Jadowity wąż pokąsał kozę. Ratowali ją surowicą wartą 3 tys. dolarów
Ta historia poruszyła całą Australią. Podawanie surowicy w wypadku ukąszenia przez jadowitego węża jest tu pewnym standardem, bowiem takie przypadki w obliczu sporej liczby australijskich węży o silnym jadzie, się zdarzają. Tym razem jednak zorganizowano pomoc dla ukąszonej kozy.

Koza ma na imię Gonkey (to połączenie słowa goat, czyli koza i donkey, czyli osioł). W rezerwacie Calga na północ od Sydney w Nowej Południowej Walii ta mieszkająca tu koza została pokąsana przez jadowitego węża. Rozpoznano w nim mulgę z gatunku Pseudechis porphyriacus.
Mulgi to jedne z najczęściej spotykanych węży Australii. Nie należą do żadnej rodziny jadowitych gadów jak tajpany czy inne zdradnicowate. To węże właściwe, takie jak nasze zaskrońce czy węże Eskulapa. A jednak dysponują jadem i w niektórych wypadkach nawet całkiem mocnym. Mulga zwyczajna jest na wysokim, szóstym miejscu wśród najgroźniejszych jadowitych węży Australii, za tajpanami, nibykobrami czy wężem tygrysim.
Surowica na jad mulgi sporo w Australii kosztuje
Trzeba więc uważać i Australijczycy uważają. Dysponują surowicami podawanymi na wypadek ukąszenia przez mulgi. Podawanymi jednak ludziom i dla nich produkowanymi sporym kosztem, bowiem jedna fiolka surowicy niezbędnej do zażegnania skutków ukąszenia mulgi Pseudechis porphyriacus to tysiąc dolarów australijskich.
A kozie Gonkey trzeba było podać trzy dawki, zatem to 3 tysiące dolarów.
Strażnicy Walkabout Wildlife Sanctuary znaleźli kozę i szybko zorientowali się, że ukąsił ją wąż. Udało się go na szczęście zidentyfikować, zatem można było poszukać odpowiedniej surowicy. Jak podaje australijskie ABC, strażnicy opiekowali się kozą dzień i noc, zorganizowali transport surowicy i podali jej wszystkie dawki. Dzięki temu zwierzę udało się uratować.
Co więcej, po wypadku koza otrzymała też pełną rehabilitację. W ten sposób doszła do zdrowia, co jest niezwykłe. Sami strażnicy rezerwatu podkreślają, że zdarzało się im już znajdować domowe zwierzęta pokąsane przez węże, ale najczęściej było już zbyt późno na ratunek dla nich. Tutaj się udało. "Koza Gonkey skradła nasze serca. Nie mogliśmy jej tak zostawić" - mówią strażnicy z Nowej Południowej Walii.
Ludzie się zmobilizowali. Koza uratowana
Jej los zmobilizował mnóstwo ludzi, którzy pomogli dostarczyć niezbędne do powrotu kozy do zdrowia substancje np. sól fizjologiczną czy kroplówki. Lifeblood Australia dostarczyło 150 worków soli fizjologicznej i to mimo niedoborów płynów fizjologicznych w magazynach.
Koza do dzisiaj ma codzienne, półgodzinne zajęcia rehabilitacyjne. Na razie nie jest w stanie samodzielnie chodzić, nawet stać, ale jest możliwe, że jednak wróci do pełni zdrowia. Cytowany przez ABC prof. Bryan Fry, specjalista od toksykologii i jadu węży z Uniwersytetu w Queensland, podaje, że fizjologia takich zwierząt jak kozy jest o tyle różna od ludzkiej, że są one bardziej podatne na działanie gadziego jadu. Rzadko wychodzą cało z takich opresji.
Żaden człowiek w czasach nam współczesnych nie zmarł po ukąszeniu mulgi tego gatunku, ale każda z ofiar otrzymała surowicę. To warunek złagodzenia skutków działania jadu.
Głosy na temat tego, że surowicę i płyny fizjologiczne należy oszczędzać nie podawać ich kozie, skoro są potrzebne ludziom, były w Australii rzadkie. Przeważająca większość ludzi uważała, że zwierzęciu koniecznie trzeba pomóc.