W sklepie była "długa zielona żmija". Wezwali straż i co za zdumienie
Wielki, długi i zielony gad miał wpełznąć do sklepu w Lgocie Wielkiej koło Radomska na północ od Częstochowy, w związku z czym zaniepokojeni mieszkańcy wezwali straż pożarną. Uważali, że to wielka żmija. Gdy dotarli na miejsce, okazało się, że faktycznie w sklepie jest sporej wielkości zielony waż. Ale to nie jest żmija.
Do pomyłki doszło w sklepie w Lgocie Wielkiej, gdzie ludzie zaniepokoili się widokiem bardzo dużego węża w kolorze zielonkawym, który wpełzł do środka. Uważali, że to "długa żmija". Zapomnieli o tym, że żmije nie mają koloru zielonkawego, wyglądają zupełnie inaczej i nie każdy wąż musi być żmiją. Tak było w tym wypadku. Przybyli na miejsce strażacy zorientowali się, że mają do czynienia z zaskrońcem. Sporym, ale niegroźnym.
Zobacz również:
Zaskrońce z reguły nie są wężami dużymi, ale najbardziej dorodne okazy mogą osiągać nawet półtora metra długości. A to znaczy, że przebijają rozmiarami naszego jedynego jadowitego gada, którym jest żmija zygzakowata. Maksymalna długość żmii to 1,2 metra. Duży zaskroniec może zrobić wrażenie, zwłaszcza że to wąż szybki. No i bardzo często jest mylony ze żmiją, co w wielu wypadkach dla tego niegroźnego gada kończy się tragicznie.
Zaskroniec jest często mylony ze żmiją
Zaskroniec tworzy kilka odmian barwnych, nie każda jest taka charakterystycznie popielata w delikatne, kreskowane plamki (nie zygzak). Tę rozpoznać najłatwiej, zwłaszcza gdy widać do tego charakterystyczne dla tego węża żółtawe czy pomarańczowe, w niektórych wypadkach białawe, plamy z tyłu głowy. Znajdują się po obu jej stronach, właśnie "za skroniami", skąd wzięła się nazwa zwierzęcia. Dostrzeżenie ich nie pozwala pomylić niejadowitego zaskrońca z żadnym innym wężem, zwłaszcza ze żmiją zygzakowatą, z którą w innych wypadkach mylony jest często. I zabijany.
Zaskroniec nie ma jadu, ale potrafi się skutecznie bronić. W tym celu albo udaje martwego, albo też strzela cuchnąca substancją, która upodabnia go do skunksa.
- Złapali węża przy pomocy chwytaka do gadów. Zwierzę zostało włożone do specjalnego pojemnika, a następnie wypuszczone w pola z dala od zabudowań - informuje starszy kapitan Marek Jeziorski, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Radomsku, cytowany przez serwis "Radomsko Nasze Miasto".