Groziło im całkowite wymarcie. Wracają po 10 latach przerwy
Na lądzie, czy nawet w powietrzu, ten ptak może nie wygląda zbyt efektownie. Nieduży, z czarno-białym upierzeniem podobnym do pingwiniego. Swoje popisy rozpoczyna wtedy, gdy dostrzeże w morzu zdobycz i po nią nurkuje. Wtedy nurzec peruwiański rozpoczyna pokaz godny najlepszych pływaków. Niegdyś miliony tych ptaków zamieszkiwały zachodnie wybrzeża Ameryki Południowej, potem wymarły. Teraz po latach wracają.
Jak donosi Island Conservation, to spektakularny powrót tego gatunku na wyspę Pajaros Uno, jedną z 13 wysp leżących u wybrzeży Chile na Pacyfiku. Na stronie organizacji możemy przeczytać, że te niezamieszkałe, skaliste i odcięte od wpływu ludzi wyspy są sanktuarium bardzo ptaków morskich jakich jak głuptak peruwiański (3 tys. par), pingwin peruwiański (600 par) czy mewa południowa (2 tys. par). Niegdyś występował tu także nurzec peruwiański, ale wymarł. I teraz powrócił, po 10 latach przerwy.
To dowód na sukces izolacji wysp i programu ochronnego morskich ptaków u pacyficznych wybrzeży Ameryki Południowej. Opis programu głosi, że Pajaros była niegdyś jedną z 13 wysp wzdłuż wybrzeży Peru i Chile, które zapewniały siedlisko nurcowi peruwiańskiemu,, ale brak ludzi na tych skałach nie oznaczał ich spokoju.
Ptaki zostały zdziesiątkowane przez inwazyjne szczury i inne ptaki morskie. Plan zakładał poszerzenie siedlisk ptaków morskich w regionie. Zaczęło się od usunięcia dzikich królików, które zagnieździły się na wyspach Choros i Chañaral. Następnie projekt objął także Pajaros Uno, gdzie udało się wdrożyć pierwszą w Chile akcję wyeliminowania szczurów. To pozwoliło zabezpieczyć siedliska dla ptaków morskich i pozwoliło na powrót nurca peruwiańskiego.
Wytępienie szczurów ocaliło nurca peruwiańskiego
Akcja tępienia szczurów na tej wyspie wystartowała w 2020 r. i w dwa lata teren został oczyszczony z gryzoni, które wcześniej, przed laty plądrowały lęgi nurca. Zjadały jaja i pisklęta, zabijały nawet dorosłe ptaki, które na lądzie i skałach nie są zbyt poradne. Niegdyś uważano, że nie potrafią nawet dobrze latać, ale ten pogląd został już obalony. Koronnym dowodem było zaobserwowanie grupy tych ptaków nurkujących po zdobycz w morzu w odległości 200 kilometrów od wybrzeży Peru i znajdującej się tam ich kolonii.
Nurce zakładają gniazda w norach albo szczelinach skalnych na takich właśnie odosobnionych wyspach u brzegów południowego Ekwadoru, Peru aż po środkowe Chile. Lubię zimne wody przybrzeżne, z których wyławiają drobną zdobycz taką jak nieduże ryby, głowonogi, także kryl. Chętnie zjadają obunogi, widłonogi i wiele mniejszych drobnych zwierząt. Nurkują świetnie, nawet do 83 metrów, a pod wodą ich pływanie przypomina lot. Są jednymi z tych ptaków, dla których ulubionym żywiołem stała się raczej woda niż ląd czy nawet powietrze.
Wymieranie nurców peruwiańskich wiązało się z inwazyjnymi zwierzętami takimi jak szczury, łasice, zdziczałe koty czy nawet króliki. Przybyły ona wraz z ludźmi, kolonizatorami i żeglarzami czy wielorybnikami. Niegdyś ptaki te żyły u południowoamerykańskich brzegów milionami, to były ogromne kolonie.
Ich wytępienie było spektakularne. Nurcom peruwiańskim groziło całkowite wymarcie. Dzisiaj największe kolonie znajdują się na wyspach San Gallan i La Vieja w Peru, to około 12 tysięcy ptaków. Mniejsze grupy zamieszkują inne rejony Peru, Ekwadoru i Chile. To tylko garstka spośród milionowych dawnych kolonii. Dodatkowo dobił je przemysł wydobywający guano - cenione w przemyśle odchody morskich ptaków.
Powrót nurca na Pajaros Uno pokazuje, że likwidacja obcych gatunków daje oddech miejscowym i pozwala im wrócić. Fotopułapki w listopadzie 2023 roku zarejestrowały pierwsze po dziesięciu latach ptaki na tej wyspie, teraz zakładają one lęgi.