Co koty mogą jeść, a czego lepiej im nie dawać?

Marcin Szałaj

Oprac.: Marcin Szałaj

Czasami smakowity kąsek spadnie nam na podłogę, a kot wykorzysta chwilę nieuwagi. Czasami nie potrafimy powstrzymać się przed oderwaniem kawałka szynki z kanapki podczas śniadania. Zwykle nie grozi to żadnymi negatywnymi konsekwencjami, jednak całkiem spora liczba produktów jest dla tych zwierząt toksyczna. Czym można podzielić się z kotem pod stołem, a czym nie wolno dokarmiać ich pod żadnym pozorem? Dlaczego stare koty nie piją mleka? Czy kot może zarazić się salmonellą?

Czym można, a czym nie można karmić kotów?
Czym można, a czym nie można karmić kotów? 123rf.com123RF/PICSEL

Co mogą jeść koty? Jedzenie, którym możemy się dzielić

Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie uległ błagalnemu wzrokowi i trącaniu łapką przez kota zaglądającego nam do talerza. Nie trzeba przesadnie się za to łajać, wbrew niektórym teoriom koty nie są przybyszami z kosmosu, których układ trawienny jest skonstruowany zupełnie inaczej niż innych ssaków, w tym ludzi. 

Są jednak niezaprzeczalne różnice – podstawowa to fakt, że koty to mięsożercy. Do zaspokojenia zapotrzebowania na składniki odżywcze potrzebują tylko tych, które znajdują się w tkankach zwierzęcych. Jednocześnie ich żołądki nie są przystosowane do efektywnego trawienia pokarmów roślinnych. Nie oznacza to jednak, że kategorycznie nie wolno im ich podawać. Jeżeli nasz kot wykazuje zainteresowanie sałatą czy ogórkiem możemy dać mu kawałek, jednak trzeba pamiętać żeby była to tylko okazyjna przekąska serwowana w niewielkich ilościach.

W tym trzeba też wspomnieć o zasadzie, która obowiązuje przy każdym rodzaju jedzenia podawanego kotom – pokarm powinien być zupełnie nieposolony, lub zawierający tylko jej minimalną ilość 

Przejdźmy do konkretów. Jakie jedzenie, które trafia na nasz stół, może też trafić do kociej miski?

Ryby. Wszyscy znamy fascynację kotów akwariami, a często także zarybionymi oczkami wodnymi. O ile nie chcemy, żeby zwierzak jadł surowe ryby, o tyle nic nie stoi na przeszkodzie, żeby podrzucić mu kawałek tej upieczonej czy usmażonej. Przed podaniem trzeba tylko pamiętać, żeby pozbawić ją ości. Ryba znalazła się na pierwszym miejscu tego zestawienia z prostego powodu – jej delikatne mięso zwykle soli się znacznie mniej niż sztukę czerwonego mięsa, która często kilka godzin przed obróbką termiczną już nasiąka marynatą czy mieszanką przypraw. 

Mięso. O ile nasz kot nie ma żadnych alergii, to bez obaw możemy mu podawać wszystkie rodzaje mięsa. Niestety w większości przypadków wieprzowina czy wołowina przyrządzana dla ludzi jest mocno przyprawiona. Mniej dodatków często dodaje się do drobiu – w najlepszej sytuacji są wszyscy, którzy w swojej diecie mają np. kurczaka gotowanego na parze. Dla wszystkich innych dobrym pomysłem będzie pozostawienie okrawków z przygotowanego mięsa i szybki zesmażenie ich bez dodatku żadnych przypraw.

Jajka. Mimo że gotujemy je w osolonej wodzie, to przez skorupkę nie przenika jej aż tyle, żeby zaszkodzić kotom (oczywiście przy zachowaniu zdrowego rozsądku). Na miękko, czy na twardo – bez obaw możemy podzielić się nimi z naszym kotem. Nie dotyczy to oczywiście jajek faszerowanych czy z majonezem, chyba że odkroimy tylko kawałek "czystego" białka.

