​Szef Lasów Państwowych w "PB": Realizacja unijnej strategii leśnej doprowadzi do katastrofy

Pozostawienie wielkich obszarów leśnych w Europie nietkniętych ludzką ręką to aberracja - mówi w rozmowie z "Pulsem Biznesu" p.o. dyrektora generalnego Lasów Państwowych Józef Kubica.

Zdj. ilustracyjne
Zdj. ilustracyjneAFP

Dyrektor, zapytany o sprzedaż drewna z Lasów Państwowych w przyszłym roku przyznał, że choć ostateczne decyzje nie zapadły, to będzie to mniejsza liczba niż obecnie. Trwają analizy dotyczące systemu sprzedaży drewna. Teraz 80 proc. sprzedawanego surowca trafia do przedsiębiorców, którzy mogli udowodnić, ze wcześniej kupowali drewno. 20 proc. mógł kupić każdy. Zdaniem Kubicy, pojawiły się postulaty, by te proporcje zmienić na 70 i 30 proc.

W rozmowie z "Pulsem Biznesu" p.o. dyrektora generalnego skomentował przygotowanie instytucji do realizacji unijnej strategii leśnej. - Pyta pan o przygotowanie do katastrofy, bo plan UE do tego doprowadzi. Wielkie obszary leśne w całym kraju będą musiały pozostać nietknięte ludzką ręką, a to jest w dzisiejszych czasach aberracja. Wystarczy wspomnieć o stworzeniu ogromnego zagrożenia pożarowego - bez możliwości prowadzenia aktywnej ochrony przeciwpożarowej, z drastycznie zmniejszonymi środkami na takie działania, pożary zaczną szaleć w całym kraju. O rozbiciu integralności LP nie wspominając - powiedział Kubica.

Chodzi o propozycje Komisji Europejskiej, aby część lasów pozostała nienaruszona. Ich właściciele mieliby dostawać za to pieniądze. Strategia na rzecz bioróżnorodności 2030 zakłada, że 30 proc. terenów Wspólnoty byłoby chronionych, z czego 10 proc. zostałoby objętych ścisłą ochroną. To oznacza nie tylko poszerzenie obszarów leśnych objętych opieką, ale także konieczność sadzenia nowych lasów.

Zdaniem dyrektora, Unia "musiałaby partycypować w wysokich kosztach wprowadzenia tej strategii w życie". Kubica przypomniał, że w Lasach Państwowych zatrudnionych jest 26 tys. pracowników, jednak razem z przemysłem drzewnym i okołodrzewnym to już ponad 400 tys. osób. Dotknąć ma ich i tak już obecny deficyt drewna.

Problemy z dostępem surowca zauważyła już branża drewna, która, wzorem Rumunii i Chorwacji, chce zakazu eksportu drewna. Zdaniem Rafała Szeflera, dyrektora Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego, ceny surowca podskoczyły o 200, a nawet 300 proc. Drewno, które wyjeżdża z Polski, jest przerabiane za granicą, a potem wraca do nas jako wyrób gotowy. Zdaniem Szeflera, tracą na tym polskie zakłady.

W lipcu Komisja Europejska przedstawiła projekt nowej strategii leśnej. Zakłada ona m.in. zasadzenie 3 mld drzew, które mają pomóc w redukcji emisji gazów cieplarnianych. - Nowa strategia dotycząca lasów odnosi się do kluczowych wyzwań płynących ze wzmożonej działalności człowieka oraz zmian klimatu, a także ma zabezpieczyć przyszłość. Chcemy pokazać, że zmiana jest możliwa - przekonywał Virginijus Sinkevicius, unijny komisarz ds. środowiska, oceanów i rybołówstwa.

Jednym z bardziej kontrowersyjnych punktów nowe strategii jest używanie drewna jako biomasy. Podczas konferencji, unijni komisarze ds. rolnictwa oraz środowiska zapewnili, że nie chodzi o spalanie drzew, tylko pozostałości, takie jak ścinki.

Komisja Europejska zaproponowała, by państwa członkowskie nie mogły już wspierać korzystania z kłód drewna tartacznego, pniaków i korzeni do produkcji energii. Od 2027 r. zakończyć miałyby się dotacje dla instalacji spalających biomasę wyłącznie do wytworzenia energii, chyba że są one zlokalizowane w regionie szczególnie uzależnionym od paliw kopalnych. KE chce także, aby do wytwarzania energii nie używać "wysokiej jakości drewna okrągłego". Podobne regulacje mają dotyczyć drewna z lasów pierwotnych, torfowisk oraz terenów podmokłych.

Źródło: PAP, Zielona Interia 

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas