfolid, który w swej ojczyźnie znany jest pod burską nazwą boomslang. "Boom" jak drzewo i "slang" jak wąż, gdyż mamy do czynienia z gatunkiem węża głównie nadrzewnego.
To zwierzę nadzwyczaj wręcz ciekawe, bowiem nie należy do żadnej znanej nam rodziny jadowitych węży - ani do grzechotnikowatych, ani do żmijowatych, ani do zdradnicowatych. To wąż połozowaty, inaczej mówiąc - wąż właściwy.
Połozowate są dużą grupą gadów, do których zaliczamy gatunki z reguły niejadowite. To właśnie do niej należy przecież nasz zaskroniec zwyczajny, który potrafi gryźć po palcach napastnika, ale jadem nie dysponuje. Do niej zaliczamy naszego gniewosza, także węża bez jadu i wreszcie największego u nas w kraju węża Eskulapa.
Wydawać by się mogło, że te węże właściwe jadowite nie są, ale to złudzenie. Akurat nasze rodzime gatunki, jak zaskroniec, gniewosz czy wąż Eskulapa - nie, ale do połozowatytch należy wiele jadowitych zwierząt i to bardzo niebezpiecznych. To przecież wężami właściwymi są groźne australijskie mangrowce, ale nawet je przebija dysfolid.
Dysfolid atakuje z drzewa. Łapie także ptaki
Ten nieduży nadrzewny wąż wytworzył bardzo silny jad, który przydaje mu się do jego sposobu polowania. Gad używa zasadzki. Przesuwa się powoli po gałęziach albo wręcz z nich zwisa, kołysząc się na wietrze.
Gdy jakiś nieduży kręgowiec, np. żaba, jaszczurka, nadrzewny ssak i zwłaszcza ptak, znajdzie się w zasięgu jego pyska, atakuje. Zdarza się, że plądruje kolonie ptaków i chwyta lecące osobniki, a wtedy jad jest mu potrzebny, by szybko zabić ofiarę i uniknąć zranienia i kontuzji.
Siła jadu jest bardzo duża. Do tego stopnia, że dawni mieszkańcy południa Afryki, jak Burowie, panicznie bali się tego węża. Droga przez busz, zarośla czy las zawsze wiązała się z ryzykiem ukąszenia przez coś zwisającego z drzewa.
Na całe szczęście węże właściwie mają konstrukcję zębów jadowych zwaną fachowo opistoglypha. W języku potocznym oznacza to, że są one schowane w głębi paszczy i dość często zdarza się, że wąż podczas ugryzienia w ogóle nie wstrzykuje trucizny. Jeśli może się bez tego obyć, daje sobie spokój. Wytworzenie jadu kosztuje, gady nauczyły się go oszczędzać.
Kiedy jednak wąż użyje jadu, wówczas śmierć może przyjść szybko. Bez podania surowicy w wypadku dorosłego człowieka to kilkadziesiąt godzin.
Jadowity wąż z Afryki grasuje w Niemczech. Jak to możliwe?
Dysfolidy to zwierzęta typowe dla Afryki na południe od Sahary, zwłaszcza południowej - RPA, Mozambiku, Tanzanii, Zimbabwe, Zambii, Botswany czy Namibii. Można go jednak spotkać także na terenach od Senegalu po Etiopię i południowe krańce kontynentu.
Jakim cudem jeden taki wąż znalazł się w Niemczech? Musiał komuś uciec i teraz północne Niemcy podniosły alarm z uwagi na ryzyko związane z takim niespodziewanym gościem.
Kiedy wąż użyje jadu, wówczas śmierć może przyjść szybko. Bez podania surowicy w wypadku dorosłego człowieka to kilkadziesiąt godzin.
Afrykański wąż pojawił się w Szlezwiku-Holsztynie, niedaleko granicy z Danią. Widziano go w rejonie miasta Niebüll, to dość daleko od Polski. Potwierdziła to gazecie "Bild" Katy Krause, zastępczyni burmistrza gminy Braderup.
Zwierzę zidentyfikowano na podstawie zdjęcia zrobionego przez mieszkańca okolicy. Co więcej, potwierdzono, że jest już pierwsza ofiara gada - to pies ukąszony przez węża.
Władze niemieckie zarządziły poszukiwania afrykańskiego intruza z udziałem psów. Na razie nie przyniosły one skutku. Władze przestrzegają i sugerują daleko posunięta ostrożność dopóki wąż nie zostanie odnaleziony.