Co osioł robił na gali wręczenia Oscarów?
Kino amerykańskie wpłynęło bez wątpienia na światową produkcję filmową. Czy Amerykanie są równie dobrzy w odpowiedzialnym traktowaniu zwierząt na planie filmowym i poza nim?
Od kilkudziesięciu lat trwa dyskusja nad wykorzystywaniem zwierząt w celach rozrywkowych, w tym w przemyśle filmowym. Informacja pojawiająca się czasem na końcu filmu z udziałem zwierząt, głosząca, że "żadne zwierzę nie ucierpiało podczas kręcenia filmu'' jest istotnym przekazem nie tylko dla działaczy prozwierzęcych. Komunikat ten powinien szerzyć świadomość na temat wykorzystywania zwierząt, w tym kontekście w celach rozrywkowych.
Emotional support
Na 95. gali rozdania Oscarów, która odbyła się nocą z 12/13 marca naszego czasu pojawiła się oślica. I nie była to bohaterka filmu "IO" w reżyserii Polaka Jerzego Skolimowskiego (nominowana produkcja w kat. film międzynarodowy opowiada historię osła).
Na oślicę Jenny, prawdopodobnie gwiazdę filmu "Duchy Inisherin" nałożono materiał z wyhaftowanym napisem: "Oscary 95 wsparcie emocjonalne". Zwierzę wprowadził na scenę prowadzący galę, aktor Jimmy Kimmel. Gwiazdor zachęcał publiczność do przytulenia osła za kulisami, mówił, że oślica jest tu po to, aby emocjonalnie wspierać ludzi.
W dyskusję na temat obecności zwierzęcia na scenie włączyła się organizacja PETA. "Oślica Jenny jest jedyną, która potrzebuje emocjonalnego wsparcia" - napisała PETA. W innym poście PETA napisała jasno: "zwierzęta to nie aktorzy". Swój sprzeciw wobec wprowadzenia osła na galę filmową wyraziło też wielu internautów.
Co powiedziałaby na to oślica Jenny, gdyby mogła mówić?