Największe kolibry świata ukryły się w górach. Zadziwiające, co potrafią

Już sama jego nazwa jest dość zabawna, bo to nieco dziwne zestawienie - niby gigant, a jednak taki malutki. Gigancik jest kolibrem i to bezdyskusyjnie największym w świecie tych małych ptaków. Teraz okazuje się jednak, że takich gigancików jest więcej, a niektóre z nich znają niezrozumiałą dla nas wciąż receptę na radzenie sobie z bardzo dokuczliwą dla ludzi chorobą.

Gigancik to największy znany koliber
Gigancik to największy znany koliberdhphoto68123RF/PICSEL

To choroba wysokościowa, która potrafi dopaść nawet doświadczonych alpinistów wraz ze wzrostem wysokości. Gwałtowna zmiana miejsca i pójście w górę w szybkim tempie może doprowadzić do niedotlenienia. Hipoksja wywołuje bardzo nieprzyjemne objawy, w tym nudności, biegunkę, osłabienie, a nawet poważniejsze jak obrzęk płuc czy mózgu. Może pojawiać się już na wysokości 1500 metrów n.p.m., a bardzo często zdarza się właśnie w Andach.

Z chorobą wysokościową trudno walczyć. Nawet Indianie kursujący w Andach między niziną i miejscowościami położonymi nad brzegiem morza a wysokimi górami mają z nią problemy. Tymczasem ten koliber jakby drwił sobie z tej przypadłości. Zdaje się być całkowicie na nią odporny.

Okazuje się, że w południowoamerykańskich górach żyje gatunek dość daleko podróżujący, jak na kolibra. W sezonie lęgowym przebywa blisko poziomu morza, aby po jego zakończeniu polecieć w wysokie pasma andyjskie. Pokonanie wybrzeża Chile i dotarcie na wysokość nawet kilku tysięcy metrów nad jego poziomem zajmuje mu bardzo niewiele czasu, więc pod tym względem gigancik budzi zainteresowanie już nie tylko ornitologów, ale również fizjologów i lekarzy. Możliwe, że ma jakiś patent na radzenie sobie z chorobą wysokościową, który dobrze byłoby poznać.

Gigancik - największy z kolibrów - sfotografowany w Ekwadorze. To gatunek górskidhphoto68123RF/PICSEL

Małe kolibry przemierzają wielkie góry

Na razie wiemy, że kolibry potrafią regulować fizjologię organizmu, ale także podczas migracji zatrzymują się w rozmaitych miejscach nawet na kilka dni. Prawdopodobnie po to, by zaadaptować się do nowych wysokości. Tych migrujących gigancików nikt dotąd nie widywał, bowiem skutecznie ukryły się wśród krewniaków, którzy w wysokich górach żyją przez cały czas. Ich choroba wysokościowa nie dotyczy. Mają one większe serca, wyraźnie inną krew i wreszcie inne rozmiary niż te migrujące. Teraz już wiemy, że wśród gigancików są dwie różne populacje, z których jedna w górach zostaje, a druga je przemierza bez względu na komplikacje. Przeprowadzone badania wystarczają, by zakwalifikować je jako odrębny gatunek tych kolibrów. Oderwał się on od pozostałych mniej więcej 3 miliony lat temu i cechy, które nabył sprawiają, że można go zakwalifikować jako zupełnie nowe zwierzę.

Gigancik to koliber o stonowanych barwachArturo NahumWikimedia Commons

Badania nad kolibrami z Andów prowadzili naukowcy z Uniwersytetu w Nowym Meksyku, a użyli do nich również okazów muzealnych i wypchanych. Wyselekcjonowanie DNA tych ptaków i porównanie z obecnymi pozwoliło sklasyfikować poszczególne populacje zwierząt. Południowe giganciki określane jako Patagona gigas migrują przez góry, natomiast północne nazwane Patagona chaski tego nie robi.

Te północne ptaki żyją osiadle głównie w Kolumbii, Ekwadorze, Peru i północnym Chile. Południowe giganciki zamieszkują środkowe i południowe Chile oraz przyległą część Andów argentyńskich. To jedne z najdalej żyjących na południe kolibrów, które kojarzą się nam raczej z tropikami. Gigancik różni się jednak od tropikalnych krewniaków pod wieloma względami. Znosi góry, znosi chłód, znosi dalekie migracje i chorobę wysokościową. Nie ma wielu barw, jego pióra są brunatne i zielonkawe. Dziób nie jest aż tak długi.

Gigancik jako największy koliber świata osiąga nawet 25 cm długości. To wielkość drozda takiego jak kos.

"Podglądacze przyrody". Żołna. Ptak zwany "pszczołojadem"Polsat Playmateriały prasowe

 

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas