Wilki wyginęły w Andaluzji. Zostały wybite przez kłusowników i myśliwych
Magdalena Mateja-Furmanik
Hiszpania może poszczycić się jedną z najliczniejszych populacji wilka w skali Europy. Haniebny wyjątek stanowi jej południowy region Andaluzja. W niedawno opublikowanym raporcie ministerstwo środowiska ogłosiło, że od 2020 r. nie zarejestrowano śladu obecności wilka w Andaluzji. Gatunek został uznany za wymarły.
Zgodnie z oficjalnymi danymi z 2021 r. Hiszpanię zamieszkuje 2-2,5 tys. wilków, co czyni ten kraj najbardziej wilczym państwem w Europie. Szacuje się, że aż 90 proc. tych zwierząt żyje na północnym zachodzie, głównie w Kastylii i León, Galicji i Asturii. W tych regionach uznane są za gatunki chronione od 2021 r. Ogłoszony dwa lata temu plan odbudowy populacji wilka zakłada 18-procentowy przyrost jego populacji.
Hiszpania jest krajem mocno zdecentralizowanym. Strategie ochrony zwierząt w dużej mierze zależą od decyzji włodarzy danego regionu. Z tego powodu różnica między populacją wilków na północy i na południu jest kolosalna.
Żegnaj, wilku
Chociaż informacja o wyginięciu wilka została oficjalnie ogłoszona w zeszłym tygodniu, naukowcy donoszą, że już od 2013 r. nie znaleziono żadnych dowodów na istnienie wilków w Andaluzji. Z kolei ostatnia grupa reprodukcyjna została zaobserwowana ostatni raz w 2003 r. Oznacza to, że stan andaluzyjskiego wilka był tragiczny już od ponad 20 lat. Pomimo wielokrotnych apeli naukowców, rząd nie przyjął żadnych środków ochronnych.
Zdaniem Luisa Suáreza, koordynatora hiszpańskiego oddziału WWF, do głównych przyczyn wyginięcia wilka zalicza się utrata siedlisk, kłusownictwo i nielegalne polowania. Pośrednią winę ponosi rząd, który nie sklasyfikował go jako gatunek zagrożony wyginięciem. Gdyby do tego doszło, rząd Andaluzji byłby prawnie zobowiązany do podjęcia działań w celu ochrony lokalnej populacji wilków.
Jak wyznaje Suárez w rozmowie z "The Guardian", niechęć rządu do wprowadzenia zmian wynikała z nacisków lobby myśliwskiego i hodowców zwierząt gospodarskich, którzy widzieli w wilkach ogromne zagrożenie. W efekcie ograniczył się do monitorowania populacji wilków i nie podjął żadnej czynnej ochrony, ani nie wprowadził ograniczeń jego odstrzału.
Rezultatem pozostawienia strategii odstrzału w rękach kół myśliwskich jest zagłada gatunku. Do analogicznej eksterminacji prawie doszło w Polsce w przypadku łosia - wprowadzenie moratoriów praktycznie w ostatnim momencie uchroniło te majestatyczne ssaki od zagłady.
Źródło: The Guardian