Opłata od kilograma śmieci. Zapłacisz tylko za odpady, które wytworzysz
Wiele wskazuje na to, że w Polsce możemy mieć wkrótce do czynienia z nowym systemem naliczania tzw. opłaty śmieciowej. Taki pomysł przedstawił jeden z dyrektorów w resorcie klimatu.

Dziś opłata śmieciowa to np. ustalona odgórnie stawka od gospodarstwa domowego. Jest też sposób naliczania, który łączy zapłatę za wywóz odpadów ze zużyciem wody w mieszkaniu (pozwala to oszacować, ile osób mieszka w danym lokalu).
Nie ma idealnej metody na opłatę śmieciową
Opłatę śmieciową gminy mogą uzależnić też od metrażu mieszkania lub liczby mieszkańców. Żadna z nich nie jest jednak doskonała. Samorządy nie mogą się doprosić o deklaracje śmieciowe, a mieszkańcy przekłamują dane, żeby płacić mniej.
Coraz częściej w dyskusjach na temat opłat za śmieci pojawia się też kwestia odpowiedzialności zbiorowej. To problem szczególnie w blokach. Wystarczy tak naprawdę, że jedna osoba nie segreguje, aby cała wspólnota otrzymała karę sięgającą dziesiątek tysięcy złotych.
Na horyzoncie pojawił się jednak promyk nadziei. Okazuje się, że wkrótce w Polsce możemy mieć do czynienia z jeszcze jednym sposobem naliczania opłat za zagospodarowanie odpadów.

Zapłać tylko za te odpady, które wyrzucasz
Chodzi o tzw. pay-as-you-throw, czyli "płać za tyle, ile wyrzucasz". Nazwa mówi sama za siebie - odpady będą ważone i weryfikowane, a mieszkaniec zapłaci tylko za te śmieci, które faktycznie wyrzucił i posegregował.
Jak dowiedział się "Dziennik Gazeta Prawna", Ministerstwo Klimatu i Środowiska planuje nowelizację ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Projekt ma być gotowy jesienią.
Dr inż. Marek Goleń, dyrektor departamentu gospodarki odpadami w resorcie, zdradził w rozmowie z "DGP", że jednym z rozwiązań wprowadzonych przez nowelizację ma być właśnie zasada "pay-as-you-throw". Od samorządów będzie zależało, czy się na nią zdecydują, czy nie.
To rozwiązanie systemowe, które automatycznie premiuje tych, którzy wytwarzają mniej odpadów – niezależnie od tego, czy wynika to z korzystania z kompostownika, ograniczenia konsumpcji czy rezygnacji z paliw stałych
Te miasta i gminy, które wprowadzą nowy system, będą musiały się jednak liczyć z inwestycjami. Konieczne będzie przypisanie worków lub pojemników do mieszkańców, ważenie odpadów i prowadzenie dokładnej ewidencji.
Może się to jednak opłacić, bo teoretycznie skorzystają i samorządy, i mieszkańcy. Gminom łatwiej będzie skontrolować segregację śmieci i uzyskać wyższe poziomy recyklingu wymagane przez UE.
Za to mieszkańcy wreszcie zapłacą dokładnie za tyle odpadów, ile wytworzyli i tylko oni będą osobiście odpowiedzialni za ew. niedociągnięcia w segregacji. Taki system ma też szansę skłonić Polki i Polaków do wytwarzania po prostu mniejszych ilości śmieci.