Warszawa. Mężczyzna dręczył dwie sowy na Starówce. Został zatrzymany
Magdalena Mateja-Furmanik
Na warszawskiej Starówce jeszcze do niedawna można było zrobić sobie zdjęcie z sową. Zwierzęta w niedzielę zostały odebrane przez strażników miejskich, ponieważ były trzymane bez wody w pełnym słońcu. Właściciel nie miał też pozwolenia na trzymanie jednego z ptaków.
W niedzielę, 28 maja turyści zgłosili, że na Placu Zamkowym w Warszawie mężczyzna oferuje zrobienie zdjęcia z sową płomykówką za opłatą. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że ptaki miały skrępowane nogi, były trzymane w pełnym słońcu i bez wody.
Warszawa. Mężczyzna oferował zdjęcia z sowami
Są to również zwierzęta nocne, które w dzień powinny odpoczywać. Mają bardzo czuły słuch, dlatego przebywanie na gwarnej Starówce jest dla nich szczególnie stresujące.
Gdy straż miejska zjawiła się na miejscu, okazało się, że mężczyzna nie posiada zezwolenia na posiadanie jednego z ptaków.
W związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami i posiadania dzikich zwierząt bez pozwolenia na miejsce została wezwana policja i weterynarz. Ptaki zostały odebrane, a ich właściciel może otrzymać karę nawet do trzech lat pozbawienia wolności.
Sowa płomykówka w Polsce
Populacja sowy płomykówki w Polsce jest stabilna - oznaczona jest jako takson najmniejszej troski. Mimo to, na terenie Polski gatunek ten jest objęty ścisłą ochroną gatunkową i wymaga ochrony czynnej. W naszym kraju żyje ich około 1000-1500 par. Przyrodnicy obserwują jednak, że ich populacja się zmniejsza.
Za główną przyczynę zmniejszającej się populacji sowy płomykówki uważa się postępującą likwidację miejsc odpowiednich do gniazdowania przy okazji rozmaitych remontów. Z tego powodu ochrona tego gatunku opiera się na zabezpieczeniu gniazd oraz dystrybucji budek lęgowych. Sowy giną również często na skutek kolizji z autami.
Podstawę diety sowy płomykówki stanowią gryzonie. Wraz z intensyfikacją rolnictwa ich liczebność spada, co przekłada się na mniejszą populację tych ptaków.
Duże zagrożenie stanowią również pestycydy. Najczęściej zostają zatrute nimi gryzonie, które potem są zjadane przez sowy. W efekcie do ciała ptaka dostaje się trucizna, która go zabija lub w lżejszych przypadkach prowadzi do zatrucia i zaburzenia w tworzeniu skorupki jaj. Złożone jaja są zbyt kruche, by mogły być wysiedziane.