Reagują na wojnę w Ukrainie. Robią to, co samoloty
Nie tylko samoloty pasażerskie za wszelką cenę omijają Ukrainę i związane z nią tereny walk. Okazuje się, że robią to także ptaki w drodze na zimowiska i podczas powrotu z nich. Orliki grubodziobe, szponiaste ptaki najliczniejsze we wschodniej Europie, nadkładają drogi, by nie mieć nic wspólnego z wojną.
Odkąd inwazji Rosji na Ukrainię (a nawet wcześniej, biorąc pod uwagę tragedię malezyjskiego Boeinga 777 zestrzelonego nad wschodnią Ukrainą 17 lipca 2014 r. w drodze z Amsterdamu do Kuala Lumpur) samoloty pasażerskie unikają przelotów nad tym krajem. Unikają stref działań wojennych i piloci wolą nadłożyć drogi niż przelatywać tam, gdzie niebezpiecznie.
Ptaki biorą przykład z samolotów
Każdy, kto podróżował z Polski na południe czy do Azji zapewne zauważył, że granice Polski, Słowacji czy innych krajów z Ukrainą nie są przekraczane przez lecące samoloty. Okazuje się, że ptaki robią dokładnie to samo.
Zobacz również:
Charlie Russell z Uniwersytetu Wschodniej Anglii w Norwich opublikował na łamach "Current Biology" interesujące badania na temat orlików grubodziobych. To ptaki szponiaste spotykane także w Polsce, ale liczniejsze są właśnie na wschodzie Europy i w krajach byłego ZSRR.
Orlik grubodzioby to jeden z najrzadszych ptaków szponiastych Eurazji, a w Polsce to jeden z najrzadszych ptaków w ogóle. Wschodnia Polska to jedyne miejsce, gdzie możemy u nas znaleźć tę rzadkość, bowiem przez nasz kraj przechodzi zachodnia granica jego zasięgu. To ptak wschodniej Europy i Eurazji. Większość orlików grubodziobych mieszka w Rosji aż po jej Daleki Wschód, w Europie można te ptaki spotkać także na terenie Białorusi, Ukrainy, krajów bałtyckich (Litwa, Łotwa, Estonia), Finlandii.
Orliki unikają wojny. Omijają tereny walk
Zdaniem naukowców z Norwich, którzy zamontowali na ciałach orlików we wschodniej Europie czujniki GPS, w wypadku ptaków migrujących nad terytorium Ukrainy szlaki przelotowe znacznie się wydłużyły. Zwierzęta ewidentnie zmieniły trasy, aby unikać obszarów objętych konfliktem.
Ten trwa już ponad dwa lata w tej ostatniej, najostrzejszej formie i to wystarczyło - jak widać - by orliki zorientowały się, że jest problem i lepiej unikać ryzyka związanego chociażby z ostrzałem i brakiem spokojnych terenów do lądowania czy odpoczynku.
Opublikowane badania pokazują zachowania orlików z terenów Białorusi, które migrowały nad Ukrainą na południe. W tym gronie samice leciały do i z Grecji, a samce przedostawały się na zimowiska dalej - nawet do Afryki Wschodniej. Ponadto ptaki te zimują także na Bliskim Wschodzie i Półwyspie Arabskim.
Ścieżki 19 osobników z ostatnich lat porównano z 65 podobnymi z okresu przedwojennego, z lat 2018-2021. Wiele wskazuje na to, że orliki lecą teraz o średnio 85 km dłużej, a w niektórych wypadkach trasa wydłużyła się o przeszło 250 km.
Po rozpoczęciu konfliktu w Ukrainie podróż zwierząt trwa średnio 55 godzin dłużej, a prędkość lotu samców była niższa niż przed rozpoczęciem konfliktu. Zamiast 90 proc. ptaków zatrzymujących się na terenach Ukrainy przed konfliktem teraz korzysta z tego zaledwie jedna trzecia. Orliki starają się jak najszybciej minąć Ukrainę i ominąć tereny szczególnie niebezpieczne.
Ma to swoje konsekwencje, bowiem lot na zimowiska i powrót z nich kosztuje je więcej sił. Charlie Russell użył nawet porównania do sportu - gdy zawodnik ma do pokonania maraton, a sytuacja na trasie zmusza go do dołożenia do niego jeszcze 10 dodatkowych kilometrów.
Oczywiście, są wyjątki. Brytyjczycy zanotowali dwa samce orlika grubodziobego, które mają wojnę gdzieś. Jeden z nich nadal lata nad Kijowem, drugi - nad Donbasem.