Po co ptaki odlatują na zimę? Nowe dane zaskoczyły nawet naukowców
Obrączkowanie ptaków i śledzenie ich za pomocą GPS pozwala poznać trasy ich wędrówek podczas migracji. Naukowcy z niemieckiego Instytutu Maxa Plancka założyli zwierzętom małe rejestratory analizujące tętno i temperaturę ciała, by przekonać się, jakie są rzeczywiste koszty ptasich migracji i po co tak naprawdę odlatują na zimę. Wyniki są zdumiewające.
Kosy to przypadek ciekawy. Te najczęściej spotykane u nas drozdy niezwykle sprawnie przystosowały się do życia w środowisku zmienionym przez człowieka. Do tego stopnia, że kosy są częstymi gośćmi miast i tworzą tam nawet odrębne, przystosowane do miejskiego życia, populacje. One są najczęściej osiadłe.
To dość charakterystyczne dla kosów, że tworzą one populacje osiadłe i migrujące, niekiedy nawet na tym samym obszarze. Reguła jest taka, że ptaki mieszkające dalej na północy odlatują na zimę, a te z południowych rejonów - nie, ale to też zależy od wielu czynników. Chociażby od tego, na ile kosy nauczyły się korzystać z odpadków i pokarmu zostawionego przez ludzi.
Niektóre kosy odlatują, inne zostają
Niemieckie badania nad kosami zostały przeprowadzone w Bawarii, w południowych Niemczech. To idealne miejsce, bo tutaj populacje kosów dzielą się niemal po połowie na migrujące i osiadłe. 50 proc. z nich odlatuje do Francji, Hiszpanii czy Włoch, reszta radzi sobie z zimą na miejscu.
Podobnie jest w Polsce, chociaż u nas coraz więcej kosów pozostaje na miejscu na zimę. Odlatują głównie te, które mieszkają w lasach i poza miastami. Wtedy udają się także do zachodniej i południowej Europy, niezbyt daleko.
Badania opublikowane przez "Nature Ecology & Evolution" na bazie pracy Instytutu Maxa Plancka to bezprecedensowy wgląd - jak czytamy - w prawdziwe koszty energetyczne zarówno migracji, jak i pozostawania w miejscu. Dane ujawniły również nieoczekiwany mechanizm oszczędzania energii stosowany przez kosy przed rozpoczęciem migracji.
Okazuje się, że szykujące się do podróży kosy mocno oszczędzają wydatki energetyczne i gwałtownie zwalniają swój metabolizm na trzy tygodnie przed podróżą do ciepłych krajów. Spada temperatura ich ciała, energia jest magazynowana i w efekcie ptaki docierają na zimowiska ze sporą nadwyżką, której nie zużywa sama podróż.
Dalej dzieje się coś zaskakującego. Wydatki energetyczne podczas zimowania bynajmniej nie spadają w porównaniu z tym, co zostawiły w kraju. A przecież udanie się na zimowisko temu ma służyć, choćby ze względu na znacząco niższe koszty utrzymania ciepła w łagodniejszym klimacie. Nie jest jasne, co dzieje się z tą nadwyżką, tego naukowcy na razie nie wyjaśnili.
Po co w takim razie ptaki odlatują?
Wnioski są jednak zdumiewające. Nie chodzi nawet o to zwolnienie metabolizmu ptaków przed podróżą, gdyż tego mogliśmy się spodziewać. Istotne jest to, że spędzanie zimy w ciepłych krajach bynajmniej nie ogranicza wydatków energetycznych zwierzęcia. To rodzi pytanie, po co ptaki to robią?
Odpowiedź nie jest jasna. Możliwe, że tam znajdują więcej pokarmu i lepsze warunki bytowe. Możliwe też, że te migracyjne uwarunkowania pochodzą jeszcze z zamierzchłych czasów i utrwaliły się u ptaków na tyle, że nie podlegają gwałtownym zmianom. To, co ogranicza migracje, to właśnie wpływ człowieka i zmian, jakie powoduje on w środowisku.