Wielka, groźna paszcza pełna jadu. Może uratować życie wielu ludzi
Gadami, które kojarzą się nam z jadowitością, są przede wszystkim węże. Jaszczurki? Raczej nie, chociaż warany zabijają swe ofiary właśnie za pomocą jadu. Przez lata za jedyną toksyczną jaszczurkę uchodziła uważana za potwora heloderma arizońska. Lęk jednak może przerodzić się w nadzieję i wdzięczność. Zwierzę okazało się naszą szansą na wykrywanie groźnej choroby.
O tym, że warany stosują jad do polowań wiemy od niedawna. Przez lata nie uchodziły one za zwierzęta jadowite i wówczas za jedyne toksyczne jaszczurki świata uważano helodermy - prastare gady z Ameryki Północnej. Chociaż żyją po drugiej stronie kuli ziemskiej niż warany, to jednak możliwe, że zwierzęta te są daleko spokrewnione i miały wspólnego przodka.
Heloderma, czyli jadowita jaszczurka
Niegdyś uważano, że istnieją tylko dwa ostatnie gatunku heloderm (w przeszłości Ziemię zamieszkiwało ich więcej) - heloderma arizońska i heloderma meksykańska. Różnią się kolorami, wyglądem i miejscem zamieszkania.
Pierwsza, znana też jako gila, żyje na południowym zachodzie USA, od stanów Nevada i Utah po Rio Grande oraz przyległe stany Meksyku. Jej plamy na ciele pokrytym wielkimi łuskami miewają barwy różowe. Heloderma meksykańska ma z kolei plamy głównie żółte. Jest o wiele większa, dorasta nawet do metra i waży 2 kg. Żyje dalej na południe, w Meksyku i Gwatemali.
Zoologowie są jednak zdania, że heloderma arizońska i meksykańska to nie wszystko. Należy wyróżnić jeszcze trzy inne gatunki tych jaszczurek.
Ludzie obawiają się jadowitych heloderm
Na suchych terenach USA i Meksyku te duże i silne zwierzęta budzą lęk. Już Indianie wiedzieli, że są jadowite i lepiej nie zbliżać się do nich ani ich nie dotykać. Gdybyśmy ich jednak posłuchali, nie dowiedzielibyśmy się, że toksyczne gady mogą uratować nam życie.
Ugryzienie człowieka przez helodermę nie bywa śmiertelne, gdyż siła jej toksyny nie jest tak wielka jak np. w przypadku węży. Takie pokąsanie to jednak nic przyjemnego. Powoduje infekcję, obrzęk, także ból i to niekiedy spory. Konsekwencją są bóle głowy, nudności, wymioty.
Tym bardziej dziwne jest, że ten jad może mieć zbawienne skutki dla ludzi.
Toksyny zawarte w paszczy helodermy arizońskiej stały się już inspiracją do powstania leków inkretynowych, czyli działających na hormony jelitowe zwiększające wydzielanie insuliny przez komórki beta wysp trzustkowych po spożytym posiłku. To ważne w leczeniu cukrzycy, choroby cywilizacyjnej naszych czasów.
U niektórych te komórki nie działają właściwie i tworzą wtedy insulominy, czyli guzy powodujące nadprodukcję insuliny przez trzustkę i obniżające poziom cukru we krwi. Guzy te są prawdziwym wyzwaniem dla lekarzy, gdyż ich rozmiary są niewielkie, a lokalizowanie ich i radzenie sobie z nimi - trudne. Jad arizońskiego jaszczura może tu bardzo pomóc.
W ślinie helodermy jest ratunek dla cukrzyków
W nowym badaniu opublikowanym w "The Journal of Nuclear Medicine" czytamy o nowych sposobach leczenia guzów insulominowych. Dotąd wymagały interwencji chirurga, teraz może okazać się to zbędne.
Jad w ślinie helodermy nadaje się do walki z tymi guzami i kontroli poziomu insuliny znakomicie. Pozostaje jeden problem - substancje jaszczura są bardzo niestabilne w ciele człowieka.Trzeba było opracować jego syntetyczną wersję, którą można zastosować w leczeniu. Nazywa się Extendin i ma nadzwyczajną skuteczność, pozwalającą wykryć guzy w 95 proc. przypadków.
Helodermy używają swego jadu do polowania na zdobycz, która mogłaby być szybsza od nich, np. małe kręgowce jak gryzonie, jaszczurki czy ptaki. Przysmakiem jaszczurek jest pokarm, który użycia jadu nie wymaga - to jaja znajdowane w naziemnych gniazdach.
Jaszczurki te żerują w porze deszczowej, a gdy nadchodzi susza, zaszywają się w podziemnych kryjówkach i trudno je znaleźć. Na najbardziej rozpalonych pustyniach Arizony czy Nowego Meksyku spędzają pod ziemią większość życia.