Jednorazowe kubki jak reklamówki. Do kawy doliczą nam nawet złotówkę
Od 1 stycznia 2024 r. za jednorazowe kubki i opakowania na wynos musimy zapłacić w Polsce nową, dodatkową opłatę. Podatek od plastiku ma podobną funkcję jak wprowadzono przed laty opłata za jednorazowe reklamówki - ma zwrócić naszą uwagę na śmieci i ograniczyć ich ilość w środowisku. Po raz kolejny jednak obowiązek ten zrzuca się na klientów, a nie na producentów.
Od początku roku obowiązują w Polsce przepisy mające na celu ograniczenie zużycia jednorazowego plastiku. Wprowadzono je trzema rozporządzeniami, które są pokłosiem unijnej dyrektywy single-use plastics (tzw. SUP).
Opłata za jednorazowe kubki. Za które trzeba płacić?
Co to oznacza w praktyce? Do każdego kubka z tworzyw sztucznych i dań na wynos będzie od teraz doliczana opłata - dokładnie tak samo jak kilka lat temu miało to miejsce z reklamówkami. Stawka za kubek wynosi 20 groszy, a za pojemnik i opakowania w restauracjach typu fast food - 25 groszy.
O jakich konkretnie kubkach i pojemnikach mowa? Warto podkreślić, że nie chodzi tu tylko o typowe kubki na piwo czy lemoniadę, które są w całości z plastiku. - Opłatą są objęte również kubki wykonane np. z papieru i zawierające warstwę laminatu - tłumaczy prawnik Mikołaj Maśliński. Czyli takie, które są w większości kawiarni, stacji benzynowych czy sklepach typu Żabka sprzedających kawę z ekspresu.
Dziś, zamawiając kawę, herbatę lub inne napoje na wynos, może wydawać nam się, że podawane one są w kubkach z papieru. To nieprawda. Czysty papier nie poradziłby sobie z płynem. Dlatego producenci stosują trik polegający na mieszaniu papieru z plastikiem. Dzięki temu kubek z kawą czy colą się nie rozpuszcza. Problem w tym, że sprzedawcy często mijają się z prawdą, nazywając takie opakowania "papierowymi" i "ekologicznymi".
Dlatego, jak przewidują eksperci, od 1 stycznia 2024 r. sklepy, kawiarnie i restauracje w Polsce będą pobierać od klientów opłatę od plastiku, a także cenę samego opakowania. Kupując np. kawę, do paragonu, oprócz opłaty, może nam zostać doliczona cena kubka. Do tego, w tym do samej opłaty, będzie doliczany VAT - wylicza prawnik Mikołaj Maśliński.
To dobry moment, aby konsumenci zwrócili uwagę na problem rosnącej góry jednorazowych odpadów, a przedstawiciele kawiarni i restauracji rozejrzeli się za wielorazowymi zamiennikami, które są już na rynku.
Za jednorazowy kubek zapłacimy nawet złotówkę
W praktyce zatem może się okazać, że do ceny napoju mogą dojść koszty od 20 groszy + VAT do nawet 70 groszy czy nawet 1 zł. - Wszystko zależy od strategii, jaką przyjmie dany sprzedawca. Dziś część firm pobiera wyłącznie opłatę, ale są takie, które doliczają także koszt samego opakowania - tłumaczy Mikołaj Maśliński w rozmowie z Zieloną Interią. Opłaty za kubki i opakowania zawierające tworzywa sztuczne powędrują do budżetu państwa.
A co, gdy nie chcemy płacić? Niestety gdy klient nie będzie życzył sobie jednorazowego pojemnika czy kubka, może zostać odprawiony z kwitkiem. Obowiązek oferowania wielorazowych pojemników (za kaucją) lub wykonanych z innych materiałów niż tworzywa sztuczne zacznie obowiązywać w Polsce dopiero od 1 lipca 2024 r.
Szacunki wskazują, że co roku na świecie zużywa się nawet 500 miliardów jednorazowych kubków. Są też badania, które mówią, że u naszych zachodnich sąsiadów - w Niemczech - w ciągu godziny spożywa się 320 tys. napojów w jednorazowych kubkach.
Brakuje jednak wyliczeń, ile dokładnie takich opakowań zużywa się ich w Polsce. Wiemy jednak, że co roku na nasz rynek wprowadza się ok. 200 tys. ton jednorazowych wyrobów z tworzyw sztucznych. Wśród nich są kubki zawierające plastik oraz opakowania na wynos.
To sygnał, w jakim kierunku powinniśmy podążać i jak to widzi Unia Europejska. Płacąc za jednorazowe produkty lub korzystając z rozwiązań wielokrotnego użytku, redukujemy wykorzystanie surowców pierwotnych i ślad węglowy.
Jednorazowe kubki jak jednorazowe reklamówki
Podobną opłatą co jednorazowe kubki i opakowania objęto w Polsce od 1 stycznia 2018 r. plastikowe reklamówki. Wynosi ona minimum 20 groszy za sztukę. Co roku z tego tytułu budżet państwa zasilany jest kwotą nawet kilkuset milionów złotych. To mniej niż zakładano na etapie tworzenia przepisów, ale kwota i tak jest znacząca.
Zobacz również:
Opłata za reklamówki pokazała Polkom i Polakom, że zagospodarowanie tego typu odpadów to realny koszt dla społeczeństwa i środowiska. Podobnie ma być z plastikowymi kubkami i opakowaniami na wynos. Przychody z tej opłaty również zasilą budżet państwa.
Po wprowadzeniu opłaty recyklingowej za reklamówki ich zużycie w Polsce zaczęło spadać. Wyjątkiem był rok 2022, gdzie nastąpił nieznaczny wzrost liczby kupionych toreb z tworzyw sztucznych. Nadal sprzedano ich jednak mniej niż w 2020 r.
Co roku w Polsce sprzedaje się ok. 860-880 mln jednorazowych reklamówek. Ta liczba może robić wrażenie. Mamy przecież opłatę recyklingową, która powinna hamować zużycie. Nie oznacza to jednak, że podatek nie działa.
Polska zajmuje bowiem wysokie, trzecie miejsce w Europie w rankingu najniższego zużycia toreb foliowych. Kupujemy ich średnio 23 rocznie i jesteśmy zaraz za Portugalią i Belgią. Najgorzej jest w Czechach, Łotwie i Litwie. Tam zużywa się nawet 300 reklamówek na osobę rocznie.
Widzimy zmianę nawyków u konsumentów - coraz więcej osób korzysta z toreb wielorazowych, a badania pokazują, że coraz więcej Polaków widzi zagrożenie, jakie stanowi produkcja plastiku. Mamy nadzieję, że teraz będzie podobnie - opłaty za jednorazowe kubki czy pojemniki na żywność zachęcą konsumentów i przedsiębiorców do szukania rozwiązań wielorazowych, producentów zaś do takie projektowania opakowań i produktów, które będą bardziej ekologiczne.