Awantura o "wrzutkę wiatrakową". Poprawka koalicji wywołała burzę

W projekcie ustawy o zamrożeniu cen energii pojawiła się pierwsza "wrzutka". Posłowie KO i Trzeciej Drogi chcą rewolucji w energetyce wiatrowej. I wywołali burzę. Wcześniej Prawo i Sprawiedliwość na lata storpedowało budowę wiatraków w Polsce.

Poprawka Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi do ustawy o zamrożeniu cen energii wywołała burzę. Politycy zdążyli się już wycofać z pomysłu, ale krytyków i tak nie brakuje
Poprawka Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi do ustawy o zamrożeniu cen energii wywołała burzę. Politycy zdążyli się już wycofać z pomysłu, ale krytyków i tak nie brakujeANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER/123RFEast News
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Dopiero w marcu tego roku odchodzący rząd premiera Mateusza Morawieckiego znowelizował ustawę, zmniejszając minimalną odległość tego typu instalacji od zabudowy do 700 m. Była to jednak zmiana zbyt mała, by ułatwić potrzebne zmiany w polskiej energetyce i przyspieszyć odchodzenie od węgla. Branża wiatrakowa, eksperci i organizacje pozarządowe wskazywali, że optymalne rozwiązanie to 500 m. Z takim tez postulatem startowała w kampanii wyborczej Koalicja Obywatelska.

Wiatraki po nowemu?

Dlatego z dużym zaskoczeniem przyjęto "wrzutkę", którą wprowadzono do projektu ustawy o zamrożeniu cen energii do połowy 2024 r. Grupa posłów KO i Polska2050-Trzecia Droga zaproponowała w niej, że najważniejszym kryterium dla inwestycji będzie nie odległość, lecz hałas. Jeśli turbiny wiatrowe będą wystarczająco ciche, ich stawianie byłoby możliwe nawet 400 m od zabudowy jednorodzinnej i 300 m od zabudowy wielorodzinnej, a także zagród, parków narodowych i rezerwatów przyrody.

Poprawka zakłada również, że projekty związane z rozbudową odnawialnych źródeł energii, takich jak farmy wiatrowe, mogą być uznane za inwestycje celu publicznego. W związku z tym mogą być wdrażane prostszymi procedurami, a ostatecznie nawet poprzez wywłaszczenia osób prywatnych.

Większą decyzyjność miałyby też zyskać samorządy, które mogłyby wyrazić zgodę na lokalizowanie farm wiatrowych na podstawie "uchwały wiatrakowej". Dzięki jej przegłosowaniu przez radę miejską inwestycje takie można byłoby realizować nawet wbrew zapisom miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Podobny mechanizm zastosowano przy "lex deweloper" i budzi on duże kontrowersje.

Według pierwotnego projektu Koalicji Obywatelskiej i Polski 2050 wiatraki mogłyby stawać nawet 300 metrów od domów
Według pierwotnego projektu Koalicji Obywatelskiej i Polski 2050 wiatraki mogłyby stawać nawet 300 metrów od domów123RF/PICSEL

Poprawki do poprawki

Nie minęło kilka dni od pojawienia się "wrzutki", a KO i TD już zapowiedziały poprawkę do poprawki. Powrócić ma m.in. odległość 500 m od zabudowań.

Szczegóły z tym związane mają być omawiane w przyszłym tygodniu, na najbliższej komisji zajmującej się energetyką i klimatem. W jej trakcie przedstawiane mają być też postulaty i uwagi różnych organizacji. Ostateczny kształt projektu może więc ulegać dalszym zmianom.

Już teraz posłowie zwycięskiej opozycji zapewniają jednak, że o wywłaszczeniach nie ma mowy. - To jest jedno wielkie kłamstwo, co więcej zapewniamy w tej ustawie pełną procedurę, która chroni interesy mieszkańców przed ewentualnym negatywnym wpływem takich inwestycji - przekonywał Borys Budka z KO na konferencji prasowej.

Tego typu sugestiom stanowczo przeciwstawia się również branża wiatrakowa, dla której najważniejsza jest odległość 500 m. To zresztą kompromis, który wypracowano razem z organizacjami pozarządowymi, lokalnymi politykami i naukowcami. - Stanowisko branży wiatrowej jest jasne i nie zmienia się - nie postulujemy i nie będziemy postulować o możliwość korzystania z instytucji celu publicznego dla lokalizacji farm wiatrowych - zaznacza Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

I dodaje: - Te uproszczenia są przeznaczone dla infrastruktury energetycznej zapewniającej przesył energii elektrycznej i ciepła w Polsce. Nie ma potrzeby, aby inwestycje w farmy wiatrowe korzystały ze specjalnych praw zarezerwowanych do tego dokładnie dobranego katalogu inwestycji. Zależy nam na pełnym procesie planistycznym z poszanowaniem strony społecznej i lokalnych społeczności.

Koalicja Obywatelska mówi, że o wywłaszczeniach nie ma mowy. "To jest jedno wielkie kłamstwo" - zapewnia Borys Budka
Koalicja Obywatelska mówi, że o wywłaszczeniach nie ma mowy. "To jest jedno wielkie kłamstwo" - zapewnia Borys BudkaPiotr MoleckiEast News

Przez Niemcy...