Powinniśmy ograniczać surowe mięso czy ryby w diecie kota z tego samego powodu co w swojej własnej – kot też może złapać salmonellę, nie mówiąc już o pasożytach. Jeżeli jesteśmy pewni, że mięso jest "czyste" to oczywiście nie zaszkodzi ono zwierzakowi (jednak trudno o 100-procentową pewność).123RF/PICSEL

Owoce. Koty zwykle nie przejawiają wielkiego zainteresowania tą grupą pokarmów, jednak jeśli zauważymy, że zwierzę krąży wokół kawałka jabłka czy z radością liże skórkę z arbuza, nie ma potrzeby reagować z przesadną trwogą. Jak już wiemy, układ pokarmowy kota nie radzi sobie zbyt dobrze z rozkładaniem owoców czy warzyw, jednak mały kawałek nie stanowi dla nich praktycznie żadnego zagrożenia (nie licząc pewnej grupy, którą zajmiemy się w kolejnej części artykułu). Może być to jednak tylko jednorazowa przekąska, a nie podstawowy, czy nawet regularny składnik jadłospisu. 

Warzywa. Podobnie jak w przypadku owoców, o ile kot ma na to ochotę, to możemy uraczyć go małym kawałkiem ogórka, marchewki, dyni, czy nawet listkiem szpinaku. Tu także trzeba jednak wydzielić pewną podgrupę, której koty nie powinny pochłaniać nawet w śladowych ilościach – nietrudno domyślić się, że chodzi o te charakteryzujące się ostrym smakiem. Za chwilę wymienimy kilka konkretnych przykładów.

Według specjalistów zajmujących się żywieniem zwierząt przy włączaniu do diety kotów pokarmów ludzkich najlepiej stosować "zasadę 10 procent". Mówi ona, że produkty przeznaczone dla ludzi nie powinny przekroczyć 10. proc dziennego spożycia kota. Pod uwagę bierze się tu wartość kaloryczną – jeżeli kot pochłania dziennie 200 kcal, to 180 kcal powinno pochodzić z kociej karmy, a maksymalnie 20 kcal z jedzenia dla ludzi.

Co szkodzi kotom? 11 rzeczy, którymi nie wolno ich karmić

O ile w powyższym akapicie znalazły się dość ogólne zarysy pokarmów, które w ograniczonych ilościach nie powinny zaszkodzić kotom, o tyle poniżej musimy już skupić się na konkretnych produktach, które nawet w bardzo małych ilościach są dla kota toksyczne, a przez to niebezpieczne.

11 rzeczy, którymi nie wolno karmić kota to:

