Wielcy nieobecni szczytu COP26. Kto na szczyt klimatyczny nie przyjedzie?
Od dawna było wiadomo, że dla niektórych przywódców szczyt klimatyczny w Glasgow pod koniec listopada nie będzie łatwy. Premier Australii Scott Morrison, który od lat lobbuje za paliwami kopalnymi, stawi się na konferencji. Nie będzie za to przywódcy Chin, kraju odpowiedzialnego za jedną trzecią emisji dwutlenku węgla.
O tym, że Xi Jinping nie przyjedzie na COP26 poinformowano już rząd Wielkiej Brytanii, który jest współgospodarzem szczytu.
W oenzetowskiej konferencji, która odbędzie się między 31 października a 12 listopada w Glasgow w Szkocji, weźmie udział około 20 tys. delegatów ze 196 państw, w tym - jak się oczekuje - około 120 szefów państw i rządów. Do Glasgow ma przyjechać m.in. prezydent USA Joe Biden.
Scott Morrison nie był wcześniej pewien, czy będzie mógł osobiście uczestniczyć w konferencji z powodu obowiązujących w Australii ograniczeń w podróżach związanych z pandemią COVID-19. Restrykcje tę są jednak luzowane.
Reuters przypomina, że większość państw zobowiązała się do osiągnięcia do 2050 r. neutralności klimatycznej, ale Australia, choć jest jednym z głównych emitentów w przeliczeniu na mieszkańca - tego nie zrobiła, a konserwatywny gabinet Morrisona stoi pod międzynarodową presją wprowadzenia bardziej ambitnej polityki klimatycznej.
"Jest dość jasne, że Xi Jinping się nie pojawi i premier Johnson został już o tym poinformowany - informuje z kolei w piątek "The Times", powołując się na źródła w brytyjskim rządzie.
Organizatorzy COP26 obawiają się, że nieobecność chińskiego przywódcy może zapowiadać odmowę przyjęcia przez ChRL nowych celów redukcji emisji CO2, szczególnie że w Chinach trwa obecnie kryzys energetyczny - pisze gazeta.
"To niezwykłe, czyż nie? Cały czas słyszę o COP (...) wciąż nie wiem, kto przyjedzie (...) wiemy tylko o osobach, które nie przybędą (...) to naprawdę irytujące, gdy oni rozmawiają, ale nie działają" - miała powiedzieć w podsłuchanej przez mikrofony rozmowie brytyjska królowa Elżbieta II. Monarchini miała skierować te słowa wczoraj do towarzyszących jej osób w rozmowie podczas uroczystości otwarcia nowej sesji parlament Walii.