Słynne dzikie koty mogą już w Polsce nie istnieć. Zostały tylko atrapy
Od lat siedliska zamieszkiwane prze żbiki we wschodniej i południowej Polsce są ściśle chronione. I od lat nie daje to większych rezultatów. Liczba polskich żbików - dzikich przodków kota - wciąż wynosi tylko 100 do 200 osobników. Udało się z wilkiem, udało z rysiem, ale ochrona żbika pozostaje bez przełożenia na jego liczebność. Co więcej, może się okazać, że żbika w Polsce właściwie już nie mamy.
Nie jesteśmy w stanie tak łatwo oszacować liczby bezdomnych i często zdziczałych kotów domowych żyjących w Polsce. Ostrożne szacunki mówią o kilkuset tysiącach, ale realna liczba może być znacznie wyższa. Jasne jest, że bezdomność i włóczęgostwo dotyka kotów w znacznie większym stopniu niż innych zwierząt, np. psów. To sprawia, że bezpańskie psy są w Polsce problemem nie aż tak wielkim. Koty to co innego. To setki tysięcy uśmierconych małych zwierząt, ale nie tylko. To także zagrożenie dla żbika - naszego dzikiego przodka kota.
Hybrydy zagrożeniem dla polskich żbików
Żbiki bowiem tworzą z kotami domowymi hybrydy, których potomstwo przestaje już być w 100 proc. wyjściowym gatunkiem dzikiego kota. Żbik europejski i kot domowy są bowiem blisko spokrewnione, bardzo do siebie podobne (chociaż gdy się przyjrzeć, widać różnice), ale to jednak różne zwierzęta, różne gatunki. Ich krzyżówki to hybrydy międzygatunkowe i takie mieszańce zdarzają się bardzo często. Żbiki są bowiem przedmiotem wielkiej ekspansji zdziczałych kotów domowych.
Zobacz również:
Żyjące wciąż dziko żbiki mają w zasadzie bezustanny kontakt z bezdomnymi kotami. Krzyżują się z nimi, powstają hybrydy. W wypadku polskich żbików, które uchowały się jeszcze w Bieszczadach oraz w zaledwie dwóch punktach województwa małopolskiego - okolicach Gorlic i w Magurskim Parku Narodowym - prawie cała populacja jest skażona domieszką dzikich kotów domowych.
Podobnie jest w wielu miejscach Europy. W Wielkiej Brytanii, gdzie żbików wciąż żyje dwukrotnie więcej niż w Polsce, spora część z nich to także mieszańce.
W Niemczech, w lesie Reinhardswald koło Kassel, który jest siedliskiem żbików, pilnuje się, by zdziczałe koty nie wchodziły do tego kompleksu leśnego. To jednak trudna sztuka. Ta stopniowa degradacja genomu żbika może doprowadzić do całkowitego wyginięcia tego gatunku i to nawet bez polowań czy utraty siedlisk. Po prostu żbiki stopniowo przestaną być żbikami.
Niektórzy naukowcy uważają nawet, że kotożbiki (płodne mieszańce kota ze żbikiem) stanowią większość osobników żyjących na wolności. A skoro tak, to w gruncie rzeczy może się okazać, że czystych żbików już nie ma albo została ich garstka.
Carsten Nowak z Senckenbergu w Niemczech prowadzi tam znakomite badania genetyczne tych zwierząt, zastawia dla nich kołeczki do ocierania się, które zbierają sierść. To najbardziej kompleksowe badania w Europie na temat genów żyjących jeszcze w europejskich lasach żbików, ale wnioski nie są zbyt optymistyczne.
Żbik to przodek kota. Dziecko pożera rodzica
Za przodków kota domowego uważa się kota (żbika) nubijskiego, zwanego tez żbikiem kaspijskim albo żbikiem kreteńskim, bowiem nie występuje jedynie w Afryce, ale także na Bliskim Wschodzie i wyspach śródziemnomorskich, a nawet w Indiach. Możliwe jednak, że niezależnie od niego w innych miejscach Europy udomawiano też żbika europejskiego, czyli gatunek dzikiego kota żyjący także w Polsce.
Zresztą kot nubijski i żbik europejski przeszły już kilka rewolucji systematycznych. Uważano je za odrębne gatunki, następnie łączono w jeden, a obecnie obowiązująca teoria nakazuje ponownie je rozdzielić jako gatunki osobne.
Wiesz, których zwierząt nie spotkamy w Polsce? Sprawdź się w quizie
Już to pokazuje, jak bliskie jest pokrewieństwo między poszczególnymi gatunkami z rodzaju Felis, takimi jak kot nubijski, żbik europejski, kot czarnołapy, kot błotny i inne, a także między nimi a kotem domowym. I to właśnie jest problem.
Hybrydy z kotami to poważne zagrożenie właśnie z tego powodu, że potomstwo mieszanych par żbików i kotów bywa płodne i bardzo podobne do rodziców, a jednak nie jest już żbikiem. Co więcej, nie jest już także kotem.
Niektórzy naukowcy uważają, że kotożbiki (płodne mieszańce kota ze żbikiem) stanowią większość osobników żyjących na wolności.
Bardzo trudno jest przez to ocenić, ile żbików w rzeczywistości zostało na wolności, trudno jest je chronić, trudno zwiększać ich liczebność. Żbiki teoretycznie są większe od kotów domowych, mają też bardziej puszysty ogon, ale przecież trafiają się rasy kotów domowych o sporych gabarytach ogonach także bardzo puszystych.
W wypadku większości zwierząt mieszańce dają potomstwo, które da się bez większego trudu odróżnić od rodziców. W wypadku kotożbików jest jednak inaczej i to pozostaje poważnym problemem dla przyszłości żbika w Polsce i Europie.
Szansą mogą być hodowle zamknięte i ogrody zoologiczne, ale nie można wykluczyć, że w zoo... także mieszkają hybrydy.