Na Podkarpaciu chcą odstrzelić aż 555 bobrów. "Ochrona przyrody po polsku"
Oprac.: Jakub Wojajczyk
Organizacje ekologiczne alarmują, że urzędnicy na Podkarpaciu planują zezwolić na odstrzał w najbliższych latach nawet 555 bobrów. To m.in. w ramach ochrony przed zalaniami - tłumaczy dyrekcja ochrony środowiska. Przyrodnicy i niektórzy mieszkańcy są jednak przeciwni. Tak wygląda "ochrona przyrody po polsku" - komentują.
Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze zaalarmowała o spotkaniu, które odbyło się pod koniec stycznia w Rzeszowie. Jednym z punktów posiedzenia regionalnej rady ochrony przyrody było głosowanie co do tzw. zarządzenia bobrowego.
Rzeszów. Chcą odstrzelić 555 bobrów
"Jednym słowem chodziło o wydanie zgody na odstrzał bobrów" - tłumaczą ekolodzy. Jak relacjonują, rada zaakceptowała, że w najbliższych latach do odstrzału może trafić 555 bobrów.
W czasach, kiedy walczymy z coraz poważniejszą suszą i z zanikiem bioróżnorodności, takie pomysły są bardziej niż niepokojące. Owszem - bobry powodują szkody, ale w porównaniu do usług ekosystemowych, jakie świadczą (…) koszty to kropla w morzu korzyści, jakie mamy z ich pracy i obecności. Bilans przemawia za ochroną bobrów
Z tą argumentacją nie zgadza się RDOŚ w Rzeszowie. Rzecznik instytucji w wypowiedzi dla lokalnego portalu Rzeszów24info przekonuje, że zwierzęta wyrządzają znaczne szkody. Ich wysokość w latach 2020-2024 szacuje się na ok. 750 tys. zł.
Łukasz Lis, rzecznik RDOŚ w rozmowie z mediami podkreśla także, że to już kolejne zarządzenie bobrowe, a limit "pozyskania" (odstrzału) obniżono z 300 do 185 osobników. Zdaniem dyrekcji ma to zmniejszyć liczbę "sytuacji konfliktowych z udziałem bobrów" oraz podnieść "poziom akceptacji ochrony gatunkowej w społeczeństwie" (czyli redukcji liczby zwierząt przez odstrzał).
Do bobra strzelać nie wolno. Ale i tak legalnie zabija się tysiące
Bóbr europejski (Castor fiber) to zwierzę objęte częściową ochrona gatunkową. Co do zasady nie można bobrów zabijać ani niszczyć czy usuwać ich nor, żeremi i tam. Nie można ich też płoszyć i niepokoić. Możliwe są odstępstwa od ochrony gatunkowej, ale wyłącznie za pozwoleniem regionalnych dyrekcji ochrony środowiska i w uzasadnionych przypadkach.
Czy była przeprowadzona kompleksowa inwentaryzacja szkód, czy w wyniku ich wystąpienia były rozważane działania alternatywne, czy te nieszczęsne 555 osobników musi zostać bez wątpienia zabitych, gdyż wszystkie inne możliwości zostały wyczerpane?
O komentarz w sprawie poprosiliśmy RDOŚ w Rzeszowie. Czekamy na odpowiedź.
Przypomnijmy, że bobry w Polsce znalazły się na cenzurowanym po powodziach, jakie nawiedziły kraj we wrześniu 2024 r. O rewizję statusu słynących z hydroinżynierii zwierząt apelował nawet premier Donald Tusk. Potem wycofywał się z nagonki słynnymi słowami "będzie dobrze, panie bobrze".
O zgodach na odstrzał bobrów - m.in. właśnie w ramach walki z niszczeniem wałów powodziowych - decydują w Polsce dyrekcje ochrony środowiska. Tak było np. w Olsztynie, gdzie wydano wyrok na 200 osobników rocznie.
"W miejsce odstrzelonych bobrów pojawią się następne. Czy urzędnik regionalnej dyrekcji ochrony środowiska wie, jaki skutek taki odstrzał wywrze na ekosystemie?" - mówił w rozmowie z Zieloną Interią Roman Głodowski ze Stowarzyszenia "Nasz Bóbr".