Ich krowy tonęły w odchodach. Oskarżeni decyzją sądu nie wrócą do aresztu
Sąd Okręgowy w Olsztynie utrzymał w mocy decyzję o uchyleniu tymczasowego aresztowania wobec dwojga rolników z okolic Pisza oskarżonych o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad stadem bydła liczącym 90 zwierząt. Krowy tonęły we własnych odchodach i nie mogły się ruszyć. W oborze leżały martwe ciała.
Oskarżeni w związku z decyzją sądu będą odpowiadali przed sądem z wolnej stopy. Oboje byli tymczasowo aresztowani od sierpnia do 11 października, gdy Sąd Rejonowy w Piszu uchylił areszt wobec nich. W jego miejsce zastosował dozór policji, połączony m.in. z zakazem kontaktowania się ze świadkami.
Od tej decyzji odwołała się piska prokuratura. We wtorek Sąd Okręgowy nie uwzględnił zażaleń prokuratora i utrzymał w mocy zaskarżone postanowienia sądu pierwszej instancji o uchyleniu stosowania tymczasowego aresztowania.
"Sąd odwoławczy tym samym zgodził się ze stanowiskiem sądu rejonowego, że w aktualnym stanie sprawy nie zachodzi konieczność zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania poprzez dalsze stosowanie względem oskarżonych najsurowszego, izolacyjnego środka zapobiegawczego" - przekazał PAP rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w Olsztynie Adam Barczak.
Utonęły w odchodach
Oskarżeni - Ewa P. i jej syn Wojciech P. - prowadzili w okolicach Pisza na Mazurach gospodarstwo rolne specjalizujące się w produkcji mleka. Prokuratura oskarżyła ich o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad stadem bydła liczącym co najmniej 90 sztuk, czego następstwem była śmierć co najmniej 46 krów i cieląt. Proceder miał trwać od września 2021 r. do 19 sierpnia 2022 r.
Według śledczych traktowali oni zwierzęta w niehumanitarny sposób, nie zapewniając im opieki weterynaryjnej i pielęgnacyjnej. Utrzymywali je bez dostępu do odpowiedniej karmy i bez stałego dostępu do wody, w stanie rażącego zaniedbania i niechlujstwa oraz w warunkach uniemożliwiającym im odpoczynek.
Na terenie gospodarstwa w tragicznym stanie przebywały żywe krowy, znaleziono też szczątki zwierząt. Inspektorzy w asyście weterynarzy uwolnili z zamkniętej obory ok. 44 krowy i kilka cieląt, ale wiele z nich było w bardzo złej kondycji - poranione, przeraźliwie chude, z zapaleniem płuc i przerośniętymi kopytami.
Zwierzęta broczył w odchodach, które sięgały im nawet do szyi. Sprawa wyszła na jaw po anonimowym, telefonicznym zgłoszeniu do powiatowego inspektoratu weterynarii w Piszu, który - po potwierdzeniu tej informacji na miejscu - zawiadomił policję. W akcję ratowania zwierząt włączyły się inne służby i osoby, w tym organizacje prozwierzęce. Proces Ewy P. i Wojciecha P. będzie toczył się przed sądem w Piszu.