Najbardziej zatłoczone miejsce we Włoszech. Turystów więcej niż w Rzymie
To, co dzieje się na Capri na progu sezonu letniego, lokalne media określają wprost: wyspa jest oblegana przez turystów. Nawet najpopularniejsze włoskie miasta nie są tak zatłoczone.

To właśnie włoska wyspa Capri jest najbardziej zatłoczonym miejscem w kraju, dziennie przybywa tam ok. 50 tys. osób - donosi dziennik "Corriere della Sera". To kolejne miejsce na mapie Europy, które walczy z nadmierną turystyką, która jest jedną z głównych gałęzi światowego handlu.
Tłumy przypływają na Capri
W ostatnich latach liczba turystów przybywających na wyspę wzrosła o 24 proc. Liczba odwiedzających sięga rocznie 3 milionów. Capri jest zatłoczone bardziej niż najpopularniejsze włoskie miasta takie jak Rzym, Florencja, czy Wenecja.
Wyspa ma powierzchnię 10,4 kilometrów kwadratowych i mieszka na niej na stałe ok. 7 tys. osób. Dostać się tam można drogą wodną.

Na wyspę w Zatoce Neapolitańskiej przybywa 12 tys. osób co trzy godziny - wskazuje włoski dziennik. Największy chaos powodują turyści, którzy przyjeżdżają na wyspę "na chwilę", zaledwie na kilka godzin. Obliczono, że odwiedzający Capri w takim trybie stanowią ponad 90 proc. wszystkich turystów.
To ich obecność jest przyczyną chaosu i ustawiających się wszędzie kolejek - uważają lokalne media. Z podobnym problemem mierzy się zresztą Wenecja. Tam władze wprowadziły dodatkowe opłaty dla turystów, którzy w mieście nie nocują, a zwiedzają jedynie najpopularniejsze miejsca i zabytki.
Eksperci z UNESCO w 2023 r. ostrzegli, że Wenecji w związku z nadmierną turystyką grożą poważne konsekwencje.

Wielkie zagęszczenie turystów na Capri
Wskaźnik zagęszczenia turystycznego na Capri jest największy we Włoszech, odnotował lokalny dziennik. Wynosi on ponad 1200 osób na kilometr kwadratowy. Dopuszczalny próg powinien wynosić maksimum 1000 osób i to w przypadku lądu, a nie wyspy o tak zróżnicowanej budowie.
"Corriere della Sera" zauważa, że z każdym rokiem sytuacja na Capri jest coraz bardziej dramatyczna, a liczba przebywających wszędzie turystów znacznie przekracza możliwości wyspy, po której z powodu tłumów nie można już normalnie chodzić.
Burmistrz Capri Paolo Falco, choć mówi, że od lat podejmuje różne próby zahamowania zjawiska nadmiernej turystyki, na razie bez rezultatu.
Falco zapowiedział, że będzie też rozmawiał z ministrem spraw wewnętrznych Matteo Piantedosi, bo - jak uzasadnił - stawką jest bezpieczeństwo publiczne.