  1. Ciasto drożdżowe – jakiekolwiek wypieki, w których znajdują się drożdże, mogą powodować gazy. Konsekwencje mogą być jednak znacznie groźniejsze – włącznie z niedrożnością jelit i potencjalnie śmiertelnym skrętem kiszek.
  2. Alkohol –  żadnemu odpowiedzialnemu posiadaczowi zwierząt pomysł pojenia kota alkoholem nie powinien nawet przyjść do głowy, jednak na wszelki wypadek warto przypomnieć, że alkohol to trucizna – także dla człowieka. Koty mają oczywiście znacznie niższą tolerancję niż człowiek i nawet niewielka ilość napojów wyskokowych może spowodować wymioty, biegunkę, ale także śpiączkę, zaburzenia oddychania i śmierć. Innym płynem, którym nie powinniśmy poić kotów, jest kawa.
  3. Czekolada – substancje groźne dla kotów, które znajdują się w czekoladzie to metyloksantyny (m.in kofeina – ta sama co w kawie). Najwięcej zawiera ich czyste kakao i gorzka czekolada. W małych ilościach skończy się zwykle na wymiotach i biegunce, ale mogą też wystąpić drgawki.
  4. Owoce cytrusowe – w tej grupie owoców pojawia się zagrożenie w postaci kwasu cytrynowego – najwięcej znajdziemy go w cytrynach, pomarańczach, grejpfrutach i mandarynkach. Spożycie niewielkich ilości nie powinno być dla kota wybitnie groźne, zwykle skończy się na biegunce, jednak w większych dawkach konsekwencje mogą być poważniejsze. Kwas cytrynowy występuje też w niektórych warzywach (brokuły, pomidory czy wspomniane wyżej marchewki). M.in. z tego powodu warzywa i owoce można dokarmiać kota tylko niewielkimi ilościami takich pokarmów.
  5. Czosnek i cebula – o ile większość warzyw w małych ilościach nie odbije się negatywnie na zdrowiu kota, o tyle czosnek, cebula (także nieostre odmiany), ostra papryka, szczypiorek czy por w diecie kotów są bezwzględnie zabronione. Z jednej strony prowadzą one do rozstroju żołądka, z drugiej kapsaicyna i związane z nią pieczenie może wywołać u kota panikę, a w dużych stężeniach także poparzenia. 
  6. Winogrona i rodzynki – mechanizm stojący za szkodliwością tych owoców w diecie kotów nie został jeszcze w pełni poznany, jednak istnieje szereg raportów i doniesień o uszkodzeniach nerek u kotów (i psów), które je jadły. Na szczęście większość kotów nie wykazuje najmniejszego zainteresowania takim pokarmem.
  7. Kokos – zarówno woda kokosowa jak i miąższ w większych ilościach są dla kotów szkodliwe. Istnieją za to preparaty z olejem kokosowym stosowane dla odżywienia sierści i skóry zwierząt, jednak ich użycie powinno być skonsultowane z weterynarzem.
  8. Nabiał z laktozą – choć fakt, że "koty piją mleko" jest głęboko zakorzeniony w społecznej świadomości, takie stwierdzenie jest prawdziwe tylko dla kociąt, w żadnym razie nie dla dorosłych kocurów. Już w 1987 roku pojawiły się badania, które jasno wskazywały, że wraz z wiekiem obniża się u kotów poziom laktazy – enzymu niezbędnego do trawienia laktozy. Niewielkie ilości zwykle nie wywołają większych, a często zupełnie żadnych symptomów, jednak regularne podawanie kotu mleka czy sera może prowadzić do pogorszenia ogólnego stanu zdrowia ze względu na chroniczne problemy z trawieniem podawanego pokarmu.
  9. Orzechy – jako najbardziej niebezpieczne wymienia się orzechy makadamia, jednak kotom nie powinno też dawać się orzechów włoskich czy migdałów. Zawarte w nich oleje mogą prowadzić do biegunek i wymiotów. Są też podstawy do podejrzeń, że orzechy w diecie kota mogą powodować często śmiertelne zapalenie trzustki.
  10. Surowe mięso, ryby i jajka – ten i kolejny podpunkt są chyba najbardziej kontrowersyjną częścią artykułu, jest całkiem prawdopodobne, że większość właścicieli kotów regularnie karmi je surowym mięsem – okrawkami, skórkami, wątróbką itd. W zdecydowanej większości przypadków nie wiąże się to z żadnymi objawami. Ba, przecież już na początku artykułu jasno stwierdziliśmy, że koty to urodzeni mięsożercy. Powód, dla którego surowe mięso, ryby i jajka nie powinny trafić do kociej miski, jest identyczny jak w przypadku ludzi – ryzyko zakażenia salmonellą, bakterią E. coli, a także pasożytami, które mogą znaleźć się w surowych i niedogotowanych produktach.
  11. Ksylitol – popularny zamiennik cukru, który świetnie sprawdza się u ludzi, dla kotów (a także psów) jest ogromnym zagrożeniem. Spożycie przez nasze zwierzę tej substancji może prowadzić do standardowej przy zatruciu biegunki i wymiotów, ale także do niewydolności wątroby i zapaści. Skoro jesteśmy przy produktach sypkich, warto jeszcze raz przypomnieć, że w diecie kotów powinno być jak najmniej, a najlepiej zero soli.

Wymienione powyżej produkty w żadnym razie nie powinny znaleźć się w kocim pyszczku. Wszystkie inne produkty, jeżeli podajemy je kotu po raz pierwszy, wydzielamy zwierzakowi w małych ilościach, a następnie obserwujemy, ja zwierzak poradzi sobie z jego strawieniem. Jeżeli nie pojawią się wymioty, gorączka, ospałość czy odwrotnie nadmierne pobudzenie i niepokój, następnym razem możemy uraczyć kota nieco większą porcją, jednak w granicach wyznaczonych przez zasadę 10 proc.

Jeżeli zauważymy u naszego zwierzaka jakiekolwiek alarmujące objawy, powinniśmy skonsultować się z weterynarzem, jednocześnie przekazując mu wszelkie informacje na temat naszych eksperymentów żywieniowych. Szybka i trafna diagnoza pomoże w doborze właściwego sposobu leczenia, choć w zdecydowanej większości przypadków wystarczy trochę odpoczynków i działających doraźnie leków.

Czytaj także:

Zobacz też: 

Depresja u psów i kotówStowarzyszenie Program Czysta PolskaPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas