NATO bierze na celownik zmiany klimatyczne
Na liście priorytetów Sojuszu Północnoatlantyckiego - obok zagrożenia ze strony Rosji, cyberataków, czy terroryzmu - znalazły się zmiany klimatyczne. - Musimy dostosować się do zmieniającego się świata - przyznaje sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
W Brukseli zakończyło się spotkanie ministrów spraw zagranicznych państw NATO. Sekretarz generalny sojuszu jeszcze zanim zaczęły się obrady zapowiadał, że pojawi się nowy temat: ocieplenie klimatu. - Zmiany klimatyczne multiplikują konflikty. Ekstremalna pogoda, od susz przez powodzie, zmusza ludzi do ucieczki z domów i sprawia, że zwiększa się rywalizacja o surowce takie, jak woda czy ziemia - wyjaśniał Jens Stoltenberg dodając, że przykładem konfliktu, do którego przyczynił się kryzys klimatyczny jest wojna w Syrii.
Problem północy
W wojskowych analizach od lat pojawiają się zagadnienia związane z ocieplaniem klimatu, ale przede wszystkim dotyczą możliwych zagrożeń, jakie pojawią się w przyszłości. Od lat szeroko dyskutowany jest m.in. problem związany z topnieniem arktycznych lodowców. To już teraz umożliwia Rosjanom częstsze ćwiczenia w miejscach, gdzie dotąd było to niemożliwe, ale również budowanie w regionie baz lotniczych. Sojusz odpowiada na to m.in. manewrami w Norwegii. Regionem interesują się także Chiny, które ogłosiły się krajem "okołoarktycznym". To - zdaniem Pekinu - daje mu prawo do wydobycia surowców naturalnych z dna Oceanu Arktycznego.
- Topnienie lodowców otwiera nie tylko nowe szlaki morskie, ale - na dobre czy na złe - także nowe możliwości dla operacji wojskowych na północy. To wpłynie na wszystko, od inwestycji w infrastrukturę wojskową po mundury, wyposażenie, a także w jaki sposób i gdzie prowadzić działania. Musimy zaadaptować naszą strukturę wojskową, infrastrukturę, operacje oraz misje do zmian wywołanych ociepleniem klimatu - tłumaczył Stoltenberg.
Powodzie, pożary, huragany
Kryzys klimatyczny to jednak nie tylko przyszłe zagrożenia. Wojskowi problem mają z nim już teraz. Nortfolk w amerykańskim stanie Wirginia, gdzie znajduje się największa amerykańska - i prawdopodobnie największa na świecie - baza marynarki wojennej, nawet gdy nie pada deszcz coraz częściej jest podtapiane z powodu podnoszącego poziomu oceanu i zmieniających pływów oceanicznych. Podobnie sytuacja wygląda w Cape Lisburne Air Force Station na Alasce, czy Akademii Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych w Maryland. W słynnej bazie Sił Powietrznych Langley coraz częstszym problemem są huragany, a w Peterson Air Force Base w Kolorado pojawiające się wraz z falami upałów potężne pożary w regionie.
Powodem, dla którego dotąd wojskowi nie skupiali się na pełnym spektrum zagadnień związanych z kryzysem klimatycznym może być - zauważa dziennik "Washington Post" - luka między dwoma środowiskami: działaczy i ekspertów ds. zmian klimatycznych, którzy nie wnikali zbyt głęboko w zagadnienia związane z wojskowością oraz wojskowych, których celem jest kontrolowanie możliwie największych terytoriów, a nie zastanawianie się, jak nimi zarządzać w sposób zrównoważony.
Pomostem między tymi dwoma środowiskami może być Jens Stoltenberg. Były premier premier Norwegii był na początku kariery politycznej wiceministrem środowiska, a przed wyborem na stanowisko sekretarza generalnego NATO - specjalnym wysłannikiem ONZ ds. zmian klimatycznych.
Nieznane emisje
Choć kwestie klimatyczne raczej na razie nie będą dominować podczas obrad sojuszu, Stoltenberg zapewne będzie zabiegał o to, by przywiązywano do nich coraz większą wagę. - Nie możemy, co jest oczywiste, przodować w redukcji emisji, jednak NATO i nasze siły zbrojne wypełnią swoje zobowiązania. Operacje wojskowe zazwyczaj konsumują bardzo dużo energii i są bardzo zależne od paliw kopalnych - twierdzi Stoltenberg.
Dotąd NATO nie podjęło zobowiązań dotyczących osiągnięcia neutralności klimatycznej. To z resztą może stanowić wyjątkowo poważny problem, bo bo zarówno samoloty, czołgi, jak i inne pojazdy wojskowe w znakomitej większości napędzane są ropą.
Nie wiadomo dokładnie, ile gazów cieplarnianych emitują siły zbrojne, bo państwa trzymają takie informacje w tajemnicy.
W niedawnej analizie Conflict and Environment Observatory, brytyjska organizacja pozarządowa, wskazywała, że siły zbrojne i przemysł zbrojeniowy odpowiadają na 1,6 proc. emisji Wielkiej Brytanii. We Francji to 1 proc. emisji, w Hiszpanii 0,8 proc., a w Niemczech i Włoszech po 0.5 proc. Autorzy raportu przyznali, że nie są w stanie oszacować emisji polskiej armii i naszego przemysłu zbrojenioweg.