"Z zapowiedzi wynikało, że będzie to elegancki w swojej prostocie projekt, tymczasem znajdujące się w nim wrzutki brzydko pachną lobbingiem konkretnych środowisk. Rację mają mówiący, że szykuje się chyba pierwszy legislacyjny skandalik w Sejmie X kadencji" - napisał na platformie X (dawniej Twitter) Tomasz Żółciak z "Dziennika Gazety Prawnej".

"Wrzutkę" posłów KO-TD ostro skrytykowali politycy Zjednoczonej Prawicy, często nawiązując pośrednio do Niemiec.

"Afera wiatrakowa wybuchła, zanim podjęli próbę stworzenia rządu. Bez konsultacji, bez analiz, bez przygotowania politycy PO i Polski 2050 chcą ustawić wielkie turbiny przy domach Polaków" - napisał Mateusz Morawiecki.

"Miała być przejrzysta legislacja, konsultacje, brak wrzutek a pierwszą ważną ustawą gospodarczą którą koalicja Tuska składa w Sejmie jest ustawa wiatrakowa (...) Wiatraki będzie można budować 300 m od waszego domu. Jeśli wam się to nie będzie podobało albo jeśli jakiś inwestor, zapewne zagraniczny, zakocha się w waszej działce będziecie mogli zostać wywłaszczeni by sobie postawił tam wiatraki" - dodał Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości.

... czy przez pragmatyzm?

Zupełnie inaczej ocenia to Michał Smoleń, ekspert energetycznego think tanku Instrat. Według niego "wrzutka" ta pojawiła się w projekcie ustawy o zamrożeniu cen energii z bardzo pragmatycznego powodu.

Andrzej Duda wiele razy wyrażał swoją niechęć wobec energii wiatrakowej. Gdyby przepisy ułatwiające tego typu inwestycje wprowadzano więc osobną ustawą, prezydent mógłby je zawetować.

Jeśli zmiany są jednak połączone z zamrożeniem cen energii, weto prezydenta oznaczałoby, że Polacy od stycznia zapłacą za prąd znacznie więcej. To ryzyko, którego Duda może nie podjąć.

- Dołączenie tych propozycji do pilnej nowelizacji ustawy o cenach prądu, gazu i ciepła to już kwestia gry politycznej - mówi Smoleń w "Gazeta.pl". - W idealnym świecie takie zmiany pewnie należałoby procedować inaczej, ale jako Polska mamy w obszarze transformacji energetycznej wiele lat zaległości do nadrobienia.

Zdaniem eksperta uzależnienie inwestycji od hałasu oznacza zaś, że samym inwestorom będzie zależało, by wiatraki były jak najcichsze. Bo dzięki temu po prostu będą mogli je postawić.

Według opinii naukowców z PAN "nie ma dowodów na to, by hałas, w tym infradźwięki, których źródłem są elektrownie wiatrowe, wywierał negatywny wpływ na zdrowie lub samopoczucie człowieka"
Według opinii naukowców z PAN "nie ma dowodów na to, by hałas, w tym infradźwięki, których źródłem są elektrownie wiatrowe, wywierał negatywny wpływ na zdrowie lub samopoczucie człowieka"123RF/PICSEL

PAN: Problemu hałasu nie ma

W 2022 r. wpływowi wiatraków na środowisko przyjrzała się Polska Akademia Nauk.

"W kwestii dźwięków emitowanych przez turbiny wiatrowe, zdecydowana większość naukowców jest zgodnych co do tego, że nie ma dowodów na to, by hałas, w tym infradźwięki, których źródłem są elektrownie wiatrowe, wywierał negatywny wpływ na zdrowie lub samopoczucie człowieka" - podaje PAN. I dodała, że nie ma też podstaw do stwierdzenia negatywnego oddziaływania na ludzi hałasu infradźwiękowego z turbin.

"W odległości 500 m tylko 1 raz na 28 przebadanych farm (około 100 sesji pomiarowych) wystąpiło przekroczenie poziomu dopuszczalnego hałasu. Dzięki możliwości przeprowadzenia operacji wyciszenia (...) elektrownia ta obecnie nie powoduje przekroczeń limitów hałasu w środowisku" - napisano w opracowaniu.

Na większości instalacji pomiary wykonywane były kilkukrotnie, w różnych porach roku (wiosna, lato, jesień, zima).

Naukowcy PAN zaznaczyli przy tym, że hałas infradźwiękowy pochodzący od turbin wiatrowych jest mniejszy niż hałas szumiących drzew występujących w otoczeniu budynków. "Zaobserwowane poziomy hałasu infradźwiękowego od turbin wiatrowych są niższe lub porównywalne z hałasem towarzyszącym typowym naturalnym źródłom infradźwięków, występujących powszechnie w przyrodzie oraz hałasem infradźwiękowym towarzyszącym człowiekowi w codziennych czynnościach bytowych" - dodali.

Szymon Bujalski

Ubóstwo energetyczne. Kogo nie stać na prąd i ciepło?SCP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas