Ile zapłacimy za Turów? Czesi wysyłają projekt umowy do Warszawy
"Dziennik Gazeta-Prawna" podał, że dziś polski rząd ma otrzymać propozycję umowy ws. kopalni Turów. "Jeśli strony się porozumieją, skarga Pragi może być wycofana z TSUE jeszcze przed wakacjami" - pisze dziennik. Informację o przesłaniu umowy potwierdził w Polskim Radiu wiceszef Ministerstwa Aktywów Państwowych Artur Soboń.
"Obowiązek postawienia po czeskiej stronie stacji pomiarowych monitorujących zanieczyszczenie środowiska, przekazywanie na bieżąco sąsiadom informacji o skutkach wydobycia węgla, stworzenie specjalnego funduszu, z którego miałyby być finansowane projekty środowiskowe, np. uzdatniania wód gruntowych na pograniczu, oraz dodatkowo ok. 50 mln euro, które Polacy mieliby wydać na inwestycje u Czechów - to propozycje, które znalazły się w umowie w sprawie kopalni w Turowie" - podaje "DGP".
Gazeta twierdziła, że kilkudziesięciostronicowy dokument ma dotrzeć do polskiego rządu w poniedziałek. - Potwierdzam, że Czesi przyślą projekt umowy międzyrządowej ws. Turowa. O ile wcześniej nie dojdzie do porozumienia gwarantującego wycofanie skargi głównej, sprawę będzie rozstrzygał TSUE - powiedział wiceminister aktywów państwowych na antenie Pierwszego Programu Polskiego Radia.
W lutym Czesi złożyli skargę na Polskę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z przedłużeniem koncesji dla kopalni węgla brunatnego Turów. W maju trybunał nakazał natychmiastowe jej zatrzymanie do czasu rozpatrzenia sprawy. Pod koniec maja podczas szczytu Rady Europejskiej premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że po rozmowach z czeskim premierem osiągnięto porozumienie. Następnego dnia Andrej Babiš zaprzeczył tej informacji. Polski rząd odpowiedział, że trwa końcowy etap rozmów. Minister aktywów państwowych Artur Soboń argumentował, że Polska nie może wstrzymać wydobycia w Turowie ze względów bezpieczeństwa. W międzyczasie Czesi zawnioskowali o 5 mln euro kary dla Polski za każdy dzień pracy kopalni.
"Z naszych rozmów z Czechami wynika, że jest szansa na wycofanie skargi jeszcze przed wakacjami" - podają dziennikarze "DGP". "Jeżeli Polska zrobi pierwszy krok, udowadniając dobrą wolę, to jest to możliwe - zapewnia cytowany przez "DGP" Martin Puta, hejtman (odpowiednik marszałka) liberadzkiego kraju, który brał udział w negocjacjach z polską stroną.
Dziennik ustalił, że spór mógł zakończyć się wiele miesięcy wcześniej. "Dotarliśmy do pisma z 23 listopada 2020 r., które czeski wiceminister środowiska Vladislav Smrž przesłał polskiemu resortowi klimatu i środowiska. Już ten dokument zawierał wyliczenie kosztów związanych ze szkodliwym, zdaniem Czechów, oddziaływaniem polskiej kopalni na kraj liberadzki: w sumie ok. 70 mln euro m.in. na budowę zastępczego źródła zaopatrzenia w wodę pitną w Uhelnie oraz monitoring środowiskowy do 2044 r." - podaje gazeta. "Odpowiedzi nie otrzymaliśmy" - mówi "DGP" Petra Roubíčková, rzeczniczka czeskiego resortu klimatu.
Dziennik przypomina też, że na połączonym posiedzeniu komisji sejmowych z końca marca tego roku odpowiadający za sprawy geologiczne wiceminister klimatu i środowiska Piotr Dziadzio odnosił się do tego pisma. "Listę proponowanych projektów nazwał »koncertem życzeń«. Ale przyznawał, że »gdybyśmy zainwestowali i wydali te pieniądze, to być może strona czeska by po prostu powiedziała: dobra, to my nie wnosimy uwag do kontynuacji eksploatacji węgla w Turowie«" - podkreśla gazeta.