Kupił na targu niepozorny kamień. Był to minerał "jeden na milion"

Kamień trafił do Muzeum Historii Naturalnej w hrabstwie Los Angeles. Nie wygląda zniewalająco, ale jego historia już taka jest. Wszystko zaczęło się od niepozornego zakupu na targu w Birmie.

Kamień ma 1,61 karata, czyli mniej więcej jedną trzecią grama. Zwrócił na niego uwagę Kyaw Thu - gemmolog. Zakupił zagadkowy minerał na targu w Mjanmie.

Nie do końca pewny genezy kamienia przesłał próbkę do laboratorium Gemological Institute of America w Bangkoku w celu identyfikacji. Naukowcy doszli do wniosku, że próbka przypomina mantymonian bizmutu (BiSbO4), ale przy czym zidentyfikowany wzór (Bi3+Sb5+O4) wyglądał jak coś wcześniej niespotykanego. Posiada inkluzje, więc powstał w naturalny sposób. Specjaliści są zdania, że kamień ma pochodzenie magmowe i stanowił inkluzję w skale wulkanicznej zwanej pegmatytem. Jak się okazało - był to pierwszy taki wydobyty kamień. Otrzymał więc imię na cześć odkrywcy - kyawthuite.

Nie tylko Birma jest zagłębiem rzadkich minerałów. W polskich górach można znaleźć wiele rodzajów kamieni szlachetnych. Wśród nich występuje wyjątkowy kryształ górski. Nie zawsze jednak łatwo zidentyfikować ten szlachetny kamień, ponieważ wygląda jak skamieniały lód. Ta odmiana kwarcu występuje też w Karkonoszach.

Wygląda jak lód, a jego nazwa pochodzi od greckiego kyros, co oznacza "lód". Mowa o krysztale górskim, będącym odmianą kwarcu. Kilka wieków wstecz uważano, że ten szlachetny kamień jest właśnie zamarzniętą wodą, która zamarzła wysoko w górach, gdzie lód nigdy nie topnieje nawet po podgrzaniu. Okazało się, że skamieniały lód to poszukiwany przez wielu kryształ górski. Kryształ górski występuje w Karkonoszach i był znany wśród mieszkańców i przyjezdnych od dawna. Poszukiwacze kamieni szlachetnych cenili i nadal doceniają go ze względu na podobieństwo do diamentów. Wielu zbieraczy wierzy, że w krysztale drzemie prawdziwa moc i używają go jako talizmanu.